Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

{Trochę prawdy}

Zoey

Wybrał pierwsze lepsze buty i powiedział, że możemy wracać. Może nawet mu się podobały, ale zdecydowanie się nie postarał.

– Właśnie je chcesz?

– Pozwoliłaś mi wybrać – dodatkowo wzrusza ramionami.

– No dobrze, jednak ja wybiorę – pojawia się nawet cień uśmiechu na jego twarzy.

– Dlaczego nie przeszkadza ci wydawanie tylu pieniędzy na mnie?

– Bo o to w tym chodzi! Wygląd to trzy czwarte sukcesu! Mogę gadać o niczym i dobrze wyglądać i wygrywam! – taki jest świat, a ja się dopasowuje.

– Czyli wystarczy, że będziesz dobrze wyglądać?

– A co właśnie powiedziałam, głupolu? – podaje mi jeszcze raz buty, ale ja już szukam innych.

– Znajdziemy coś innego.

Luke

Wybiera coś prawie identycznego, tylko dwa razy droższego. To tak cholernie typowe..

– Idziemy coś zjeść? – czy ona jest samotna? To pewne, ale dlaczego to ze mną spędza czas? Mogłaby mi kazać zrobić swoje i się mnie pozbyć.

– Możemy wrócić? – chce po prostu być przy Callie.

–Nie! Musimy siebie lepiej poznać – mówi.

– Możemy po drodze? – jestem w tym stanowczy.

– Eh, no dobrze. Kupmy tylko coś na drogę.

I tak właśnie znajdujemy się na straganie z żelkami.

– Jakie żelki lubisz najbardziej? – pyta.

– Ciągnące – każdy z nas wybiera sobie trochę żelek i każdy płaci za siebie. To też jest w porządku.

Jest nawet urocza gdy próbuje urwać je zębami, ale kompletnie jej to nie wychodzi. Łapie za jej żelka, pomagając jej.

– Mocniej – robi głupią minę, bo innej z pełnymi ustami się nie da – Dasz radę, Zoey – w końcu udaje jej się ją ugryźć, a ja zjadam pozostałą część – Mmm, dobra – szturcha mnie w ramię.

– Mówiłam, że moje będą lepsze! A teraz ty daj spróbować swoje – wyciąga jedną z mojego papierowego pudełka.

– Nie, weź całą garść, tak lepiej smakują – kiwa głową, a potem jej buzia znowu jest pełna. Dobrze się na nią patrzy, gdy na chwile zapomina kim jest.

– Ale dobre – wybucham prawie śmiechem gdy mówi z zaklejoną buzią. Zaczyna się rumienić, a ja wkładam sobie garść żelek do buzi.

– Pyszne – teraz ona wybucha śmiechem i szturcha mnie w ramię.

Mogło być gorzej, o wiele gorzej.

–Gdy przestanie ci się kleić w buzi czas, żebyś opowiedziała mi więcej o sobie – wsiadamy do jej samochodu.

– Evan, mój były chłopak.. Spotkamy się odkąd skończyłam piętnaście lat. Wiesz z brzydkiego kaczątka w piękną dziewczynę. Zawsze dobrze wyglądałam, ale wtedy stało się ze mną coś, co nagle zaczęło przyciągać do mnie ludzi – to smutne, że wygląd odgrywa w jej życiu tak ważną role – Zaprosił mnie na randkę, a potem dołączyłam do drużyny czirliderek i okazało się, że życie może być jeszcze lepsze, wiesz? Elen, moja przyjaciółka, mieszkała w domu obok. Zawsze mi zazdrościła, aż w końcu.. No cóż, nie pilnowałam ich tak dobrze jak powinnam.

– Nie uważasz, że nie tak wygląda, życie?

– Czytałam kiedyś taką książkę o związkach.. Podobno oprócz romantyzmu, cały czas trzeba utrzymać napięcie – obracam głowę w jej stronę.

– Wole coś bezpiecznego – komentuje – Świadomość, że możesz na kimś polegać jest lepsza niż dreszczyk emocji. Popieram romantyzm, ale nie to.

– A ja lubię świadomość, że mi zazdroszczą – jestem nią przerażony.

– Tak ci zazdrościli, że ci to zabrali.

–Bo było takie dobre! – ona nie ma pojęcia czym jest przyjaźń.

– A nie tak złudne? – powinienem się zamknąć.

– Nie dogadamy się, Luke – ma racje.

– Twoje życie nie jest prawdziwe – a wtedy ona mówi coś, co powinno mnie skutecznie zamknąć.

– Płacę ci, więc twoje też nie.

– Okej, już nic nie mówię, kochanie – robię to dla pieniędzy, nie żeby ją zbawić.

Może mamy momenty gdy po prostu jesteśmy dwójką znajomych, ale przez większość czasu walczymy z różnicami.

Milczymy przez jakiś czas, dopóki Zoey postanawia zjechać z głównej drogi.

– Co ty robisz? – zatrzymuje się pod miejscem, w które nie chodzę. Właściwie to nawet nie moja część miasta. Stoi kilka drogich samochodów. Zoey wyłącza światła i wysiada, żeby oprzeć się o maskę.

Wysiadam i robię to samo.

– Widzisz tych ludzi? – pokazuje palcem przed siebie – To oni – dostrzegam ludzi ubranych jak z amerykańskiego filmu. Futbolowe bluzy i strój czirliderek – Ten chłopak, u którego ta dziewczyna siedzi na kolanach – jedyna dziewczyna – To Evan, mój były chłopak z moją byłą najlepszą przyjaciółką, to ja bym tu była, wiesz? – widzę butelki piwa i słyszę głupkowate śmiechy – A ona mi to odebrała! – dotykam jej ramienia.

– Spójrz na mnie – nie wykonuje tego, więc wstaje i staję przed nią, zmuszając ją do spojrzenia na mnie.

– Co mi powiesz? Nic nie wiesz o moim życiu! Żyjesz w biednej części miasta, potrzebując moich pieniędzy! Nic nie wiesz! – uderzam dłońmi o maskę.

– Wiem czym jest kurwa miłość – nie zdradzam jej jednak skąd to wiem – I jeśli koleś zostawia cię dla innej albo przyjaciółka robi ci takie gówno, to żadne z nich cię nie kochało, a jeśli twoi przyjaciele wybrali ich to nie byli przyjaciółmi. Otwórz oczy, Zoey!

Nie czekam dalej. Zostawiam ją tam trochę osłupiałą i postanawiam wrócić do domu na pieszo. Po co się odzywam? Chce tylko pieniędzy, niczego więcej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro