Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

Po tym jak Drops poinformował o jutrzejszych skróconych lekcjach, do sali wleciały spóźnione sowy z Prorokiem Wieczornym.

Jedna z sów poleciała do Draco i rzuciła mu gazetę, którą ten złapał w locie i zaczął czytać.

-Coś ciekawego?-Zapytała Jen, patrząc na gazetę, która odgradzała ją od Draco.

-Zaraz ci pożyczę-Odpowiedział Draco, cierpiętniczym tonem.

-Po co mam ją czytać, jeśli możesz mi w skrócie powiedzieć o interesujących wiadomościach?-Zapytała Jen, jedząc babeczkę.

-A co ja jestem? twój skrzat domowy?-Zapytał Draco, odkładając gazetę i podnosząc prawą brew do góry.

-Dracusiuu-Powiedziała Jen, głaszcząc go po ramieniu, na co chłopak się lekko zarumienił. Dziewczyna postanowiła nie zwracać mu na to uwagi, gdyż chciała aby się zgodził.

-Ech-Westchnął po chwili Draco i w skrócie opowiedział o najciekawszych artykułach.

-Dziękuję-Powiedziała Jen i pocałowała go w policzek, wracając do jedzenia kolacji. Nie widziała jak bardzo Draco się zarumienił po pocałunku, ani jak Blaise z trudem powstrzymuje się od śmiechu.

-Pożałuje tego-Stwierdziła cicho siedząca na końcu stołu Pansy, patrząc na Jen ze wściekłością w oczach, po czym z miłością na swojego ukochanego.

-Pansy Malfoy-Tylko to szeptała pod nosem mopsica aż do końca kolacji.

-Więc jutro od 13 mamy wolne-Powiedział uradowany Blaise, rzucając się wręcz na fotel przed kominkiem.

-Geniusz-Powiedział Draco, siedząc na kanapie obok Astorii.

-Gdzie Jen?-Zapytała Greengras.

-Poszła po coś do pokoju-Odpowiedział Blaise, po czym dodał-Ale już 10 minut temu, bo wcześniej wyszła z WS(Wielka Sala).

-Może ja do niej...-Zaczęła zaniepokojona Astoria, lecz przerwała na widok szeroko uśmiechniętej Jen, wchodzącej do PW.

Dziewczyna usiadła na kolanach Blaisa i szeroko się uśmiechała.

-Diablico, co zrobiłaś?-Zapytał zaciekawiony Blaise, szepcząc jej do ucha i ignorując spojrzenie Draco.

-Pansy chciała się pobawić-Powiedziała dziewczyna, po czym wybuchła śmiechem na widok wchodzącej po cichu do PW Pansy, która chciała niezauważona dostać się do wyjścia.

-Parkinson!-Zaśmiała się Astoria, na co wszyscy zwrócili uwagę na Pansy i zaczęli się śmiać.

-To.Nie.Jest.Śmieszne-Wycedziła Pansy, po czym pobiegła w stronę wyjścia.

-Z czego się śmiejecie?-Zapytał po chwili Draco, który wcześniej był nieobecny duchem.

-Nie widziałeś?-Zapytał zdziwiony Blaise, hamując śmiech.

-Czego?-Zapytał Malfoy.

Astoria pokręciła głową i odpowiedziała.

-Pansy.

-Co z nią?-Zapytał zniecierpliwiony Smok.

-W skrócie?-Zapytał Blaise, drażniąc się ze swoim najlepszym przyjacielem.

-Tak-Warknął Draco.

-Ośle uszy, ogon smoka, zęby wampira i dodatkowo cała spuchnęła-Powiedział Blaise.

Draco wyobraził sobie Pansy, dodał nowe elementy i parsknął śmiechem.

-Jak mogłem to przegapić?-Zapytał załamany.

-Najwyraźniej zamyśliłeś się o kimś-Powiedział Blaise i objął w pasie zaskoczoną Jen.

-Najwyraźniej-Warknął Draco do szczerzącego się kumpla.

-Ktoś tu jest zazdrosny-Zaśpiewała pod nosem Astoria, na tyle cicho, że tylko Malfoy ją usłyszał.

-Ast-Powiedział Draco.

-Tak?-Zapytała uśmiechnięta, lecz zamiast odpowiedzi oberwała oburzonym spojrzeniem Malfoy'a.

-Twój ojciec robi to lepiej-Powiedział Blaise, po czym szybko stracił uśmiech i powiedział:

-Przepraszam.

Draco nic nie odpowiedział.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro