.2.
Leżąc w łóżku zanosiłaś się kaszlem, do twojego pokoju wszedł Johin.
- Ej, ej młoda tylko się nie uduś.
Wsparłaś się o niego i podniosłaś się delikatnie, nie przestając kaszleć.
- Zaraz chyba płuca wypluję. - powiedziałaś, kiedy na twojej ręce zobaczyłaś trochę krwi.
Twój brat podał ci tabletkę, nigdy ci nie pomagała, ale pozwalała ci usnąć, a kiedy spałaś, nie kaszlałaś. Byłaś już u kilku lekarzy, to nie jest ani alergia, ani żadna choroba. Sama do końca nie wiedziałaś dlaczego jest jak jest. Rano obudziłaś się i czułaś się już lepiej. Poszłaś do specjalnego pomieszczenia i zaczęłaś grzebać w pudłach. Wyciągnęłaś kamerę i kilka baterii. Po drodze witałaś kilku klientów i parę pokojówek. Wzięłaś kluczę do wolnego pokoju i robiłaś kilka ujęć. Byłaś też w restauracji, w kuchni i na basenie. Potem chciałaś nagrywać coś na zewnątrz, wyszłaś i nagrywałaś porozstawiane ławki, a także kawałek parku Rosswood. Musiałaś przerwać nagrywanie, bo znowu się rozkaszlałaś, po chwili zobaczyłaś między drzewami wysokiego mężczyznę w garniturze, skupiłaś na nim wzrok. Zamarłaś, mężczyzna nie miał twarzy. Wzięłaś kamerę i cudem doszłaś do tylnych drzwi, wpadłaś na korytarz i przewróciłaś się, wciąż kaszląc. Poczułaś jak ktoś kładzie ci rękę na ramieniu.
- Wszystko porządku ? - spytał głos.
Jak mu było? to jeden z tych wczorajszych kolesi, chyba Brian? pomógł ci wstać, po chwili poczułaś że kaszel ustępuje.
- Dziękuje, już mi lepiej. - powiedziałaś z niewielkim grymasem na twarzy, wciąż czułaś na sobie świdrujące 'spojrzenie' postaci.
- Wydaje się Pani wystraszona. - mruknął, patrząc na drzwi, prowadzące do pomieszczenia gospodarczego. (Wbiegłaś tam przez tylne drzwi)
-To nic takiego. Proszę wrócić do swoich spraw. - uśmiechnęłaś się.
Pożegnał sie kulturalnie, a ty postanowiłaś zrobić sobie kawę i pójść zapalić, choć robiłaś to tylko w naprawdę ciężkich sytuacjach, ze względu na kaszel.
*CDN*
.................................
(294 słów) Do zobaczenia całuski <3<3<3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro