Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16

Zamknęłam laptopa i odłożyłam go na miejsce. Wzięłam prysznic i już się kładłam do łóżka gdy nagle rozdzwonił się mój telefon .... Spojrzałam na wyświetlacz. Dawid. Troszkę zdziwiona odebrałam.

- Tak ?

- Cześć Nicola. Tu Dawid. Mam małe pytanko do ciebie.

- Słucham.

- Nie poszła byś ze mną na imprezę w piątek ?

- Hmm czemu nie ?

- Czyli się zgadzasz ?

- Jasne.

- Widzimy się w piątek.

Rozłączyłam się i ponownie ułożyłam się na łóżku. Już prawie usypiałam gdy nagle usłyszałam jak coś uderza o szybę mojego okna. Z początku nie zwracałam na to uwagi ale chwilę potem coś znów odbiło się od okna. Podeszłam bliżej , odsunęłam firankę i wyjrzałam na zewnątrz. Pod oknem siedział Filip.

- Co ty tu robisz ?! - szepnęłam gdyż nie chciałam żeby tata go usłyszał bo było by nieciekawie.

- Cześć Niki.

- Już się za mną stęskniłeś ?

- Oczyyywiście. Chciałem zapytać czy czasem nie zostawiłaś czegoś w mojej bluzie. - (Filip pożyczył mi ją gdy odprowadzał mnie do domu bo było troszkę chłodno)

- Nie chyba nie - odpowiedziałam bez zastanowienia. Raczej nie miałam czego tam zostawić.

- Na pewno ? - dociekał.

- No tak.

- A wisiorek ? - podczas nauki jazdy na desce zahaczyłam dłonią o łańcuszek z małym serduszkiem na końcu który rozsypał się na kawałki.

- Poczekaj już schodzę. - ubrałam na siebie tylko bluzę i po cichutku zeszłam po schodach.

Kiedy wyszłam już z domu skierowałam się na tył domu gdzie w altance siedział Filip. Usiadłam koło niego na ławce , a on wyciągnął z kieszeni łańcuszek.

- Naprawiłeś ? - spytałam ucieszona

- Tak. - wyciągnęłam ku niemu rękę ale Filip kazał mi się odwrócić. Zapiął łańcuszek i z powrotem obrócił w swoją stronę. Popatrzył mi głęboko w oczy i zbliżył swoją twarz wciąż nie mówiąc ani słowa. Kiedy nasze usta prawie się dotknęły w moim pokoju zapaliło się światło a przez okno zauważyłam sylwetkę taty.

- Cholera... Przepraszam Filip ale muszę już iść.

- Ale.. - jednak mnie już nie było.

Otworzyłam po cichu drzwi i zakradłam się do łazienki. Zostawiłam tam bluzę i wróciłam do pokoju udając mega zaspaną. (Ziewałam itd. )

- Co ty tu robisz tato ?

- Gdzie byłaś ?

- W łazience.

- O tej porze ?

- To takie dziwne ? A pozatym sprawdzasz mnie ?

- Twój telefon dzwonił jak oszalały i było go słychać w całym domu. Więc przyszedłem bo ty go długo nie wyłączałaś, patrzę - a ciebie nie ma

- Wyszłam do łazienki. O co robisz aferę ?- odpowiedziałam wchodząc pod kołdrę i narzucając ją na głowę, nie zwracając uwagi na tatę siedzącego na fotelu obok. On tylko westchnął i wyszedł z pokoju gasząc światło i zamykając za sobą drzwi. Kiedy to zrobił , zerwałam się z łóżka i otworzyłam okno. Koniecznie chciałam sprawdzić czy Filip jeszcze tam jest. Jednak jego już nie było.

Zamknęłam okno i położyłam się do łóżka. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu , a tam 3 nieodebrane połączenia od Sary.

" pewnie coś się stało " - pomyślałam wybierając numer do dziewczyny.

- Niki ?! - odebrała po pierwszym sygnale

- Tak to ja . Stało się coś ?

- Ja... ja potrzebuje twojej pomocy. - słyszałam jak płacze do telefonu.

- Ci się stało ?!- w słuchawce cisza- Sara. ... Jesteś tam ?!

- Tak. Pomóż mi ...

- Dobrze. Gdzie jesteś ?

Sara podała mi konkretny adres a ja momentalnie narzuciłam na siebie pierwsze lepsze spodnie , bluzę i pobiegłam do pokoju Michała. Obudziłam go i poprosiłam aby mnie zawiózł. Chłopak momentalnie się ubrał, wziął klucze od samochodu taty i po chwili byliśmy w drodze.

Kiedy dojeżdżaliśmy do przejazdu kolejowego, ujrzałam coś strasznego. Na drodze leżał przewrócony i całkowicie skasowany motor a kilka metrów za nim Sara i jakiś chłopak. Od razu podbiegłam do dziewczyny. Uklękłam przy niej i chciałam się od niej dowiedzieć co się stało. Ona jednak leżała z zamkniętymi oczami i nie odpowiadała. Złapałam ją za nadgarstek i ku mojej uldze wyczułam tam tętno. Sięgnęłam do kieszeni po telefon , jednak go tam nie znalazłam. Spojrzałam na Michała który próbował wyczuć puls u chłopaka.

- Masz telefon ?! - wrzeszczałam przez łzy.

- Tak.

- Zadzwoń po karetkę ! - teraz już łzy ciekły mi strumieniami. Klęczałam przy Sarze ściskając jej dłoń i modląc się aby wszystko było z nimi dobrze. Nie zwracałam na nic uwagi. Nawet nie wiedziałam kiedy karetka przyjechała. Zaczęłam wrzeszczeć kiedy lekarze zabierali moją przyjaciółkę. Chciałam jechać z nimi , być przy niej kiedy się obudzi. Jednak Michał mi nie pozwolił. Przytulał mnie mocno , głaszcząc po włosach.

- Jedźmy do szpitala...

- Nie . Wracajmy do domu. Do szpitala pojedziemy jutro rano.

- Ale ja muszę przy niej teraz być

- Nie, nie musisz. Nic to nie pomoże.

Brat zaprowadził mnie do samochodu , i pojechaliśmy do domu. Kiedy przekroczyłam próg drzwi wejściowych zauważyłam tatę siedzącego na schodach.

- A co to za nocne przejażdżki ?

Nic nie odpowiedziawszy, poprostu wtuliłam się w niego tak jak to robiłam gdy miałam te 8 lat. Brakowało mi tego. Bardzo. Jednak nawet teraz moje łzy płynęły strumieniami. Bałam się o moją Sarę. Tę wiecznie uśmiechniętą blondynkę.

*następnego dnia *

Siedząc przy szpitalnym łóżku wciąż nieprzytomnej Sary przechodziły mnie ciarki. Moje policzki nadal były mokre od wciąż przybywających łez.

- To już koniec wizyty. - powiedziała pielęgniarka która właśnie weszła.

- Momencik zaraz wychodzę.

- Proszę się tak nie martwić. Jej stan jest coraz to lepszy. Niedługo powinna się wybudzić ze śpiączki. Lada dzień wróci do szkoły i wszystko będzie jak dawniej. - powiedziała pielęgniarka kładąc mi dłoń na ramieniu.

Kiedy wyszłam z sali w której leżała Sara zauważyłam Michała siedzącego na krześle obok z kubkiem kawy z automatu. Kiedy mnie zobaczył momentalnie się podniósł.

- Co z nią ? - spytał podając mi kubek.

Powtórzyłam mu wszystko czego się dowiedziałam od kobiety. On tylko mnie przytulił.

- Będzie dobrze..

- Musimy jeszcze tylko sprawdzić co z tym chłopakiem ..

- Sprawdziłem już....

- I co z nim ?

- Nie najlepiej. Śpi...

- A kiedy się obudzi ? - spytałam już bezsilnie.

- Nie obudzi ..- powiedział z bólem Michał.

Poczułam się nagle jak bym wirowała a po chwili upadłam na kolana zalewając się łzami. Brat momentalnie pomógł mi wstać i posadził na krześle. Kiedy trochę się uspokoiłam , zabrał mnie do domu.

Kiedy weszłam do pokoju padłam na łóżko i poprostu wrzeszczałam. Wrzeszczałam do poduszki dajac upust emocjom. Wkrótce jednak ogarnęła mnie senność po nieprzespanej nocy i poprostu odpłynęłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro