14. i love you Jade Martin
CZASAMI TĘSKNIĘ ZA czasami w których Coca-Cola spełniała rolę kawy natomiast patyczki od lizaków idealnie sprawdzały się jako papierosy. Nie wiem czy taki okres można nazwać "dorośnięciem" czy może bardziej degradacją z poziomu beztroskiego dziecka w kretyna idącego za innymi.
Dwa dni po odbyciu najlepszego koncertu w moim życiu zaczęły dochodzić mnie coraz większe słuchy o rozprzestrzenianiu się rozpoznawalności "zamaskowanego zespołu" oraz tracącej na chwale Paolii Cowel, którą wiele osób skrytykowało przez podszywanie się pod osobę, której oczekiwali i wykorzystanie ich zaufania.
Myślałam, że po tym kiedy dam ten występ będzie mi lżej, ale tak bardzo się myliłam. Brak Netty, presja ze strony Cindy oraz Petera na codzienne wychodzenie gdzieś po szkole oraz ogólne wypalenie twórcze sprawiły, że jedyne co robiłam w weekendy to leżenie w łóżku, picie ogromnej ilości energetyków oraz codzienne spalanie jednej paczki papierosów.
- Nie wierzę, że to z siebie zrobiłaś. - Margarett oparła się o framugę moich drzwi patrząc na mnie z rozczarowaniem i zmartwieniem w oczach. - Jade porozmawiaj ze mną. Możesz zamknąć się na Nette, Cindy i wszystkich w twoim otoczeniu, ale nie zamykaj się na mnie. Jesteś dla mnie jak córka i nie pozwolę ci się zabijać z dnia na dzień coraz bardziej. - Mówiąc to kobieta usiadła na moim łóżku zrzucając z niego puszki po wypitych napojach a następnie zabrała mi z ręki papierosa, którego zgasiła o popielniczkę leżącą na szafce stojącej obok łóżka. Nie byłam w stanie wytrzymać więcej więc jedyne co zrobiłam to rozpłakałam się przytulając się do ramion cioci. Ta natomiast przycisnęła mnie do siebie mocniej zaczynając przeczesywać moje czarne włosy.
- Wiesz... w tych włosach jesteś strasznie podoba do Helen... Wyglądała identycznie jak ty. A oczy to jednak definitywnie brałaś od tatusia. - Evans otarła moje policzki z łez i złożyła na moim czole czuły pocałunek. Zawsze była i będzie dla mnie najważniejszą osobą w życiu bo to ona od najmłodszego mnie wychowywała i pokazała mi, że pomimo iż moich rodziców już nie ma to ona jest w stanie utrzymać obie funkcje rodziców sama i, że tak naprawdę potrafi zastąpić mi każdego.
Margarett Evans od wielu lat była moją mamą, moim tatą, moją siostrą, nauczycielką a co najważniejsze przyjaciółką.
- Słyszałaś o występach w tym barze na rogu prawda? To wszystko co piszą w gazetach... -
- Wiem, że to ty Jade. Czy ty naprawdę myślisz, że ktoś kto widział cię w pampersie z umazaną twarzą w czekoladowym musie nie będzie potrafił rozpoznać cię w zwykłej czarnej masce? - uśmiechnęłam się prychając cicho. Zawsze kiedy sugeruje jej, że nie zna mnie na tyle ile myśli to kobieta przywołuje to wspomnienie. - No, ale dobrze czekoladowy potworze. W czym tkwi problem?
- Mam wrażenie, że wszystko co robię jest na marne. Nie czuję satysfakcji z tego co tworzę a to, że bliscy ciągle wyciągają mnie wszędzie gdzie się da tylko mnie jeszcze bardziej dobija.
- Musisz pogadać z Nettą to po pierwsze. Wiesz, że za nią nie przepadam, ale to twoja najlepsza przyjaciółka Jade. Nie zastąpisz jej ani Peterem, ani Cindy ani tym długowłosym ciasteczkiem.
- Wiem Margarett ja naprawdę to rozumiem, ale ona zupełnie nie chce ze mna rozmawiać a każde podejście do konwersacji kończy się albo odłożoną słuchawką albo zupełną i nieprzerwaną ciszą. - chciałam sięgnąć po papierosa, ale Margarett mnie uprzedziła uderzając mnie w ręce i zabierając paczkę.
- To ci nie pomoże w myśleniu. Ubieraj się raz dwa i jedziemy do twojego ulubionego Sweel w końcu komuś należą się przeprosiny prawda?
***
- Widzimy się za godzinę. Trzymam za ciebie kciuki Jade. - Margarett wycofała z parkingu państwa Cowel i udała się w tylko sobie znaną stronę.
Wzięłam trzy głębokie wdechy a następnie czekałam na otworzenie drewnianych drzwi po uprzednim zapukaniu w nie.
- Jade? Co ty tu robisz? - w drzwiach stanęła zapłakana Paola ubrana w szare dresy.
- Ja... Ja przyszłam porozmawiać z Nettą, ale może najpierw powiesz mi co się stało jeżeli oczywiście chcesz. - widząc stan dziewczyny nie byłam w stanie nie zaproponować wysłuchania pomimo tego jak bardzo nie lubiłam starszej Cowel.
- Wejdź. - Dziewczyna przepuściła mnie w drzwiach a następnie wskazała ręką na kanapę. - Już pewnie i tak o wszystkim wiesz. Jak mógłbyś nie? Mieszkasz w Hawkins. Od kiedy grupa zamaskowanych osób wykonała swój występ pod moim adresem pojawiło się wiele gróźb, wyśmiewania oraz innego tego typu rzeczy. Ciężko jest być nienawidzionym wiesz... Chociaż sama jestem sobie winna.
Na słowa dziewczyny momentalnie zaschło mi w gardle. To moja wina. Gdyby nie ta pieprzona i chora chęć zemsty to dziewczyna nie musiałaby zmagać się z nienawiścią publiczną.
- Paola już mam rumia... O my się chyba nie znamy. - w drzwiach kuchni stanęła niska blondynka o bardzo przyjaznej i lekko pulchnej twarzy. Kobieta podeszła do nas, odstawiła dzbanek z naparem na stole a następnie jednym krokiem znalazła się obok mnie podając mi rękę.
- Allie Buckley. - O kurwa mać.
- Jade Martin. - starałam się odwzajemnić szeroki uśmiech dziewczyny jednak chyba średnio mi to wyszło gdyż blondynka natychmiast się odezwała.
- Po twojej minie wnioskuje, że słyszałaś już plotki. Nie taki diabeł straszny jak go malują co? - dziewczyna zaśmiała się cicho nalewając do kubka rumianek i podając go zapłakanej Cowel.
- Co do mojej siostry to wyszła na chwilę do sklepu, ale powinna za kilka minut wrócić. Możesz pójść do jej pokoju i tam na nią poczekać. - pokiwałam twierdząco głową i wstałam z miejsca kierując się do przestronnego pokoju blondynki.
- A Jade i jeszcze jedno. - odwróciłam się w stronę dwóch jak mniemam przyjaciółek - dziękuję. - słysząc słowa Paolii zrobiło mi się tak niemiłosiernie wstyd a jedyne co mogłam zrobić to uśmiechnąć się fałszywie i ponownie wznowić chód do pokoju młodszej Cowel.
Paola Cowel dziękuję osobie, która zniszczyła jej reputację. Cóż za paradoks.
Po kilku minutach spędzonych w ciszy usłyszałam naciskanie klamki więc natychmiast wstałam na baczność ciężko oddychając.
- Możesz wytłumaczyć mi co tu robisz i czemu dobijasz się do mnie jakby conajmniej świat się skończył? - Netta przywitała mnie zimnym spojrzeniem i obojętnym tonem, który jednak nie zniechęcił mnie do dalszej rozmowy.
- Słuchaj wiem, że nie masz ochoty na rozmowę ze mną, ale przynajmniej daj mi wyjaśnić co i jak.
- Mam dać ci wyjaśnić co i jak po tym jak sprawiłaś, że moja siostra dostaje tyle gróźb i pogruszek, że niejeden nie dałby sobie z tym rady i już dawno zaplątałyby sznur?
- Zaufaj mi, że absolutnie nie chciałam żeby to się tak potoczyło. Jedyne co chciałam uzyskać to... - przerwałam gwałtownie zdając sobie sprawę z tego, że dążąc do ukarania Paolii zrobiłam dokładnie to samo co ona. Ukradłam jej kawałek charakteru, którym żyła codziennie. Zupełnie nieświadomie. Blondynka spojrzała na mnie niezrozumiale czekając aż dokończę co jednak nigdy nie nadeszło.
- Popełniłam ogromny błąd. Właściwie to nie jeden błąd i naprawdę nie czuje się z tym dobrze. Gdybym mogła cofnąć czas to nie zastanawiałabym się ani sekundy Netta. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką i nigdy nie chciałam szukać nikogo na zastępstwo. Chce tylko żebyś zrozumiała, że pomimo tego, że jesteś na szczycie moich przyjaciół to nie jesteś jedyna a ja przez tą pieprzoną przeprowadzkę nie mogę zwracać uwagi tylko na cie - w tym momencie blondynka przerwala mi wstając z łóżka i stając na przeciwko mnie.
- Jade Martin "watch" jest o tobie. Od ponad roku jestem w tobie cholernie zakochana i prosze nie zmuszaj mnie do tego aby o tym zapomnieć i aby wszystko było tak jak wcześniej bo obie dobrze wiemy, że tak nie będzie.
- Netta ja... ja nie mam pojęcia co mam ci powiedzieć szczególnie, że chyba wiesz...-
- Tak. Doskonale wiem, że nic z tego nie będzie więc proszę cię. Dajmy sobie spokój. Przynajmniej na jakiś czas ograniczmy nasze kontakty. Muszę przestać stawiać cię na pierwszym miejscu a wstawić tam siebie.
Cóż innego mogłam zrobić niż ostatni raz przytulić przyjaciółkę i wyjść z jej domu z łzami kapiącymi z oczu?
- Margarett... Wysadzisz mnie przy przyczepach?
- Jade co się -
- Ciociu. Po prostu zawieź mnie tam. Proszę...
Mx
Najdłuższy rozdział w historii modliszki. Mam takiego laga mózgu, że szok. To coo? Widzimy się za godzinkę :P
Jak wam się podoba?
Miłego dnia / Miłej nocy!
Mxerca
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro