.5.
Obudziłaś się, zmarznięta, przemoczona i obolała. Gdzie ty tak właściwie byłaś? Rozejrzałaś się. Las, prawdopodobnie Rosswood. Kiedy ty tu przyszłaś? I właściwie po jaką cholerę? Potarłaś sobie skronie i wyczułaś coś ciepłego, lepkiego, gęstego...krew? Przerażona zaczęłaś się cała oglądać. Byłaś cała we krwi, ale miałaś tyko kilka zadrapań. Czyli, że to nie twoja krew? Jeśli tak to czyja? Jaki jest dzień? Która godzinna? Z trudem wstałaś i zaczęłaś iść w którąkolwiek stronę. Miałaś telefon, ale szybka była rozbita, a on sam był rozładowany. Wszystko szło ci mozolnie, im więcej pytań się nasuwało, tym bardziej byłaś przerażona. Szłaś długo, może ze dwie godziny. Zobaczyłaś znajomą drogę, ale postanowiłaś iść dalej między drzewami, żeby nie wzbudzić sensacji. Musiałaś się dostać do hotelu. Upewniłaś się, że nikogo nie ma. Wbiegłaś do pomieszczenia gospodarczego, następnie po cichu zbliżyłaś się do drzwi. Nie słyszałaś nic, więc lekko uchyliłaś drzwi. Pusto. Szybko wybiegłaś z pomieszczenia i weszłaś do swojego pokoju. Miałaś szczęście, że o tej porze (albo bardzo późno, albo bardzo wcześnie, było po prostu ciemno) nikogo nie było na recepcji. Podłączyłaś telefon, a sama chciałaś się umyć, wzięłaś jeszcze tylko coś do przebrania. Weszłaś do łazienki i przyjrzałaś się sobie w lustrze. Miałaś całą twarz w krwi, dodatkowo lekkie rozcięcia na policzku. Zaczęłaś płakać. Co się do cholery dzieje? Weszłaś pod prysznic i siedziałaś tam dopóki obmywająca cię woda się stawała się czerwona. Wyszłaś spod prysznica, ubrałaś się i poszłaś zobaczyć co z telefonem. Był naładowany na tyle, że mogłaś sprawdzić datę. Ostatnie co pamiętałaś to że Timem wyszliście na papierosa i rozmawialiście i to, że po tym położyłaś się spać. Od tamtych wydarzeń minęły 4 dni. Siedziałaś i patrzyłaś się tępo na wyświetlaną datę i godzinę 2:47. Czułaś ból głowy i byłaś okropnie zmęczona, ale bałaś się iść spać.
*CDN*
...................................................
(303 słów) Do zobaczenia całuski <3<3<3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro