Rozdział 11
trwa korekta tego rozdziału, z góry przepraszam za byki
Liv jak zawsze zwykła piła sok w kartoniku. Mo mimo swoich studenckich lat, miała słabośc do takowych napoi. Oczywiście nie mogło by sie obejś bez słomki, w końcu jak oni mi to tłumaczyła "W tym tkwi cała zabawa".
-Dlaczego cały czas sie tak na mnie patrzysz? Skoro nie chcesz sie napic ze mną to przynajmniej nie patrz na mnie jak na dziecko...
Obróciła sie speszona w przeciwnym kierunku, pierwszy raz od dłuższego czasu wahałam sie czy mam jej o czymś mówi i tak już zbyt wiele o mnie wiedziała, lecz czułam, że sprawa z wydawnictwem jest moim indywidualnym przedśiewzieciem z którym sama musze sie zmieżyc
-Wybacz, po prostu rozmyślam sobie...
Spojrzała na mnie z nosem zaartym w góre, jakby od razu chciała mnie ocenic.
-Chyba smutasz, jak zwykle....
Wspominałam już wam jaka jest moja opinia na temat ludzi optymistycznie nastaiwonych do życia i o pesymisatch też, nie ejstem jakimś depresanatnem czy smutasem. Jestem po prostu sobą, łącze w sobie charaktery i zabarwaiam je na mój tok myślenia.
-Nie, nie prawda, po prostu utkwiłam na chwile sam na sam z własnymi myślami
Rudowłosa sapnłą kruto po chwili na jej żywej twarzy pojawił sie lekki uśmiech
-Niech ci bedzie, powiedzmy, że w to uwierzyłam, w każdym razie coś czuje, że pewien wypad dobrze nam zrobi a zwłaszcza tobie....
Poprawiłam swoją torb na ramieniu, chowają rece w kieszeni, czułam, że jeśli chodzi o jakieś wspólne wyjście z moja przyjaciółką skończy si to z pewnością dłuższą rozmową.
-W jakim sensie?
-A w takim, że pomyślałam, że skoro mój brat przyjeżdża do stolicy i urządza tak zwany "wieczorek poetycki" to fajnie było by si tam wybra, dodajmy to, że specjalnie nie miałam wyboru bo tak jakby kazał mi przyjśc
Dziewczyna zrobiła śmieszny grymas świadczący najprawcopodobniej o wcześniejszej rozmowie na ten temat z bratem.
-No....wydaje si brzmiec ciekawie, ale czekaj, co mam rozumie pod hasłem "wieczorek poetycki"?
- Różnie bywa, po jutrze bedą akurat omawia jakąś nową książke, nie wiem o jakim tytule, ale jeszcze nigdy nie byłam na takim wieczorku.
W tym momencie skończyła pic sok, zgniotłam go jednym sprawnym ruchem i wyrzuciła go do kosza którego nawet nie zauważyłam.
-Dobra, czyli postanowione? Wybieramy sie na mały wykładnik...
Ryża mi przytakneła, nawet w takiej sytuacji kiedy była zmuszona pujsc na coś z pozoru nudnego, jej uśmiech nie znikał z piegowatej twarzy. Nigdy tego nie zrozumiem, tak samo jak to, że preciwieństwa sie przytiogąja, jesteśmy na to śiwetnym dodowem lecz zwyczajeni mój młody umysł nie może tego zrozumiec.
Pogoda od jakiegoś czasu zdawałą sie by znośna, wiem, że czestwo zwracam na nią uwage, mam wrazenie że z pewnej strony mój nastrój i harakter jest od niej zależyny.
&
Wczorajsza rozmowa cały czas nie unikała mojej uwadze. Było w niej coś dziwnego, po za faktem, że zupełnie inaczej sobie ją wyobrażałam. Nasuwało mi si naprawde wiele niezliczonych pytań. "W jaki sposób od razu mnie rozmoznał?" "W jakim celu ryzykuje tyle aby mi pomó" i dlaczego w jego oczach ujrzałam....właściwie to zupełnie nic, nie wiem o nim kompletnie nic. Wiec czemu obcemu człowiekowi tak zalezy na spełnieniu mojego marzenia? "Widze w tym interes, nie signełaś nieba", interes jak intedres, ale co takiego orginalengo i niezwykłego jest w moich ksiązkach, że zasugują na tyle zachodu i uwagi z jego strony.
Otworzyłam komputer, wizja o moim wydawcy zbytnio przysłoniła mi oczy. Zapomniałam o tym, że teraz moje losy warzą si z każdej strony. Zapomniłam na co sie zgodziłam, co moge zyska i co ryzykuj. Szybko pisze na klawiaturze, nawet bardzo, aczkolwiek robi przy tym sporo hałasu. Podobnie jak przyciskał długopis przy pisaniu, tak przy klawiaturze szczególnie mocno naciskam przyciski. Taka juz moja natura, zawsze śmiałam si z osób które pożyczaja odemnie zeszyt dziwiły sie i fascynowały sztywnymi kartkami, były one efektem siły nacisku.
Skrzynka odbiorcza Secrewriter:
Pusta
Już od kilku tygodni, kontak midzy mną a moim przeciwnikiem w tej można śmiało uzna szalonej grze ucichł, była to dla mnie dośc nie pokojąca oznaka, ale nie dla tego ,że nie patrze przez różowe okulary, lecz czuje, że coś szykuje, nie wiem co, nie wiem kiedy i nie wiem w jakim celu. Czy planuje kolejny krok, czy umilkł dlatego,że nic na mnie nie ma, czy poprostu testuje moją cierpliowśc.
Chat użytkownika Secretwriter:
*Czyżby już sie Pan poddał?
wysłano 17:21
Odeszłam od monitoru, zostawiając mu sprośną wiadomośc. Nigdy nie byłam prowokatorem, ale z drugiej strony nigdy nie myślałam, że podejm si takieog zakładku. Weszłam do łazienki, lubiłam patrze w lustrono. Czułam sie w tedy spokojna, obserowałam ruchy swoich oczu, każde ich najmniejsze drgnienie. Lubiłam na siebie patrzec, dawało mi to poczucie kaceptacji i wiedzy kim jestem. Z pozoru dziwna przypadłosc, lecz dzeki temu si relaskuje. Dopiero dźwiek powiadomienia zdołam odciąnąc mnie od lustra.
Skrzynka odbiorcza Secretwriter
*Czyżby zżerała cie ciekawosc? Nie spodziewałem sie, że napizesz
Wysłano 17:27
Mimowolnie na moich ustach pojawił si lekki chytry uśmieszem "Ty jeszcze wielu rzeczy sie po mnie nie spodziewasza"
Chat użytkownika Secretwriter
*Cóż, czesto jesteśmy zaskakiwani, nieprzyzna Pan?
wysłano 17:28
Odgarnełam włozy spadające mi do oczu, leżałam na łóżku, a to zawsze było dla mnie polem bezwzgldnego snu wiec mimowlnie głowa sama mi si osuneła. Podeszłam wiec do biurka kładąc laptopa na podkładce.
Skrzynka odbiorcza Secretwriter
*Przyznam, przyznam, acz kolwiek nie tylko to
wysłano 17:30
Zaraz po odczytaniu treści wiadomości moje rece w mgnieniu oka zabrały si za odpisywanie. Pamitam, że Łucja czsto śmiała sie z tego , że moja głowa nie nadąża za tempem moich palcy.
Chat Secretwriter
*Wiec co Pan jeszcze przyzna?
Wysłano 17:30
Obruciłam głowe wstrone okna. Minelo już kilka miesiecy odkad mieszkam w akademiku, ale nie moglam nadal przzwyaaich sie do tego pieknego widkou ktoy malowal mi sie za oknem. Nie wazne w jakiej pogodzie i o jakiej porze dnia patrzac przez nie zawsze robilo mi sie cieplej na sercu
Skrzynak odbiorczas Secretwriter
*Wiem jedno, masz 92 dni....
wysłano 17:32
Spoważniałam, kiedy przeczytałam sobie to na głos. Miał racje, mam okrągłe 92 dni nie wliczając dzisiejszego. Tylko chwila ja mam tyle, czy on?
Chat używtkownika Secretwriter:
*Chyba chciał Pan powiedzie, że Paniu zostały 92 dni...
wysłano 17:33
Zagryzłam zeby, nie mogłam zrozumie treści przekazu.
Skrzynka odbiorczas Secretwriter:
*Nie, dobrze napisałem, bo to tym masz 92 dni na skuteczne ukrywanie sie, ale do czasu...
wysłano 17:34
Teraz miałam już absolutną pewnos, że nie bedzie już tak łatwo. Dni foruf i beztroskiej zabawy minły, zaczyna si wyjcig, prawdziwy wyścik. Nie wiadomo tylko gdzie i kiedy bedzie meta i kto na nią dobiegnie, nie wiadomo kim tak naprawde okaze sie przegrany i nie wadomo jak to wszystko sie zakończy. Pomimo tak wysokiej stawski zaczynałąm si wczuwa i czerpa rados z każdej klski mojego przeciwnika, który jest też moim nauczycielem. Jako to skrajna ironia losu, że dale jest uczy mi si od mojego najwikszego przeciwnika.
Chat Secretwriter:
*Jestem gotowa na wszystko
wysłano 17:36
*Zobaczymy, zobaczymy...., w pewnym sensie masz racje, lecz jest tylko jedna rzecz na jaką żaden człowiek nie jest do końca gotowy....
wysłano 17:36
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro