{Ruszyć do przodu}
Zoey
Królowa szkoły, a była królowa szkoły. Są dwa rodzaje byłych królowych, te co skończyły szkole i wygrały koronę i te, co ją po drodze straciły. W tej chwili należałam do tej drugiej grupy osób.
Luke dał mi wczoraj do myślenia i może nie przewartościowałam swojego życia, ale wiedziałam, czego tak naprawdę chciałam.
Bycie dziewczyną futbolisty jest najlepszą rzeczą jaka może cię spotkać, ale bycie dziewczyną romantyka, to coś o czym zaczęłam myśleć. Nie spałam pół nocy, zagłębiając się w książki o facetach, którzy kochali za bardzo.
Chciałabym kogoś kto będzie czekał na mnie z kwiatami pod szkoła i wszyscy będą mi zazdrościć. Kogoś kto będzie mnie kochał za to, że jestem taka, a nie inna.
Jednak czy w dzisiejszym świecie to możliwe? Nie jestem pewna czy ja sama potrafiłabym być dziewczyną, która to docenia. Dlatego dopasowuje się do świata.
Biegnę przez korytarz na trening, a gdy wpadam do szatni, słyszę dziewczyny dyskutujące o balu, który się zbliża.
– A ty masz już pare? – patrzę na Elen, która nie odzywa się do mnie. Jakby to była moja wina, że już się nie przyjaźnimy.
Wyciągam telefon ze zdjęciem Luke'a.
– Jest gorący, prawda? – mówię z dumą – Zły chłopiec, z wielkim sercem – one się aż rozpływają.
– Widziałam! Te jego włosy, ach! Aż chce się za nie pociągnąć! – faktycznie Luke ma dobre włosy.
– Zaprosiłaś go na bal? – kiwam głową.
– Następnego dnia przyszedł i powiedział, że to on powinien mnie zapraszać – wymyślam kolejną bajkę – Kupił kwiaty, ubrał garnitur i wręczył mi bukiecik – kurde, nie mam jeszcze bukieciku!
– Musisz nam go pokazać! – obracam się z uśmiechem w stronę Elen.
– A Evan jak cię zaprosił? – obraca się do mnie plecami i wychodzi z szatni. Punkt dla mnie.
– Jak go poznałaś? – opowiadam im historyjkę, którą wymyślił. Dziewczyny są pod wrażeniem, a ja zdaje sobie sprawę, że jestem pod wrażeniem go.
– Jeśli jest taki jakim go opisujesz, to żaden nasz chłopak nie może się z nim równać! – może moja historia powinna się nazywać 'wiem czego pragną dziewczyny', nie, Amanda Bynes jest ode mnie brzydsza.
Dziewczyny opowiadają jeszcze przez chwile o swoich sukienkach. Ja muszę pojechać po moją do krawca i potwierdzić wizytę u kosmetyczki i fryzjera. Cholera! Miałam ją podwoić!
Cofam się do szatni i zabieram ze sobą telefon.
Ja: Czas na kosmetyczkę x
Luke: Potrzebuje też fryzjera
Ja: Dobrze, że to wiesz!
Luke: W końcu mi płacisz, prawda?
Ja: Dokładnie tak!
Umawiam się z nim na konkretną godzinę i idę ćwiczyć.
Luke
Trzymam Callie za rękę, drugą odpisując Zoey. Skończyłem z próbowaniem pokazania jej czegoś.
– Słuchasz mnie? – chowam telefon do kieszeni i obracam głowę w stronę Callie.
– Mówiłaś właśnie o tym, jak zaliczyłaś odpowiedź na piątkę, bo kuliśmy to razem pół nocy – chwyta mnie wolną dłonią za ramie i przysuwa się bliżej mnie.
– Jak ty to robisz? – całuje ją w skroń.
– Po prostu cię kocham – Callie opiera głowę o moje ramie i w wolnym tempie wracamy do domu.
Właściwie to wracamy do jej domu. Gdy jej mama przypomina sobie o niej, Callie zawsze przyprowadza mnie, żeby pokazać swojej szalonej matce, że nie obchodzi jej, jej szalony facet.
– Może pojedziesz dzisiaj ze mną? – kręci głową – Zoey będzie musiała zrozumieć, że mam dziewczynę.
– Potrzebujemy tych pieniędzy, ja raczej tego nie ułatwię. Zamknę się w pokoju, a ty potem wejdziesz przez okno, gdy wrócisz.
– Cały czas będę się o ciebie martwił – całuje mnie w policzek.
– Mogę napisać do Angie, czy ma ochotę na piwo i spotkamy się potem w naszym miejscu – mieszkamy z Callie daleko od siebie. Dlatego to wypośrodkowaliśmy. W równej odległości od nas jest domek na drzewie, przy domu, w którym nikt nie mieszka i spędzamy tam trochę czasu.
– Będę spokojniejszy – ściskam jej dłoń.
– W jakim świecie my żyjemy, że będziesz spokojniejszy gdy wypije z koleżanką z pracy piwo niż gdy zostanę w domu – spinam się, a ona wyczuwa to i masuje moje ramię – Hej, wyjedziemy stąd i nie będziesz musiał się martwić.
– Chce ci dać wszystko, żebyś nie musiała chodzić do tej gównianej roboty za grosze, żebyś miała swój wymarzony dom i skończone studia.
– Wiem to.
Jesteśmy z Zoey przerażająco różni. Z Callie jesteśmy bardzo podobni. W jakiś sposób martwię się o obie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro