{Szybkie pożegnanie}
Luke
— Masz mój numer, stary — Calum klepie mnie po ramieniu — Odzywaj się i dawaj znać gdzie jesteście — nawet dajemy sobie męski uścisk.
— Jesteś moim przyjacielem, kurwa, nie myślałem, że znajdę tu przyjaciół — Cal się uśmiecha.
— Tak, stało się to niespodziewanie — nagle jest przy nas Stacy i też mnie ściska.
— Dzięki za pomoc w zdaniu ostatniej klasy — całuje ją w policzek.
— Dajcie znać gdzie wy wyjdziecie, musimy się spotkać — kiwają zgodnie głowami.
— Będę za wami tęsknić! — rzuca się na nich i mocno ściska — Musicie do nas przyjechać! W końcu wszystko będzie idealne! — całuje ją w czoło.
— Kocham cię taką — właściwie to kocham ją każdą.
— Szkoda, że nie poznaliśmy się wcześniej — mówi Cal.
— Dobrze, że jeszcze trzy czwarte życia przed nami — kiwamy do siebie głowami.
Odwożę Callie do jej domu, żeby spakowała najpotrzebniejsze rzeczy, bierzemy jak najmniej, bo mamy w końcu tylko motor. Gdy ona się pakuje, ja jadę się pożegnać, chociaż nie mam pewności, że ona otworzy przede mną drzwi.
Dojeżdżam pod jej dom i wysyłam esemesa z prośbą, żeby zeszła, zero reakcji, dzwonię, znowu brak odpowiedzi. Włączą silnik, żeby zrobić hałas, znowu nic.
— Zoey! — krzyczę.
Dostrzegam światło w oknie i ją. Ona nie zamierza zejść wiem to. Macham do niej, a ona mi odmachuje. To wszystko, co dostaje.
— Jestem twoim przyjacielem — mówię bezgłośnie, nie ma szans, żeby była w stanie to zauważyć.
Potem odjeżdżam i zostawiam kolejną rzecz za sobą. Nazajutrz rano po prostu stąd wyjeżdżamy..
Tak po prostu zaczęliśmy nowe życie.
Udało nam się.
****
Dziękuje, że znowu ze mną byliście:) dużo emocji, dużo niewiadomych i dużo komentarzy! Dziękuje wam, że mnie tak wspieracie ❤
Jutro niespodzianka, więc nie uciekajcie jeszcze:)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro