9. don't blame me
PORAŻKA HELLFIRE CLUB nie została zapomniana pomimo tego, że od mojego zwycięstwa minęły już dwa dni. Za każdym razem przechodząc obok grupy można było usłyszeć plany kolejnej strategii, przekleństwa i wulgaryzmy spowodowane poniedziałkową przegraną.
- Jak długo można przeżywać jedną, głupią, przegraną planszówkę? - Peter stanął obok mnie, opierając się o ścianę jednak widząc mój wzrok podniósł ręce do góry w geście poddania się i zaczął nowy temat. - Słyszałaś plotki o tym, że w klubie na Quitman ostatni szałowy występ był wykonany przez wschodząca gwiazdę Paole Cowel i jej młodszą siostrę? Jeżeli to one to naprawdę potężnie wymiatają... Żałuję, że nikomu nie udało się nagrać występu dziewczyn albo przynajmniej nikt tego nigdzie nie wstawił. W gazecie pisali, że Paola ma pojawić się w Hawkins w tym samym klubie dziś o dwudziestej i dać występ. Może byśmy się tam wybrali? - Zaskoczona monologiem chłopaka złapałam się poręczy umieszczonej na ścianie. Starsza Cowel złapała okazję i trudno się temu dziwić.
- Nie jestem pewna czy to dobry pomysł... - Wątpliwości co do tego, że dziewczyna, która wpuściła mnie i Nette na scenę mogłaby mnie rozpoznać były zbyt duże jak na takie bezsensowne ryzyko.
- No weź nie daj się prosić. Za ten mecz na którym Cię nie było wisisz mi jedno spotkanie! - wzdychając cicho przyznałam rację chłopakowi. Rzeczywiście obiecałam mu, że za ten mecz kiedyś gdzieś wyjdziemy.
- O dwudziestej widzimy się w Hallow...
- Skąd wiesz, że właśnie tak będzie ten ko...- nie dając dokończyć chłopakowi wepchnęłam mu się w zdanie.
- Czytam gazety mózgu. Dodatkowo na Quitman jest tylko jeden klub...
***
Pięć minut przed godziną dwudziestą ja i Peter weszliśmy do zatłoczonego klubu. Mogłabym stwierdzić, że na oko było tu z plus, minus sześćdziesiąt osób.
- Chodź musimy być z przodu! Możliwe, że jesteśmy światkami powstania nowej gwiazdy! - mówiąc to chłopak złapał mnie za rękę i zaciągnął na prawą stronę gdzie był o wiele lepszy widok. Gdybyś tylko wiedział, że to co tu się stanie będzie pierdoloną podróbką.
- Kogo my tu mamy? Myślałem, że tacy jak ty Clarke nie zapuszczają się w takie miejsca a szczególnie z modliszkami. - Jescze tego tu brakowało. Przysięgam czy tutaj zgromadziła się cała szkoła?
- A ja myślałem, że ciebie tu nie wpuszczą Munson. W końcu wywalili was ze sceny nie raz prawda? - na słowa bruneta Eddie ruszył do przodu, aby prawdopodobnie uderzyć chłopaka jednak w tym samym momencie z głośników wydobyły się pierwsze dzięki dość znajomej dla mnie piosenki.
Don't blame me, love made me crazy If it doesn't, you ain't doing it right...
Przecież to jest piosenka Netty... - spojrzałam na scenę gdzie na perkusji oraz przy gitarze stała dwójka tak samo ubranych ludzi - oboje mieli na sobie czarne kominiarki oraz dresy natomiast na środku trzymając mikrofon w ręce stała Paola Cowel ubrana w zestaw czarnych, błyszczących dresów oraz z kaszkietówką w tym samym kolorze.
Something happened for the first time In the darkest little paradise Shaking, pacing, I just need you...
Obejrzałam się na bok gdzie po mojej lewej stronie Peter bawił się w najlepsze wpatrując się w dziewczynę z szerokim uśmiechem na twarzy.
- To nie ona. - głos po prawej stronie szepnął mi do ucha tak, abym tylko ja to usłyszała.
- Skąd możesz to wiedzieć?
Don't blame me, your love made me crazy If it doesn't, you ain't doing it right Lord, save me, my drug is my baby I'll be using for the rest of my life
- Byłem tam w dniu kiedy dawałaś koncert ze swoją przyjaciółką Jade Martin. Ktoś kto cię zna może natychmiast poznać, że to byłaś właśnie ty. - mówiąc te słowa chłopak wskazał ręką na skaczącego w rytm piosenki Petera sugerując mi, że chłopak nie zna mnie tak dobrze jak on.
- Chodź. Jedzenie zupki chińskiej będzie ciekawsze niż oglądanie tego przedstawienia. Jak takie coś można nazywać a ogóle muzyką? - chłopak osłupiałą mnie wyciągnął z tłumu narzekając przy tym dalej na rodzaj muzyki granej przez zespół.
- ale Peter...
- Peter jak widać dobrze się bawi. Daj spokój i po prostu chociaż raz w życiu bądź spontaniczna.
Oh, Lord, save me, my drug is my baby I'll be using for the rest of my life...
- Możesz mi przynajmniej powiedzieć gdzie my w ogóle chcemy iść? - Chociaż byliśmy już na zewnątrz dalej dało się słyszeć występ siostry mojej przyjaciółki.
- Ależ ty mnie w ogóle nie słuchasz! Przecież mówiłem Ci, że idziemy na zupki chińskie...
- Ale do tego jest potrzebny wrzątek skąd ty... - na złowieszczy wzrok chłopaka nie odezwałam się już ani słowem i potulnie weszłam do samochodu ciemnowłosego chłopaka.
***
- Nie można było powiedzieć "Hej Jade, jedziemy na jedzenie do MOJEGO DOMU"... - zdenerwowana trzasnęłam drzwiami do Jeepa chłopaka wysiadając z niego
- Ty hamuj się no królowo bo nie stać cię na naprawdę tej karecy zresztą tak samo jak mnie. - chłopak mówiąc to wkurzonym tonem przewrócił oczami i otworzył drzwi do swojego kampera.
- Voilá. - Usłyszałam kiedy przyglądałam się wnętrzu do którego weszłam. Pomimo ciasnych warunków pomieszczenie wyglądało na całkiem przytulnie. No może oprócz wielu śmieci, które walały się po podłodze i nie tylko.
- Stop, stop, stop... W takich warunkach ja nie będę pracować. - widząc jak chłopak chce brać się za gotowanie olewając cały syf podeszłam do niego i zaczęłam otwierać wszystkie szafki po kolei. - Czemu ty trujesz ludzi Munson? Natychmiast trzymaj to i zbieraj śmieci. Ja biorę się za ścieranie tych warstw kurzu... - podałam chłopakowi worki na śmieci znalezione w szafce pod zlewem a sama założyłam rękawiczki i związałam włosy gumką umieszoną na moim nadgarstku.
- Ja chyba śnie... Czy ty właśnie - chłopak na chwilę urwał wypowiedź patrząc na mnie w wytrzeszczonymi oczami - czy ty właśnie w moim własnym domu wyznaczasz zasady? Znasz takie powiedzenie jak my house, my rules?
- A ty znasz takie jak my knife, your life? - mówiąc śmiertelnie poważnie złapałam nóż leżący na blacie i wskazałam nim w sylwetkę chłopaka na co ten zaczął się śmiać a na końcu swojego napadu głupawki brunet oblizał górna wargę. - Już się tak nie emocjonuj Munson... O właśnie zapomniałam! - odłożyłam nóż i zdjęłam drugą, granatową frotke z mojej ręki rzucając ją chłopakowi. - zwiąż te kłaki bo będą ci tylko przeszkadzać. - chłopak złapał gumkę kiedy mu ją odrzuciłam jednak zamiast zacząć robić sobie kucyka bądź koka po prostu stał z nią w osłupieniu. - Nie umiesz tego dobrze zrobić prawda? - z moimi słowami policzki chłopaka lekko poczerwieniały a sam Munson lekko się speszył więc nie przeciągając tej niezręcznej chwili podeszłam do niego szybkim krokiem zabierając mu gumkę w ręki. - musisz się jakoś zniżyć żebym mogła cokolwiek zdziałać.
- Już dobrze, zaczynamy zabawę w salon fryzjerski. - chłopak z głupkowatym uśmiechem klęknął przede mną i odrzucił włosy do tyłu. - działaj modliszko. - kiedy dotknęłam jego włosów nie spodziewałam się niczego więcej niż sztywnego siana. Jakie było moje zaskoczenie gdy zamiast tego poczułam pod palcami mięciutkie loki, które dało się przeczesać ręką bez znalezienia ani jednego kołtuna. - nie wiem jak ty dbasz o te włosy, ale chce nazwy wszystkich szamponów i odżywek.
- Używam jednego szamponu i nic więcej Jade. - chłopak pokładał się ze śmiechu a ja osłupiała zastanawiałam się jak bardzo życie jest niesprawiedliwe, że postanowiło ukarać mnie cienkimi i zniszczonymi włosami. Szybko związałam włosy chłopaka w niskiego koka. - a teraz bez zbędnych ceregieli bierzemy się do roboty. Robimy kuchenną rewolucje!
Mx
Dzień dobry!
Jak się dziś trzymacie kochani? Jak wam minął dzień? W dzisiejszych ogłoszeniach parafialnych na samym początku chciałabym wam bardzo podziękować za wszystkie wyświetlenia, gwiazdki i przede wszystkim komentarze, które najbardziej ze wszystkiego napędzają mnie do pracy. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się aż tak pozytywnego odbioru, który spotkał moją książkę. To naprawdę bardzo ogromny zaszczyt móc pisać to dla was! Chętnie poczytam wszelkie opinie na temat przedstawionych postaci i nie tylko - czy to w komentarzach, czy w wiadomościach prywatnych. Chce tylko zaznaczyć, że pomimo tego, że jestem tylko randomową pisarką z wattpada to jeżeli ktoś z was ma jakiś problem bądź po prostu chcę pogadać o czymkolwiek to ja zawsze jestem dla was! Możecie się ze mną kontaktować przez komunikatory podane w opisie mojego profilu i słowo daję, że jeszcze nigdy nie zignorowałam żadnej osoby z wattpada piszącej do mnie.
Jeszcze raz bardzo dziękuję wam wszystkim za ta ogromną aktywność!
Miłego dnia / Spokojnej nocy
Mxerca
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro