Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wstęp

Ciemna sylwetka przemieszczała się pomiędzy wielkimi regałami, wykonywała ruchy, jakby okradała ten sklep ze wszystkiego co napotka. Lecz ona robiła wręcz przeciwnie, kładła rzeczy na regały i przechodziła do następnych. 

Postać była bowiem zielono-włosa i miała złotą koronę na głowie, miała też na sobie ciemno różową bluzę z białym puchem obsypanym jasnymi ozdobieniami, miała też na sobie takie jasno czerwone puchate spodenki i białe wysokie skarpetki w żółte paski. Buty miała ciemno fioletowe. I jeszcze miała... BROŃ! Broń bowiem była fioletowo-różowa, i miała złotą kapsułę na końcu broni.

Dziewczyna właśnie kończyła swoją pracę w sklepie ze słodyczami. I sprawdzała czy wszystko było na miejscu i dopychała brakujące słodycze. Skierowała się w stronę lady i weszła poprzez pierniczkowe drzwiczki. Poszperała i wyciągnęła wszystkie zarobki z popołudniowego dnia. Można było dojrzeć jej uśmiech, zamknęła na chwilkę oczy i je otworzyła. Popatrzyła się na dobrą sumę pieniędzy i zaczęła liczyć.

-  250 złotych! - Mruknęła pod nosem. - Głos miała słodki i niewinny, lecz nigdy nie wiadomo co może kryć się w duszy miłych ludzi.

Jeszcze raz się popatrzyła na pieniądze, i odłożyła je na cukierkową ladę, która teraz jest skąpana w cieniu. Uklękła i wyciągnęła małe pudełeczko, ręką jeszcze szukała kluczyka. Gdy już znalazła, położyła pudełeczko na ladzie i włożyła kluczyk w otwór od zamka. Zgrzytło, lecz pod siłą rąk dziewczyny opór się poluzował i otworzyło się.

 Teraz skierowała ręką w stronę pieniędzy i schwytała je zgrabnie. Skierowała je do pudełeczka i włożyła je tam, zamknęła kluczykiem, i schowała w głębokiej kieszonce. Poprawiła sobie koronę i poszła poprzez korytarz ciągnących się regałów słodyczy.

Wzięła głęboki oddech i rzuciła wzrokiem przez ramię na nieruchomy posąg właściciela sklepu. Wypuściła powietrze i popatrzyła się na swoje buty. I nie odwracając wzroku poszła do wyjścia sklepu.

Przewróciła tabliczkę z napisem "Otwarte" na "Zamknięte" i poszła poprzez miękki śnieg, tuląc swoją broń w rękach. 

                                                                              ***

Przy jej żółtym domu który był częściowo zakryty wyspami śniegu, czekał na nią chłopak, który na jej widok uśmiechnął się, i podszedł do dziewczyny.

- Hej Mandy! - Zawołał chłopak. - Co tam?

Mandy popatrzyła się na niego, ale szybko odwróciła wzrok, gdy napotkała twarz chłopaka odwróconą w jej stronę, zarumieniła się troszeczkę ale po chwili rozluźniła się.

- Nic, Chester - Burknęła. - Chodźmy już do domu.

Chester westchnął, ale kiwnął głową, i z Mandy podreptał po ubitym śniegu, podziwiając wbite do śniegu laseczki i inne słodycze.

------------------------------------------------------------------------------------

Podobało się?



Teraz to widze dosłownie po roku

TRAGEDIA


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro