Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

40.

*Perspektywa Sary*

- Dzień dobry. Jest Nicola ?
- Cześć Sara. Jasne. Jasne jest u siebie. Tylko z góry uprzedzam że od jakiegoś czasu, jest yy... Jakby to powiedzieć... Mniej przyjemna.
- Mniej przyjemna ? - zamrugałam oczami. O czym ten gościu do mnie mówi ?
- Dokładnie.
- Hmm dziękuję panu w takim razie - minęłam ojca dziewczyny w drzwiach i pognałam schodami na górę prosto do pokoju Nicoli.
Kiedy byłam już przed drzwiami , pchnęłam je uprzednio pukając a to co zobaczyłam całkowicie mnie rozbroiło. Kiedyś ciepłe ,przytulne pomieszczenie było teraz meliną. Zasłonięte rolety w oknach nie dopuszczały do pokoju najmniejszego promienia światła. Na podłodze stosy zużytych chusteczek higienicznych. Na biurku koło łóżka zimny, nawet nie tknięty obiad. Podeszłam do łóżka i usiadłam na jego skraju. W pokoju śmierdziało wilgocią. Efekt dawno nie otwieranego okna.
- Jezu dziewczyno ! Co ci tu zdechło ?- schowana całkowicie pod kołdrą dziewczyna odchyliła ją na chwilę by na mnie spojrzeć.
- Sens mojego życia jak już pytasz. Czego chcesz ? - warknęła. Napuchnięte od płaczu oczy spoglądały na mnie wrogo.
- Przyszłam cię wyrwać na zakupy Niki.
- Niki wyszła. Przekazać jej coś ? - popatrzyła na mnie - Nie ? W takim razie żegnam. - z powrotem nakryła kołdrę na głowę.
- Tak być nie może - mruknęłam i podniosłam się z łóżka. Podeszłam do okna i otworzyłam je po wcześniejszym podciągnięciu rolet. To samo zrobiłam z pozostałymi dwoma oknami.W pokoju od razu zrobiło się jaśniej.
-Co ty do cholery wyrabiasz ? - warknęła Nicola kiedy siłą ściągnęłam z niej kołdrę.
- Później mi podziękujesz. A teraz jazda pod prysznic - popatrzyła na mnie jakbym uciekła ze szpitala psychiatrycznego i przewróciwszy oczami zatrzasnęła się w łazience. Jakieś piętnaście minut później drzwi się otworzyły i stanęła w nich Nikola w dresie i ręczniku na głowie.
- To chyba nie jest odpowiedni strój na wyjście do klubu ..
- A kto powiedział że ja się wybieram do jakiegoś klubu ?
- Oj Niki ... Na jednym chłopaku świat się nie kończy. Chodź, zabawimy się.
- Sara... Ja chyba nie mam ochoty..
- Więc wolisz zamelinować się na kolejny tydzień w pokoju ? Nie obraź sie ale uważam że to wszystko wyolbrzymiasz. Wiem ze boli cię ta sprawa z Filipem ale nie daj się wciągnąć. Chwilowe rozstanie nie jest powodem izolowania się od świata. Tak więc załóż jakąś kieckę i ruszamy.
- No nie wiem...
- Niki...
- Nie zamierzasz odpuścić ?
- E-eee - pokręciłam głową.

~*~ Perspektywa Nicoli ~*~
 - No chodź już ! - krzyknęła Sara zza drzwi łazienki.
- Moment! Już wychodzę ! - przeczesałam palcami włosy. Jak ja dałam się na to namówić ? Po co ja tam idę ? Żeby posiedzieć na stołku barowym ? Najchętniej zaszyła bym się pod kołdrą w swoim pokoju z kolejnym pudełkiem ciastek czekoladowych.
- Niki !
- No ide , ide. - pchnęłam drzwi i dołączyłam do stojącej w drzwiach blondynki. Ubrana w przewiewną białą sukienkę nad kolano tupała ze złości swoimi kremowymi szpilkami.
- Raaanyy Niki wyglądasz nieziemsko ! - jęknęła kiedy wyszłyśmy na korytarz. Przejrzałam się w lustrze. Założyłam jedną z moich ulubionych sukienek i czarne szpilki.
Godzinę później siedziałam już przy klubowym barze. Sara została porwana na parkiet przez jakiegoś dwu metrowego bruneta i mimo że upierała się że woli tańczyć ze mną wiedziałam że tak nie jest. Boze chyba nie będzie sobie odmawiać zabawy ze względu na mnie ?
- Jeszcze jedną proszę - gość za barem podał mi właśnie trzeciego szota.  W takim tempie nie będę mogła utrzymać się na nogach już o 20. A z drugiej strony... Co mi zależy. Jakoś nie widzę powodu dla którego nie powinnam się zabawić. Przechyliłam kieliszek pozbywając się z niego piekącego po gardle płynu i otarłam usta wierzchem dłoni. Zsunęłam się z wysokiego, barowego krzesła i chwiejnym krokiem ruszyłam na parkiet. Zatrzymałam się pośrodku grupki wyginających się w rytm muzyki nastolatków z sąsiedniego liceum. Nie minęło dużo czasu a obok mnie pojawiła się dwójka chłopaków. Kołysząc się czułam jak alkohol zaczyna buzować w moim ciele.
Przetańczyłam dobre czterdzieści minut w towarzystwie rok starszych chłopców. Nie chętnie ale odeszłam od nich czując suchość w gardle. Wróciłam na stołek barowy i zamówiłam sobie od razu dwie kolejki.
- Saruniu skarbeczku ! - zachichotałam do ucha dziewczynie obok.
- Jestem Gosia. Nie Sara. - cholera. A taka podobna była..
- Oops - i poszłam dalej.
Chwile później odnalazłam blondynkę przy jednym ze stolików. Usiadłam obok niej i nachyliwszy sie w jej stronę krzyknęłam jej do ucha chcąc zagłuszyć muzykę.
- Zamówiłam taksówkę - czkawka. Cholera !.. - Jadę do domu.
- Poczekaj , wezmę torebkę z szatni.
- Nie. Zostań jeszcze. Jest wcześnie.
- Nie mogę cię puścić do domu w takim stanie..
- Wyluzuj mała. Taksówka - zachichotałam i oddaliłam się od niej i jej towarzysza wciąż im machając.
Kiedy wyszłam przed klub moje ciało omiótł ciepły powiew wiatru. Jak na sierpniową noc przystało księżyc wisiał wysoko na niebie w towarzystwie małych połyskujących gwiazdek.
Podeszłam do pobliskiej ławki i usiadłam na niej. Zsunęłam z stóp szpilki, wzięłam je do ręki i ruszyłam chodnikiem przed siebie. Wiedziałam że czeka mnie dość długi spacerek pieszo.

* godzinę później

- Otwórz te cholerne drzwi - było już koło pierwszej w nocy a ja stałam przed drzwiami wejściowymi i dobijałam się do mieszkania mojego byłego.  - Otwórz ! Wiem ze tam jesteś !
Zgrzyt zamka i drzwi otworzyły się a po chwili stanął w nich Filip.
- No cześć kochanie.- zachichotałam - tęskniłeś ?-minęłam go w drzwiach i rozsiadłam się na kanapie.
- Nicola ? Co ty tu robisz ?
- Stęskniłam się za moim misiem - znowu chichoczę.
- Ty jesteś pijana - szepnął.
- Może troszkę.
- To nazywasz troszkę ? Ile ty wypiłaś ?!
- Jeden ... Dwa ... Pięćset !!! - przewróciłam się na kanapie i nie mając siły się podnieść oparłam głowę o poduszkę. - Nie przywitasz się ze mną ?
- Zawiozę cię do domu. - popatrzyłam na niego i dopiero teraz zauważyłam że za wszelką cenę chce coś przede mną ukryć.
- Nie chce wracać. Chcę zostać tutaj.. Z tobą..
- Niki... Jesteś pijana. Nie myślisz trzeźwo. Chodź położysz się. - odstawił to coś co trzymał za plecami do szafki nad zlewem w kuchni i podszedł do kanapy. Otoczył mnie swoimi ramionami i zaniósł do sypialni. Nakrył mnie delikatnie kocem i zgasił lampkę na stoliku obok łóżka.
- Zostań ze mną - westchnęłam.
- Nie.
- Zostań.
- Nie Niki. Mam coś do zrobienia.
- Filip - podniosłam się z łóżka idą w jego kierunku. Otoczyłam go rękami od tyłu i wtuliłam twarz w jego plecy. - Proszę.
Pokręcił głową z dezaprobatą i już wiedziałam że się zgodzi.Ułożyliśmy się wygodnie na łóżku. Otoczył mnie ramionami i głaskał po włosach żebym szybciej usnęła. Wielokrotnie zrywałam się z łóżka a on cierpliwie przyciskał mnie bliżej siebie. Po jakiejś godzinie rozmów które praktycznie nie miały sensu moje powieki zrobiły się ciężkie a ja odpłynęłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro