Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział IV

Dni mijały, a Malfoy przestał uczęszczać na korepetycje do Granger. Pani McGonagall uznała, że wyszedł na prostą i już nie muszą się uczyć. Lecz nie oznaczało, że czasem się razem nie uczyli. Kiedy uczyła się z Zabinim, to blondyn czasem się przyłączył, by nie utracić stopni z transmutacji. Hermiona i Ginny zaprzyjaźniły się mocno z Rose, a Blaise z Jeremym. Draco ciągle go nie lubił, bo za często przebywał w towarzystwie Hermiony. A oni w sumie nie robili nic wykraczającego poza normę. Po prostu się kolegowali. Dopiero po jakimś czasie ludzie się przyzwyczaili do widoku paczki, w której są ślizgoni i gryfoni. Nistety czasem napatoczyła się Parkinson, która próbowała poderwać Malfoy'a z wiadomym skutkiem. Brązowowłosa zawsze się śmiała w takich chwilach z jego miny, za co gromił ją wzrokiem. 

Nadeszła zima, a Hermiona wybrała się z Harrym i Ronem do trzech mioteł. Pili sobie piwo kremowe i zostali zaproszenie do Ślimaka na drobny poczęstunek. Harry ciągle obserwował też dziwnie się zachowującego się Malfoy'a. Dziewczynę też jego zachowanie zaskoczyło, bo był śmiertelnie poważny i nikomu nie dokuczał. Jak wracali Katie niosła jakąś paczkę i jak przypadkiem dotknęła, jak się okazało, kolii to miotało ją jak opętaną. U McGonagall Harry stwierdził, że to Malfoy, a Hermiona bała się w to uwierzyć. Przyglądała się chłopakowi tak aż do grudnia. Kiedy wychodziła z kolacji, parę dni przed balem u ślimaka, to on właśnie ją zatrzymał.

- Czego Malfoy?

- Czemu mnie ciągle obserwujesz? - warknął.

- Tobie? A w życiu! - zaśmiała się i chciała odejść, ale chłopak ją zatrzymał. 

- Nie kłam.

- Dobra, może się przyglądam, a może nie, ale mam powód do tego i nie muszę ci się tłumaczyć. 

- Oj, chyba musisz. Inaczej nie odpuszczę- zagroził i spojrzał na nią swymi stalowymi oczami.

- Zauważyłam, że dziwnie się zachowujesz, jak na ciebie i mnie to zaniepokoiło- syknęła z złowrogim wzrokiem i odeszła zostawiając osłupionego ślizgona.

Martwiła się. Niespodziewanie zrobiło mu się ciepło na sercu, a poliki zaróżowiły się. Lekko speszony poszedł do dormitorium, gdzie spotkał Diabła zamyślonego głęboko. Usiadł obok i również myślał...

- Co taki różowy? Pierwszy raz cię takiego widzę.

- Nic... - mruknął i odwrócił wzrok. 

- Oj gadaj staremu Blaise'owi.

- No bo... Granger zaczęła mnie obserwować i to mnie denerwowało, więc chciałem się dowiedzieć czemu...

- I?

- Powiedziała, że się niepokoi.

- Matko cud!

- Co?! - przestraszył się czasami zbyt energicznego przyjaciela.

- Ty się zakochałeś! I to tak naprawdę!

- Nie! przecież nie mógłbym...

- Ta, a wcale cię nie ucieszyło, że się martwi?

- Zamknij się- zaśmiał się Malfoy i schował twarz w poduszkę.

- Mój mały Smoczuś dorasta, wzruszyłem się- otarł "łzę" za co dostał poduchą w twarz.  

***

Hermiona była w bibliotece i czytała, ale nie myślała o treści księgi. Zastanawiała się, z kim pójdzie na bal do Ślimaka. Zbulwersowana, że nie może nikogo znaleźć poszła ją odłożyć. Nie patrząc przed siebie, nagle wpadła na kogoś. Pisnęła i ujrzała Jeremego. Chłopak spojrzał na nią ze śmiechem w oczach.

- Aż tak jestem straszny, że piszczysz ze strachu?

- Nieee- zaśmiała się. - Tylko myślałam, że coś ci zrobiła, a nie chcę mieć nikogo na sumieniu. 

- Hej, Mionka- zaczął- a może wybrałabyś się ze mną do Ślimaka na bal, co?

- Życie mi ratujesz!

- To podejdę pod portret Grubej Damy przed 19:00.

- Okej.

- To do zobaczenia!

- Pa!

Dziewczyna w skowronkach pobiegła do dormitorium i szukała sukni, bo bal już dziś. Jak dziewczyny się dowiedziały, to nie mogły się opanować. Same też zaczęły się szykować. 

O ustalonej godzinie, Jeremy czekał przed portretem. Nagle wyszła z niego piękna, brązowowłosa gryfonka, która bardzo mu się spodobała. Oniemiał aż, ale po chwili dziewczyna ze śmiechem obudziła go, wzięła pod rękę i poszli na bal. Na miejscu bawili się świetnie. Śmiali się , tańczyli, rozmawiali i Miona poznała chłopaka z Luną. Zauważyła, że chłopaka zauroczyła jej niewinna osobowość. Dziewczyna trochę się zasmuciła, bo ona nie ma takiego kogoś, a myślała, że może Jeremy... Nieważne już. W trakcie imprezy wpadł Filch z Draconem i podobno blondyn chciał się wkręcić. Miał minę jak zwykle, czyli pęłną pogardy, ale jak zauważył Granger trzymającą ramię Jeremego, to kipiał z wściekłości. Na szczęście wyprowadził go Snape, bo by się rzucił na ślizgona. Po rozmowie z Blaisem to coraz mniej hamował emocje wobec niej. Stał się wredniejszy, by tylko zapomnieć. On, arystokrata, nie mógł kochać przecież, według niego, zwykłej szlamy. 

Hermiona zauważyła kolejną zmianę w zachowaniu chłopaka. Po świętach wciąż było tak samo. Malfoy znów był chamski wobec niej i innych gryfonów. Postanowiła z nim o tym pogadać. Poszła się zapytać Zabiniego, gdzie się znajduje i był rzekomo na błoniach. Udała się tam i rzeczywiście tam był. Podeszła do niego szybko i klepnęła go lekko w ramię, na co się odwrócił z pogardą.

- Czego tu, Granger?

- Co się dzieje, Malfoy?

- O co ci znowu chodzi? - zapytał znudzony.

- Oto, że znowu się zmieniłeś. Po korkach ze m mną byłeś zmiany, a teraz znów jesteś chamski i arystokratyczny.

- Może wcale się nie zmieniłem. Czy ty serio myślałaś, że będziemy kolegami? Naprawdę się ludziłaś, że ktoś mojego pokroju b będzie cie tolerował?

- Sam tak się zachowywałeś. Kto przychodził do mnie, bo niczego nie umiał?

- Jednak ty jesteś głupia, Granger. Wykorzystałem Cię. Tylko do tego się nadajesz ty nędzna szlamo.

Miona po raz drugi spoliczkowała go. Łza spłynęła jej po policzku.

- Myślałam, że się zmieniłeś. Ale okazałam się kretynką skoro... Ciebie polubiłam.

Powiedziawszy to uciekła, płacząc. Kiedy zniknęła chłopakowi z oczu, to podszedł do drzewa i walnął w nie z całej siły. Nie mógł uwierzyć, że tak ją to skrzywdziło. Myślał, że przyjmie to obojętnie, a tak ją skrzywdził i samemu sobie... Odebrał szczęście.

Hermiona długo płakała po tej rozmowie. Nieświadomie... Poczuła coś do Dracona, a on tylko udawał dla swych korzyści. Postanowiła znowu go nienawidzić, tak jak przed laty. Zapomni o nim i będzie żyła dalej... Z pokruszonym sercem przez tę tlenioną fretkę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro