Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19.

- Nacieszcie się tą chwilą. Już jutro nie będziecie mieli okazji usiąść tutaj - entuzjazmowała się Sara
- Ani przez kolejne dwa miesiące - zawtórował jej Patryk siedzący na przeciwko niej.
Uśmiechnęłam się tylko na myśl że już po jutrze się wyrwę z tego miasta. Dwa miesiące wakacji to chyba wystarczająco dużo czasu na to żeby odpocząć od tej psychopatycznej nauczycielki od angielskiego.
W dodatku już w niedziele mieliśmy wyjechać na obóz sportowy.
- To jakie macie plany ? - ciągnęła Sara
- Jak to jakie ? Obóz !!! - Krzyknął Patryk a kilka innych osób przy naszym stoliku mu zawtórowało.
- Niki a ty ?
- J.. Ja ?  Obóz - wyszczerzyłam się
- Ale ten taneczny czy sportowy ?
- Sportowy. Zrezygnowałam ze studia. Zaczęło mnie to nudzić. Jednak taniec nie jest aż taką moją wielką pasją. - Sara w odpowiedzi wypuściła z ręki plastikowy widelczyk którym jadła swoje frytki.
- Nic nie mówiłaś.
- Nie było o czym. - uśmiechnęłam się nieśmiało.
Taniec poprostu mnie zmęczył. Nie miałam ochoty zasuwać 2 razy w tygodniu na zajęcia. Po prostu mi się znudziło. Wyobrażałam sobie zawsze że będę mega sławna itd. Ale po co ? Ewidentnie przereklamowane marzenia.
Sara oczywiście zaczęła gadać że nie powinnam rezygnować tak łatwo i wg. Uratował mnie dzwonek. Dziękując w duchu za to że nie muszę dłużej wałkować tego tematu ruszyłam w kierunku szatni gdzie miałam sie przebrać na wf.  Włożyłam na siebie ciuchy po czym wyszłam z szatni i skierowałam się prosto na salę gdzie miały się odbyć zajęcia. Mimo że byłam troszkę spóźniona to za bardzo sie tym nie przejmowałam. Ostatni dzień w szkole. Już jutro nie będę musiała zawracać sobie głowy żadnymi książkami , pracami domowymi itd. Wuefistka też najwyraźniej myślała podobnie bo przyszła na lekcję dobre 10 minut po mnie. Kazała nam wziąć piłkę do nogi i wyjść na boisko na polu. Na samą myśl się uśmiechnęłam. Uwielbiałam piłkę nożna. Często grałam z bratem jak byłam młodsza. Zawsze łaziłam za nim i jego kolegami kiedy ci szli na boisko zagrać. Za nic nie mogli się mnie pozbyć.
Kiedy lekcja się skończyła , nie marzyłam o niczym innym jak o zimnym prysznicu. Tak więc kiedy wróciłam do domu pierwsze co zrobiłam to zamknęłam się w łazience.
Kiedy wyszłam czułam się o wiele lepiej , jakoś nie brakowało mi tego lepiącego się potu.
Właśnie siadałam przy biurku żeby zabrać się za blog , gdy dostałam sms'a.

"Spotkajmy się koło 16 pod burger-kingiem. Ruszamy na zakupy przed jutrem :) "

 Uśmiechnęłam się. Sara uwielbiała zakupy. Szybko jej odpisałam że się zgadzam i ruszyłam w kierunku szafy.  Po chwili miałam już na sobie  TO. Wzięłam okulary słoneczne i wyszłam w stronę galerii.
Kiedy doszłam na miejsce , Sara już tam była. Przywitałam się z nią i ruszyłyśmy na zakupy.
Przeszłyśmy przez prawie wszystkie sklepy a ona nadal nic nie wypatrzyła. Minęły już dobre 3 godziny. Dopiero w jednym z ostatnich sklepów wybrała sobie białą kieckę.
- Chodźmy na kawę. Padam ... -wysapałam gdy ta szła z kolejną "porcją" ubrań do przymierzalni.  Ona tylko spojrzała na mnie poirytowana i zaciągnęła kotarę od przymierzalni. Postanowiłam ulżyć swoim nogom i usiadłam na jednej ze sklepowych puf.

* godzinę później *
Sarze wreszcie minął szał zakupowy. Jeszcze nigdy się tak nie cieszyłam jak wtedy gdy wychodziłyśmy wreszcie ze sklepu.
- Jak ja kocham zakupy - entuzjazmowała się Sara.
- Taaaa ... Ja też ...
Prosto ze sklepu poszłyśmy do jednej z kawiarni. Usiadłyśmy w kącie i rozkoszowałyśmy się wyśmienitym smakiem espresso rozmawiając o jutrze.
- Myślisz że ta sukienka na pewno pasuje do tych szpilek ?
- A to nie szpilki mają pasować do sukienki ? Ona jest chyba ważniejsza - strzeliłam "mądrą minę"
- Oj no wiesz o co mi chodzi. Jak myślisz ?
- Myślę że wszystko będzie świetnie ze sobą współgrało. - zapewniłam ją.
Na jej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech. Ale taki inny niż zazwyczaj. Bardziej rozmarzony.
- To o kogo chodzi ? - spytałam
- To znaczy ?
- No na kim chcesz zrobić wrażenie ?
- Na nikim..
W odpowiedzi spojrzałam na nią jednoznacznie. Oczywiście że wiedziałam że chodzi o kogoś konkretnego.
- A więc ?
- Więc chodzi o Huberta. - prawie zachłysnęłam się kawą.
- Tego Huberta ?! - wysapałam
- No ... Tak - jej twarz oblał rumieniec.
Hubert to jej  były, opowiadała mi kiedyś o nim.. Chodzili ze sobą jeszcze w gimnazjum. Rozstali się gdy po jednej z imprez jakaś laska wskoczyłam chłopakowi na tylne siedzenie. On oczywiście był pijany. I jak twierdził - "nic się nie działo. Tylko sobie leżeliśmy ". 
- Ja myślałam że to zamknięty rozdział ...
- Ja też. Ale ja wciąż coś do niego czuję Niki.
- Hmmm. Nie musisz mi się tłumaczyć. Rozumiem. - Sara uśmiechnęła się słabo.
Dopiłyśmy kawę i ruszyłyśmy w kierunku domu. Kiedy rozstałam się z Sarą pod jej blokiem postanowiłam iść się jeszcze przejść. Skierowałam się w stronę parku. Moja nogi poniosły mnie w kierunku gdzie ostatnio Filip uczył mnie jeździć na desce. Miałam cichą nadzieję że tam będzie. Jednak spotkało mnie rozczarowanie gdy go tam nie zobaczyłam. Usiadłam na ławce którą ostatnio zajmowałam z brunetem. Na samo wspomnienie się uśmiechnęłam. Już miałam się zbierać do domu gdy nagle zaczepił mnie kto ? - Dawid ( wiem że się spodziewaliście Filipa :D )
- Oo Nikola - uśmiechnął się szeroko kiedy mnie zobaczył.
- Cześć - ja także się wyszczerzyłam , bo muszę przyznać że się za nim stęskniłam. Wstałam a on mnie przytulił. Tak po przyjacielsku.
- Co u ciebie ?
- Nie najgorzej. A po za tym to jestem zaskoczona.
- Czym ? - spytał chłopak.
- Nie pomyślała bym że pracujesz w szpitalu ! - uśmiechnęłam się.
- Dlaczego ? -był wyraźnie zdezorientowany.
- No nie wiem. Po prostu bym nie pomyślała
- Aha.
- Aha to nie odpowiedź ! - powiedziałam uderzając go lekko z łokcia w bok.
- Aha - zaśmialiśmy się.
Spędziłam z Dawidem prawie 2 godziny. Kiedy wróciłam do domu było już dość późno. Tata na szczęście spał. Michał był u jakiegoś kolegi więc na szczęście nie miał kto mi "suszyć" głowy. Wzięłam prysznic po czym położyłam się spać.

* następnego dnia*

Rano obudził mnie budzik. Z niechęcią zwlokłam się z łóżka i poszłam do łazienki z wcześniej przygotowanymi UBRANIAMI. Uczesałam WŁOSY. Kiedy byłam gotowa, zeszłam na dół gdzie odnalazłam swoje czółenka. Nałożyłam je na stopy i już chciałam wychodzić do Sary gdy zatrzymał mnie Michał.
- Niki ! - krzyknął zanim zamknęłam za sobą drzwi.
- Tak ?
- Jadę właśnie na miasto. Mogę cię podrzucić do szkoły.
W odpowiedzi kiwnęłam głową.
- Daj mi minutkę. - ciągnął.
Usiadłam na kanapie i czekałam na brata.

15 minut później , razem z Sarą stałyśmy już na szkolnym dziedzińcu. Wyglądała naprawdę przepięknie. Sukienka którą wczoraj kupiła , była świetna.( nie sugerujcie się dziewczyną na zdjęciu bo Sara ma blond włosy) Leżała na niej idealnie. Do tego jej nogi w tych czółenkach wyglądały na naprawdę długie.
- Nieźle się wystroiłaś - uśmiechnęłam się do niej.
- Mam nadzieję że zauważy.
- Byłby idiotą gdyby nie zauważył. - ona tylko się uśmiechnęła w odpowiedzi.
Po chwili zaczął się apel. Dyrektor walnął gadkę na temat tego że będzie za nami tęsknił i takie tam inne kłamstwa. Tak naprawdę pewnie cieszy się jak cholera że wreszcie ma urlop. Po jakichś 30 minutach przeszliśmy do klas i gadkę dyrektora powtórzyła wychowawczyni z paroma innymi zmianami żeby go całkiem nie kopiować. W każdym razie sens był ten sam. Wręczyła nam świadectwa po czym udając że jej się łza w oku kręci pożegnała się z nami. Wszyscy oczywiście się ucieszyli że to już koniec "uroczystości" i wyszliśmy przed budynek szkoły. Tam pogadaliśmy jeszcze chwilę po czym wszyscy zaczęli się rozchodzić.
Odnalazłam wzrokiem Sarę. Stała koło drzwi szkoły rozmawiając z jakimś chłopakiem. Po jej rozmarzonym wyrazie twarzy wywnioskowałam że jest to pewnie Hubert. Uśmiechnęłam się  pod nosem i ruszyłam w stronę bramy. Kiedy ją przekroczyłam , zdałam sobie sprawę że pewnie będzie mnie szukać. Dlatego wysłałam jej sms'a.

"Właśnie widziałam Cię z jakimś przystojniakiem. To Hubert prawda ? Trzymam kciuki :* "

Kiedy upewniłam się że sms doszedł - wywnioskowałam po tym że Sara wyciąga telefon z torebki - ruszyłam do domu. Podłączyłam słuchawki do telefonu i umieściłam je w uszach. Właśnie leciał kawałek Nickeblack'a gdy ktoś chwycił mnie za ramiona. Odwróciłam się i ujrzałam Filipa stojącego za mną.
- Cześć Niki -  Mimo tego że byłam w szpilkach był ode mnie sporo wyższy. Miał jakieś 180 podczas gdy ja miałam zaledwie niecałe 170 i to jeszcze w szpilkach. Ubrany był w czarne jeansowe spodnie i białą koszulę z podwiniętymi rękawami.  Bawił się luźno zawieszonym na szyi czarnym krawatem.
- Cześć. - uśmiechnęłam się kiedy zaczął się nerwowo drapać po głowie. Najwyraźniej chciał o coś spytać ale się wstydził.
- Masz plany na dzisiejsze popołudnie ?
- Nie. Raczej nie.
- Bo wiesz mam mały problem... - mówił onieśmielony.
- To znaczy ? - chciałam dodać mu jakoś otuchy ale nie bardzo wiedziałam jak.
- Bo widzisz, potrzebuje twojej pomocy w zakupach ?
- W zakupach ? -powtórzyłam zdziwiona.
- Rodzice mają dzisiaj 20 rocznicę ślubu i siostra wrobiła mnie w prezent. I nie mam zielonego pojęcia co mógłbym kupić. - zrobiło mi się trochę przykro. Jego rodzice świętowali już 20-lecie a moi rozstali się po niecałych 18. Niby nie wielka różnica ale jednak bolało. Bolało że ani ja ani Michał nie będziemy mieli takiego problemu jak wybranie prezentu na rocznice ślubu.
- Coś nie tak ? - spytał brunet który najwyraźniej zauważył ten smutek który za wszelką cenę chciałam ukryć.
- Nie, nie.Chętnie ci pomogę.
- Dziękuję - powiedział i dał mi całusa w policzek - to wpadnę po ciebie koło trzeciej, okej ?
- Mi pasuje. - uśmiechnęłam się. Filip zniknął już w tłumie kolegów którzy na niego czekali. Ja natomiast ruszyłam do domu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro