Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

38.

Było już całkiem ciemno. Słońce schowało się za horyzontem a na jego miejsce wszedł księżyc. Wyglądał trochę jak nadgryziony od dołu rogalik. Staliśmy tak w wodzie oplatając się nawzajem rękami. On swoje miał na moich biodrach, ja na jego szyi. Wtulił twarz w moje włosy a ja oparta czołem o jego klatkę piersiową nie myślałam o niczym innym jak o tym jak bardzo kocham tego chłopaka. Tak. Wreszcie przyznałam się sama przed sobą. To nie mogło się skończyć inaczej. Jestem na zabój zakochana w wysokim, czarnookim mężczyźnie stojącym przede mną.
- O czym myślisz ? - mruknął w moje włosy.
- Och. O niczym takim. Po prostu się zamyśliłam.
- Um.. Okej.. Wychodzimy ? Widzę że masz już gęsią skórkę. - pokiwałam twierdząco głową i wolnym krokiem ruszyliśmy w kierunku pomostu. Filip pomógł mi wejść na deski zaraz obok naszego koca a chwilę później sam zwinnym ruchem wszedł na nie i stanął koło mnie. Podniósł z ziemi koc i zarzucił go sobie na plecy otulając sie nim.
- Też chciałaś ? - spytał drażniąc się ze mną. W jego oczach tańczyły te wesołe iskierki które tak uwielbiam.
- W zasadzie to nie. - podniosłam szarą koszulkę bruneta i ubrałam ją na siebie. Zebrałam także resztę ubrań w tym jeansy chłopaka i nie patrząc na niego ruszyłam do samochodu. Przez cały ten czas czułam na sobie wzrok chłopaka i chwilę później słyszałam za sobą jego kroki. Otworzyłam drzwi od strony pasażera i wdrapałam się na fotel. Zamknęłam się w samochodzie i rzuciłam ubrania na tylne siedzenie. Kiedy brunet zorientował się co robię podszedł do mojego okna i wskazując na drzwi prosił żebym otworzyła.
- Och ? Też chciałeś ? - mimo moich prób nie udało mi się powstrzymać śmiechu. Na twarzy Filipa też błysnął cień uśmiechu.
- Nie... Wydaje ci się - warknął powstrzymując parsknięcie śmiechem.
- Um... Skoro nie..
- Niki - popatrzył na mnie tymi swoimi ciemnymi oczami i przysięgam że coś we mnie umarło z zachwytu.
- Dobra no ... - nacisnęłam na klamkę od strony kierowcy i drzwi otworzyły się. - Ale z ciebie zrzęda - dodałam kiedy siedział już na fotelu obok. Po chwili jednak wysiadł i skierował się do bagażnika. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę że cały czas jest tylko w przemoczonych bokserkach a ja gapię się na jego umięśniony brzuch.
- Zrób zdjęcie skarbie. Zostanie na dłużej - wyszczerzył się a na moją twarz wkradł się rumieniec. - Wiem że się rumienisz - dodał po chwili i dał mi całusa w kącik ust.
Otworzył bagażnik i wyciągnął z niego czarną torbę. Odsuną suwak i wyciągnął z niej szare spodnie dresowe.
- Załóż. - Podał mi je. Dla siebie wyciągnął podkoszulek i szybkim ruchem przeciągnął go sobie przez głowę.
Wciągnęłam a nogi o wiele za duże spodnie i znów usiadłam na przednim siedzeniu. Usłyszałam dźwięk zatrzaskiwanego bagażnika a moment później na fotelu kierowcy siedział Filip ubrany w biały podkoszulek i jeansy które miał na sobie zanim poszliśmy do wody.
- To teraz do domu ? - spytał Filip mierząc mnie wzrokiem.
- Raczej tak. Chyba że masz inne plany.
- Oj mała.. Z tobą mógłbym mieć cały czas jakieś plany. - żołądek podskoczył mi z radości do gardła.
- W takim razie zostawiam ci wolną rękę.- sięgnęłam ręką na tylne siedzenie i wyciągnęłam z kieszeni szortów telefon. Cholera. 4 wiadomości i 13 nieodebranych połączeń. Wszystko od taty.

"Gdzie jesteś ? Czy Ty nie rozumiesz słowa szlaban ?! "

" Wracaj do domu w tej chwili ! "

"Jeśli nie wrócisz w ciągu godziny do domu, mocno tego pożałujesz ! "

"Odezwij się. Martwimy się z bratem"

Wklepałam szybką odpowiedź że ma się nie martwić i że będę jutro. Wiem że się wkurzy. Wiem ze będzie w domu piekło ale nie zamierzam się teraz tym przejmować. Wole się cieszyć towarzystwem Filipa niż zamartwiać co też mój tata znowu wymyśli. I tak mam już przerąbane za to że wyszłam z domu więc gorzej już być raczej nie może. 

- Co jest ? - spytał Filip wjeżdżając na autostradę.

- To znaczy ? 

- No widzę że coś nie tak. Coś cię martwi ?

- W sumie... Oprócz 13 nieodebranych połączeń od taty i 4 wiadomości nic mnie nie martwi.

- Może powinienem zawieźć cię do domu ? 

- Nie... Nie chcę tam dzisiaj wracać. Chcę zostać z tobą. - złapał moją rękę i zaczął pocierać knykcie.

- Głodna ? - dopiero teraz zdałam sobie sprawę że od rana nic nie jadłam. A jest prawie północ.

- Jasne.

Jakieś 10 minut później zatrzymaliśmy się przy KFC. Usiedliśmy przy małym stoliku koło okna.

- Na co masz ochotę ? 

- Hmm.. Może być twister. 

- A do picia ? Cola ? 

- Tak. - uśmiechnęłam się a on dał mi całusa w policzek i ruszył w kierunku kasy. Z powodu braku klientów, co jest raczej normalne o tej godzinie wrócił po kilku minutach. Postawił czerwoną tackę na środku stolika i usiadł naprzeciwko mnie.

- Masz coś przeciwko żebym zabrał cię do siebie ? - spytał zatrzymując samochód na światłach i biorąc kolejny łyk coli. 

- Nie. Nie chcę wracać do domu. 

- Okej. Chciałem się upewnić że się nie rozmyśliłaś. - uśmiechnął sie nieśmiało.

Jakieś 20 minut później byliśmy już pod mieszkaniem Filipa. Gdy tylko wysiadłąm z samochodu chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę domu. 

- Chcesz coś do picia ? - spytał kiedy byliśmy już w kuchni. 

- Nie dzięki. Mam jeszcze colę. 

- Myślałem o czymś innym. Mam całkiem dobre wino. Może nie jakoś wyśmienite ale nie najgorsze.

- Aa. Um.. jasne. Usiadłam na krześle przy wyspie kuchennej i patrzyłam jak chłopak wyjmuje z lodówki wino. Chwilę męczył się z korkiem który się złamał ale nie było tak źle. 

- Prosze - podał mi jeden kieliszek i łapiąc mnie za rękę pociągnął na kanapę przed telewizorem. Usiadłam obok niego wykładając nogi na sofę i opierając głowę o jego ramię.

- Filip...

- Tak ? 

- Dlaczego nie mówiłeś mi że masz brata ? - poczułam jak cały się spina. Ogarnęła go ta sama ciemność co wtedy w kawiarni gdy wstąpił po ciastka dla bratanicy.

- Nie mam brata. - szepnął.

- Ale jak to ?  Wtedy w kawiarni mówiłeś że idziesz do bratanicy.

- Nie rozumiesz ? Miałem brata ale niecałe dwa lata temu ten dupek zostawił Monikę i wyjechał z miasta. 

- Monikę ? 

- Jego dziewczynę. Zaszła z nim w ciążę więc kretyn się wystraszył i wypierdolił. - z jego oczu kipiała wściekłość. Podniosłam się i ujęłam jego twarz w dłonie. 

- Cśśś - szepnęłam. - Uspokój się.Nie ma sensu się tak denerwować.

- Ale jak można zostawić 16-latkę samą z dzieckiem ? Jakim dupkiem trzeba być ?

- Wiem o co ci chodzi. Rozumiem cię. - pogłaskałam go po policzku.- Więc ostatnio widziałeś brata swa lata temu ?

- Tak i jakoś nie mam ochoty się z nim więcej widzieć. - Jezu ! Nie wiedziałam że on jest takim wrażliwcem. Kurde... On tak to wszystko przeżywa jakby ta Monika była... Była dla niego kimś ważnym ? Cholera... Czy powinnam zapytać ? Czuję że jeśli tego nie zrobię to narażę się na ciąg nieprzespanych nocy.

- Filip ? - głęboki wdech - Czy ona, Monika ... Czy ona była dla ciebie kimś ważnym ? - spytałam dość szybko i raczej wyszedł z tego jakiś pomruk... Ale chłopak zrozumiał.

- Ona... To moja była. Byliśmy ze sobą jakieś 3 może 4 miesiące, a później przedstawiłem ją rodzinie , bratu.. No i chyba domyślasz się jak to się skończyło - mój biedny czarny .. Na widok bólu w jego oczach przed moimi oczami stanął obraz brata Filipa i Moniki trzymających się za ręce a kilka kroków za nimi brunet sam jak palec.

- Kochałeś ją - szepnęłam. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę że wstrzymuję oddech. - Nadal kochasz..

- Co ?! Niee ! - zerwał sie z kanapy jak oparzony i przetarł dłonią włosy. Po chwili usiadł obok mnie i splótł palce swojej ręki z moją. Uniósł moją dłoń i przyłożył do ust , całując jej wewnętrzną stronę. - Ona sie nie liczy. Teraz jesteś tylko ty , rozumiesz ? Ona mnie nie obchodzi ! Odwiedzam czasem ją bardziej ze względu na małą. A poza tym myślisz że można pokochać kogoś w ciągu tak krótkiego czasu ? - " Można !!!!" krzyczy moja podświadomość ale za wszelką cenę próbuję zdusić w sobie ten krzyk. - Ona była dla mnie ważna. Kiedyś. Dostałem kopa w dupe i zamknąłem jej rozdział raz a na zawsze. Teraz zaczynam nowy, a ty grasz w nim główną rolę jasne ? - szepnął - Popatrz na mnie... 

Podniosłam wzrok z podłogi która nagle stała się naprawdę bardzo ciekawym obiektem i popełniłam największy możliwy błąd tej sytuacji. Spojrzałam prosto w jego cudowne oczy i nagle nie pragnęłam niczego innego jak go przytulić, pocałować.

- Uwierz mi.. - szepnął po czym zbliżył twarz do mojej i złączył nasze usta. Tego mi brakowało. Usiadłam na jego kolanach przerzucając nogi po obu jego stronach, wplątałam palce w jego włosy a on przesunął swoje ręce nieco poniżej moich pośladków. Nagle poczułam że mnie podnosi. Wniósł mnie do sypialni i nadal nie przerywając pocałunku położył delikatnie na łóżku. Nim się obejrzałam, oboje byliśmy już w samej bieliźnie..

- Niki ja .... - no nie w takiej chwili pyta mnie czy aby się nie śpieszymy ? Ma wyczucie czasu...

- Ćśśś... Jestem pewna ... - westchnęłam - Chcę tego.. Chcę ciebie...

Obudziłam się w nocy. Leżałam w samym podkoszulku Filipa opleciona jego rękami jak jakimś bluszczem. Nagle rozległ się hałas. Już wiem co mnie obudziło. To krzyki i dobijanie się do drzwi wejściowych. Zaraz, zaraz... Ja skądś znam ten głos.... O CHOLERA !!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro