Rozdział 6 (Chester)
" Pocałujcie się, a wtedy was wypuścimy "
Ja stałem jak wyryty przy drzwiach, a Mandy przykucnęła i zakryła twarz rękami. Oni chyba żartują. Moje myśli krzyczały jak oszalałe; To twoja okazja! Nie zmarnuj jej! Ale nie mogłem tego zrobić. Ona ma 15 lat, czyli jest niepełnoletnia. Ja mam 19 więc jestem pełnoletni, a to oznacza że to było by to przestępstwo.
- Ale ona jest niepełnoletnia! - Krzyczałem im.
Z salonu usłyszałem jakieś jęki, więc po chwili się zamknąłem. Dobrze wiedziałem co oni robią, ale nie chcę tego opisywać. Wtedy usłyszałem że zamilkli, i Edgar jakby zmęczony odkrzyknął.
- Ja też! - Edgar krzyknął i potem zatopił się w pewnie w ramionach Fanga.
Fang i Edgar to geje, więc aż za dobrze ich znam, i wiem co robią. Teraz pewnie. . . Nie ważne. Opuściłem głowę, i usiadłem w kącie koło Mandy tuląc ją rękami.
- Ciii, to chyba tylko żart. - Próbowałem ją pocieszyć, ale to było bezsilne.
Mandy podniosła się, a jej oczy były rozmazane, a po jej policzkach spływały łzy. Przytuliłem ją mocniej, i głaskałem ja po włosach, a ona opadła mi na nogi.
- Nie zrobisz tego, prawda? - Wyszeptała Mandy.
Chciałem. . . Chciałem to zrobić, ale jeśli ona nie będzie chciała to będziemy tkwić tu wieczność, a znając Fanga i Edgara, nie wypuszczą nas przynajmniej stąd aż nie posiedzimy tu kilka dni. Zastygłem nie ruszając się przez kilka dobrych chwil. Ale musimy wyjść.
- Nie chciałbym, ale znam Fanga i nie wypuści nas stąd przez jakieś dwa dni. - Wyjaśniłem z drżącymi rękami. Co jeśli Mandy nazwie mnie pedofilem?
- Mam Nyktofobię (Lęk przed ciemnością). - Mandy wtuliła się we mnie łkając.
Nyktofobia. . .
Lęk przed ciemnością. . . Nie życzył bym tej fobii nikomu, moim zdaniem jest najgorsza z najgorszych. Jesteś na przykład w ciemnym pokoju, a słyszysz na dodatek jakieś dziwne odgłosy. Najgorzej że gdy śpisz możesz dostać paraliżu sennego. Ciemna postać, chociaż trwa kilkanaście sekund, może cię ona zaatakować a gdy się obudzisz to mogą zostać zadrapania na rękach lub szyji. Osobiście nie miałem paraliżu, ale w sumie chciałbym mieć. To taki jakby fajny horror, ale w prawdziwym życiu. Ale jeśli ktoś się boi takich rzeczy. . . . . . To naprawdę nie polecam.
- A może okłamię ich? - Zasugerowałem.
Nie czekając na odpowiedź Mandy, wstałem i uderzyłem rękami kilka razy w drzwi, aż usłyszałem że Edgar podszedł do drzwi.
- Czego?
- Już wypuścisz?
Usłyszałem zgrzyt drzwi, i Edgar otworzył je na oścież. Ja i Mandy wyszliśmy z pokoiku, a ja ją trzymałem za ramiona. Kątem oka dostrzegłem że Edgar wcale nie jest zadowolony, wręcz przeciwnie; miał on zmrużone oczy w szparki oglądając nas uważnie. Jego kościaste palce zaplątały się ze sobą tworząc niby kościelną postawę modlitewną, a zamiast szyderczego uśmiechu namalowanego na bladej skórze, widniał poważny, wręcz okropny prosty wyraz ust (wyglądał jakby chciał nas zabić)
Wchodząc do salonu, Fang jakby widząc wcześniejszą minę Edgara, odwrócił się do nas i omiótł nas morderczym wzrokiem, a po chwili wrócił do wcześniejszej postawy. Wtedy ociężale podniósł rękę, i palcem wskazał na ciemny telewizor przed nim. Na nim trudno było dostrzec jakieś kształty, a ja na początku w ogóle nic nie zauważyłem, ale po kilku minutach dobrego wpatrywania się w telewizor rozpoznałem dobrze to miejsce.
Pokoik, w którym Edgar i Fang nas zamknęli
Zaniemówiłem.
- Widzicie, okłamaliście nas. - Chrząknął poważnie Fang. - Wracacie tam, a my was będziemy uważnie obserwować.
Kończąc, Fang wstał i jeszcze raz wraz z Edgarem złapali nas, i wciągnęli z powrotem do ciasnego pokoiku.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro