Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

{Ruszyć do przodu}

Zoey

Królowa szkoły, a była królowa szkoły. Są dwa rodzaje byłych królowych, te co skończyły szkole i wygrały koronę i te, co ją po drodze straciły. W tej chwili należałam do tej drugiej grupy osób.

Luke dał mi wczoraj do myślenia i może nie przewartościowałam swojego życia, ale wiedziałam, czego tak naprawdę chciałam.

Bycie dziewczyną futbolisty jest najlepszą rzeczą jaka może cię spotkać, ale bycie dziewczyną romantyka, to coś o czym zaczęłam myśleć. Nie spałam pół nocy, zagłębiając się w książki o facetach, którzy kochali za bardzo.

Chciałabym kogoś kto będzie czekał na mnie z kwiatami pod szkoła i wszyscy będą mi zazdrościć. Kogoś kto będzie mnie kochał za to, że jestem taka, a nie inna.

Jednak czy w dzisiejszym świecie to możliwe? Nie jestem pewna czy ja sama potrafiłabym być dziewczyną, która to docenia. Dlatego dopasowuje się do świata.

Biegnę przez korytarz na trening, a gdy wpadam do szatni, słyszę dziewczyny dyskutujące o balu, który się zbliża.

– A ty masz już pare? – patrzę na Elen, która nie odzywa się do mnie. Jakby to była moja wina, że już się nie przyjaźnimy.

Wyciągam telefon ze zdjęciem Luke'a.

– Jest gorący, prawda? – mówię z dumą – Zły chłopiec, z wielkim sercem – one się aż rozpływają.

– Widziałam! Te jego włosy, ach! Aż chce się za nie pociągnąć! – faktycznie Luke ma dobre włosy.

– Zaprosiłaś go na bal? – kiwam głową.

– Następnego dnia przyszedł i powiedział, że to on powinien mnie zapraszać – wymyślam kolejną bajkę – Kupił kwiaty, ubrał garnitur i wręczył mi bukiecik – kurde, nie mam jeszcze bukieciku!

– Musisz nam go pokazać! – obracam się z uśmiechem w stronę Elen.

– A Evan jak cię zaprosił? – obraca się do mnie plecami i wychodzi z szatni. Punkt dla mnie.

– Jak go poznałaś? – opowiadam im historyjkę, którą wymyślił. Dziewczyny są pod wrażeniem, a ja zdaje sobie sprawę, że jestem pod wrażeniem go.

– Jeśli jest taki jakim go opisujesz, to żaden nasz chłopak nie może się z nim równać! – może moja historia powinna się nazywać 'wiem czego pragną dziewczyny', nie, Amanda Bynes jest ode mnie brzydsza.

Dziewczyny opowiadają jeszcze przez chwile o swoich sukienkach. Ja muszę pojechać po moją do krawca i potwierdzić wizytę u kosmetyczki i fryzjera. Cholera! Miałam ją podwoić!

Cofam się do szatni i zabieram ze sobą telefon.

Ja: Czas na kosmetyczkę x

Luke: Potrzebuje też fryzjera

Ja: Dobrze, że to wiesz!

Luke: W końcu mi płacisz, prawda?

Ja: Dokładnie tak!

Umawiam się z nim na konkretną godzinę i idę ćwiczyć.

Luke

Trzymam Callie za rękę, drugą odpisując Zoey. Skończyłem z próbowaniem pokazania jej czegoś.

– Słuchasz mnie? – chowam telefon do kieszeni i obracam głowę w stronę Callie.

– Mówiłaś właśnie o tym, jak zaliczyłaś odpowiedź na piątkę, bo kuliśmy to razem pół nocy – chwyta mnie wolną dłonią za ramie i przysuwa się bliżej mnie.

– Jak ty to robisz? – całuje ją w skroń.

– Po prostu cię kocham – Callie opiera głowę o moje ramie i w wolnym tempie wracamy do domu.

Właściwie to wracamy do jej domu. Gdy jej mama przypomina sobie o niej, Callie zawsze przyprowadza mnie, żeby pokazać swojej szalonej matce, że nie obchodzi jej, jej szalony facet.

– Może pojedziesz dzisiaj ze mną? – kręci głową – Zoey będzie musiała zrozumieć, że mam dziewczynę.

– Potrzebujemy tych pieniędzy, ja raczej tego nie ułatwię. Zamknę się w pokoju, a ty potem wejdziesz przez okno, gdy wrócisz.

– Cały czas będę się o ciebie martwił – całuje mnie w policzek.

– Mogę napisać do Angie, czy ma ochotę na piwo i spotkamy się potem w naszym miejscu – mieszkamy z Callie daleko od siebie. Dlatego to wypośrodkowaliśmy. W równej odległości od nas jest domek na drzewie, przy domu, w którym nikt nie mieszka i spędzamy tam trochę czasu.

– Będę spokojniejszy – ściskam jej dłoń.

– W jakim świecie my żyjemy, że będziesz spokojniejszy gdy wypije z koleżanką z pracy piwo niż gdy zostanę w domu – spinam się, a ona wyczuwa to i masuje moje ramię – Hej, wyjedziemy stąd i nie będziesz musiał się martwić.

– Chce ci dać wszystko, żebyś nie musiała chodzić do tej gównianej roboty za grosze, żebyś miała swój wymarzony dom i skończone studia.

– Wiem to.

Jesteśmy z Zoey przerażająco różni. Z Callie jesteśmy bardzo podobni. W jakiś sposób martwię się o obie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro