Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

52.

Po niecałych piętnastu minutach byliśmy już pod ogromnym budynkiem na drugim końcu miasta. Wyglądał okropnie. Powybijane szyby w oknach, a ściany pokryte niezliczoną ilością grafiti. A przynajmniej w miejscach gdzie tynk jeszcze się trzymał. Spojrzałam na chłopaka stojącego tuż obok mnie. Zarzucając torbę na ramię, ujął moją dłoń i zbliżając ją do swoich ust, pocałował jej wnętrze.
- Jesteś chyba bardziej zdenerwowana niż ja. - szepnął posyłając mi nieśmiały uśmiech. Spojrzałam na niego niepewnie starając się nie wybuchnąć atakiem paniki. Nadal nie mogłam się pogodzić z tym że za niecałą godzinę będę musiała patrzeć na to jak mój chłopak stoi na środku ringu, a naprzeciwko niego inny facet wyglądający jak góra mięsa..... Na samą myśl o tym, ciarki przechodziły mi po plecach przyprawiając o nieprzyjemne dreszcze. W dodatku teraz, kiedy wiem już że ta walka jest nielegalna, serce staje mi w gardle.
- Niki , wyluzuj - ścisnął pokrzepiająco moją dłoń - będzie dobrze - na jego twarzy znów zagościł ten nieśmiały uśmieszek.
- Jak to możliwe że jesteś taki pewny siebie ?! - jęknęłam z nutką rozpaczy. Mimo jego wielokrotnych zapewnień że wszystko będzie dobrze, ja nadal nie mogłam w to uwierzyć. - Skąd wiesz że nic ci się nie stanie ?! Że wygrasz ? - pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Filip widząc ją, przetarł kciukiem miejce na moim policzku gdzie się zatrzymała. - Nie chcę żebyś mnie zostawił samą - Dobra. Wiem. Teraz już przesadzałam. Ale nie mogłam nic poradzić na to że kierowała mną już tylko panika która doprowadzała mnie do szaleństwa.
- Nigdy cię nie zostawię. - ujął moją twarz w obie dłonie zbliżając się delikatnie do mnie. - Skąd wiem że wygram ? Wiem to , bo ty tu jesteś. Bo mnie wspierasz mimo wszystko i że dzięki tobie mógłbym nauczyć się latać. - Chwila przerwy na wzięcie oddechu - Bo cię kocham. - dodał po chwili.
Bo cię kocham. Mimo iż nie pierwszy raz to słyszę z jego ust, moim brzuchem zawładnęło stado motyli. Bo cię kocham.  Dlaczego to tak cudownie brzmi ? Dlaczego dla usłyszenia takich słów, człowiek jest w stanie poświęcić tak wiele. Mimo że na pierwszy rzut oka tego nie widać, ja też trochę poświęciłam. Dla Filipa, okłamywałam tatę, kłóciłam się z nim, uciekałam z domu. Ale najciekawsze w tym wszystkim jest to, że gdyby przyszło mi zrobić to drugi raz, nie zawachała bym się nawet przez moment. Te wszystkie chwili które razem spędziliśmy, niektóre niczym wyrwane z najpiękniejszych książek jakie kiedykolwiek czytałam, inne nieco gorsze. Zdarzały się i te bardzo bolesne. Na przykład wtedy kiedy pawie się rozstaliśmy. W głównej mierze byłą to wina mojego ojca, ale jednak.
- J-ja dziękuję - wyjąkałam wyrywając się z zamyśleń.
- Dziękujesz ? - zaśmiał się - To ja ci dziękuję. Dziękuję że tu ze mną jesteś. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy. Ile ty dla mnie znaczysz- po tym co usłyszałam nie mogłam się już dłużej powstrzymywać. Stanęłam na palcach i owijając ręce wokół jego szyi, złączyłam nasze usta. Nie musiałam długo czekać na to aż Filip odwzajemni pocałunek. Układając dłonie na moich biodrach przyciągnął mnie bliżej siebie.
- Eghem - usłyszeliśmy za plecami. - Nie chciał bym wam przeszkadzać ale za niecałą godzinę staniesz na ringu, więc musisz się rozgrzać.... - Karol patrzył na nas z głupkowatym uśmieszkiem na ustach.
- Emm jasne - jęknął Filip znów złączając nasze usta. Mimo że ten pocałunek był krótki, był też równie namiętny jak ten w którym trwaliśmy przed momentem za nim nam, cóż.. Przerwano.
Złapawszy mnie ponownie za rękę, brunet pociągnął mnie w kierunku tylnego wejścia.

***

Siedziałam niecierpliwie na "trybunach" wyczekując początku walki. Chyba nie podlega wątpliwościom to że im wcześniej się zacznie tym szybciej dobiegnie końca i nie będę musiała na to patrzeć.

- Jezu Nicola ! Wyglądasz jakbyś zaraz miała zejść mi tu na zawał. - Zaśmiał się Karol uderzając żartobliwie w moje ramie. Puściłam mu spojrzenie typu " jestem nieźle zdenerwowana więc nie denerwuj mnie jeszcze bardziej " po czym odwróciłam głowę z powrotem w kierunku  centrum wielkiego pomieszczenia na którym stał ring. Już po chwili stał na nim Filip a naprzeciwko niego inny mężczyzna. Był dobrze zbudowany jednak przy moim chłopaku mógł się schować w tłumie. 

Chłopcy podeszli do siebie i z wyraźnie widoczną niechęcią do siebie , skinęli głowami po czym zaczęła się pierwsza wymiana ciosów. Z otwartą buzią śledziłam najmniejszy ruch Filipa który w zasadzie nic nie robił oprócz tego że osłaniał twarz przed falą uderzeń przeciwnika.

- Co on do cholery robi ? Dlaczego on się tylko broni ? - warknęłam do Karola zajadającego się właśnie Laysami.

- Whoaaa ! Spokojnie dziewczyno. - uśmiechnął się wkładając do ust kolejną porcję czipsów.  - To część planu.

- Planu ? - w odpowiedzi chłopak pokręcił tylko głową.

- Chce zmęczyć chłopaka a później pójdzie już jak z płatka . 

Słuchałam go nadal nie odrywając oczu od bruneta w czerwonych spodenkach.

- Ałłł ! - zawył Karol kiedy odruchowo wbiłam paznokcie w jego ramie w chwili gdy Filipowi nie udało się uchronić przed atakiem przeciwnika, zatrzymując jego pięść na swojej twarzy. Z jego nosa pociekła strużka krwi jednak on wydawał się nie zwracać na to najmniejszej uwagi. Potrząsnął tylko nerwowo głową by w ten sposób pozbyć się włosów z twarzy i chyba po raz pierwszy dzisiaj, zaatakował. Jednak niebieskie spodenki ( przeciwnik Filipa ) pozostał niewzruszony. Wziął głęboki zamach i wycelował w twarz bruneta na co ten stracił równowagę i padł na ziemię. Jednak już po chwili stał na nogach i okładał go pięściami.

- Nie uderzaj na oślep idioto - wrzeszczał Karol jakby licząc że Filip go usłyszy.

Wpatrywałam się w całą scenę z ręką na ustach i ze zmrużonymi oczami by w każdej chwili móc je zamknąć gdy sprawa przybierze niebezpieczny obrót. Nagle moją uwagę przykuło poruszenie się ust niebieskich spodenek a później jego parszywy śmiech. W oczach Filipa buchnęła złość jakiej jeszcze nigdy nie widziałam. Cofnął się krok do tyłu by po chwili z rozpędem zaatakować przeciwnika. Z ogromną siłą wymierzał ciosy w jego stronę, nie zatrzymując się ani na chwilę. Jakby wpadł w trans. Kilka minut później niebieskie spodenki leżały płasko na macie z twarzą przyciśniętą do podłoża. Był cały we krwi i najwyraźniej był to już koniec walki. Jednak nie dla Filipa. Nadal okładał go pięściami, jakby to co powiedział do niego przed chwilą chłopak , tak bardzo go zdenerwowało. Nie mógł nad sobą zapanować.. Widząc jego jeszcze bardziej pociemniałe oczy i zaciśniętą szczękę, znów wbiłam paznokcie w ramię Karola. Jednak tym razem z całkiem innego powodu niż poprzednio. Teraz się bałam. Bałam sie mojego chłopaka.,

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro