Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

22. let's start with the middle

MUSZĘ COŚ ZROBIĆ. Ostatni tydzień przesiedziałam w domu, zupełnie ignorując wszelkie telefony ze szkoły, bądź dziennikarzy plączących się niby "przypadkowo" obok mojego miejsca zamieszkania. Ciotka starała się przeciągnąć mój powrót do normalnego życia, o ile owe jeszcze istniało, ale ja byłam pewna jednego – Cindy Harmon musi pożałować tego co zrobiła. Rozmawiałam z Margarett, która na moje oskarżenie w stosunku do byłej koleżanki była sceptycznie nastawiona i proponowała mi zimne spojrzenie na sprawę. W końcu nie miałam żadnych dowodów, prawda?

***

– Nie wiedziałam, że mogę aż tak przyciągać spojrzenia. — Kiedy duża grupa nastolatków stojących przy wejściu do budynku szkoły zaczęła szeptać i wskazywać mnie palcami, nie mogłam powstrzymać się od zgryźliwego komentarza. Pokonywanie zatłoczonych korytarzy szło mi wyjątkowo gładko, gdyż każdy odsuwał się na boki zaczynając szeptać.

– Hej Cindy! — Widząc mój cel na samym środku korytarza podeszłam szybko i nie myśląc o niczym więcej wymierzyłam dziewczynie siarczysty cios prosto w nos, z którego chwilę później zaczęła płynąć szkarłatna ciecz. Ludzie mieli różne reakcje — niektórzy patrzyli na wszystko z szokiem wypisanym na twarzach, byli tacy co dopingowali nas słowami "bitwa w kisielu", co było wyjątkowo zabawne i nieadekwatne jak na sytuację, a jeszcze inni po prostu stali z kamiennymi twarzami. – Szanuje swoją prywatność bardziej niż myślisz "śliczna". — Uśmiechnęłam się przebiegle salutując zszokowanej szatynce, a następnie zbliżyłam się do niej, co poskutkowało cofnięciem się jej prosto na szafki. Zbliżyłam się na tyle, aby tylko ona mnie słyszała. — Dodatkowo bardzo nie lubię, jak ktoś bawi się czymś co moje... — Kiedy miałam kontynuować usłyszałam spanikowany głos jednej z nauczycielek, więc odsunęłam się kilka kroków od zamroczonej Cindy.

– Co tu się... O mój słodki Jezu, panno Harmon! Clarke natychmiast z nią do pielęgniarki! — Pani Johnson stanęła przy dziewczynie przykładając jej materiał chusteczki do nosa, a kiedy osłupiały zaistniałą sytuacją Peter podszedł do brunetki, nauczycielka odwróciła się do mnie kręcąc nerwowo głową. – Nie mam pojęcia o co poszło, ale nie mi będziesz się z tego tłumaczyć Martin. 

Jak można się spodziewać wylądowałam u dyrektora, który dziś wyjątkowo nie miał kolejek, więc dostałam się do niego natychmiastowo.

– Zdajesz sobie sprawę z tego, że jeżeli Cindy postanowi złożyć doniesienie na policję będziesz mieć spore problemy? — czterdziestoletni, siwy facet zaczął bawić się swoimi okularami i zapisywać coś na komputerze, nawet na mnie nie spoglądając.

– Nie wniesie żadnych oskarżeń. — odpowiedziałam ze stuprocentową pewnością zakładając nogę na nogę.

– Skąd to przekonanie panno Martin? — Dyrektor po raz pierwszy oderwał wzrok od ekranu i spojrzał na mnie.

– Ponieważ wtedy ja oraz mój prawnik będziemy musieli wyciągnąć na wierzch oskarżenie o trwałe naruszenie mojej prywatności przez Cindy Harmon. Nie oszukujmy się... Ma pan gazety i wie co jest grane.

Moja ciotka wbiegła do gabinetu tak niespodziewanie, że sama podskoczyłam na fotelu. Szykuje się niesamowity, cyrkowy występ. 

***

– Zrozumiałam, że uważasz iż to Cindy to zrobiła, ale prosiłam żebyś sama nie podejmowała żadnych kroków Jade... Teraz jeszcze będą wytykali cię palcami nie ze względu na to, że jesteś czymś w rodzaju "małej celebrytki Hawkins" a dlatego, że pobiłaś koleżankę z klasy.

– Po pierwsze, to tak czy siak wytykają mnie palcami, więc nie interesuje mnie powód tego, a po drugie to to nie jest moja koleżanka. Jest zwykłą pijawką, która żeruje na uczuciach innych.

Margarett westchnęła opierając się o ścianę i chowając twarz w dłoniach.

– Tym razem skończyło się bez wnoszenia oskarżeń czy policji, ale następnym razem możesz nie mieć takiego szczęścia. Wychodzę za chwilkę, więc nie siedź do późna.

– Powodzi Ci się z tym Simonem. Kiedy ostatecznie go poznam? — Chwyciłam w rękę energetyka stojącego na blacie, otwierając go i rozkoszując się słodkim, gazowanym smakiem napoju.

– Kiedy ostatecznie przekonam się, że to coś poważnego. Wiesz... Chciałam się z nim spotkać w Hawkins, ale on nigdy nie chce tam być. Mówi, że Sweel kojarzy mu się o wiele lepiej. — Kiwnęłam głową porozumiewawczo, a kiedy kobieta wyszła, zamknęłam drzwi i uśmiechnęłam się przebiegle. Piątek. Dzień rozgrywek.

Hellfire nadchodzę

***

– To chyba nie twoje miejsce Munson. — Weszłam do kryjówki, a cała ekipa spojrzała na mnie z szokiem wypisanym na twarzach. — No co? Przecież nigdy nie mówiłam, że rezygnuje.

– Nie zagrasz Martin. Nie było cię na ostatnim spotkaniu, więc zostałaś zdyskwalifikowana. — Wheeler odezwał się stając przez Dustinem, który mam wrażenie ucieszył się na mój widok.

– Sranie w banie Wheeler. Radzę ci zająć pozycję, bo zaraz wylecisz nie tylko z drużyny, a z tego miejsca, a po moim dzisiejszym występie myślę, że wiesz do czego jestem zdolna. — Omijając klub podeszłam do tronu stając prosto nad Eddie'm. — Złaź kmiotku.

– Wydaje mi się, że już nie jesteś królową przegrywów, więc możesz wracać na swoje sławne śmieci. — Munson oparł obie ręce po stronach fotela, a następnie spojrzał na mnie ze swoim firmowy uśmiechem.

– Nie zmuszaj mnie Munson. — Obdarzył mnie zagadkowym spojrzeniem, ale widząc, że nie zamierza ustąpić usiadłam na jego kolanch z gracją, jakby to była zupełnie normalna rzecz.

– Myślę, że zbytnio się panoszysz. — Chłopak nerwowo ścisnął bok fotela, kiedy lekko poruszyłam się na jego nogach.

– Co ty nie powiesz Munson. No cóż chłopaki... Kult Bodhi runda druga. Jesteście gotowi? 

***

– Lepiej niż ostatnio. Może za trzecim razem uda wam się wygrać. — Wstałam z kolan Eddie'go, na których spędziłam ostatnie półtorej godziny. Mam wrażenie, że pomimo moich lekkich ruchów moje siedzenie nie przeszkadzało mu. Szczególnie, że tym razem pozwoliłam mu wtrącać swoje trzy grosze w mój scenariusz.

– Szybko się uczysz jak dowodzić poddanymi. — Eddie stanął obok mnie, a ja spojrzałam na stojących dalej członków grupy obgadujących kolejne kroki, które podejmą następnym razem. — Co do Cindy... Nie chcę ci się tłumaczyć bo oboje wiemy, że to bez sensu, ale chcę żebyś wiedziała, że... — Chłopak zaczął się nieporadnie tłumaczyć, więc nie chcąc wprowadzać chłopaka w jeszcze większe zamotanie złapałam go za rękę tak, aby reszta grupy tego nie zauważyła.

– Nie lubię zaczynać od początku, więc zacznijmy od połowy naszej znajomości dobrze?

– Jak sobie życzysz modliszko. — Na ręce poczułam mocniejszy uścisk, a moje serce momentalnie zaczęło bić szybciej. 

Mx
Miałam chwilę przerwy, ale powróciłam dwa razy lepsza ;P Jak minął wam dzień? — Z góry dziękuję za pytania jak u mnie bo takie ciągle się pojawiają. Rozdział opóźniony bo siostra wciągnęła się w The Walking Dead na VR i musiałam ją nawigować ;PP

PONOWNIE zapraszam na Instagrama oraz naszą grupę "mxercaa". Wystarczy do mnie napisać a natychmiastowo cię dodam.

SERDECZNE PODZIĘKOWANIA
Dla użytkownika @rozoweszlugi z Instagrama, który podjął się korekty nowych rozdziałów modliszki. Brawa dla niego <333

Miłego dnia / Spokojnej nocy!

Mxerca

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro