{Jeszcze buty}
Luke
Zoey: Nie mamy butów!!! Luke, zapomniałeś o butach!!!!
Parskam śmiechem, a Callie patrzy na mój telefon z zaciekawieniem.
– Czy ona jest szalona? – kiwam głową –Dobrze się bawiłeś?
– Tęskniłem za moją dziewczyną – całuje ją krótko w usta – Mam zdjęcie, chcesz zobaczyć?
– Tak! Koniecznie! – wchodzę w galerie i pokazuje jej siebie w stroju, który idealnie pokazuje mnie — Nie zrobiła z ciebie dziwoląga – kiwam głową – Wyglądasz gorąco – dostaje za to, krótki pocałunek, jednak chce więcej.
Łapie ją za tył głowy i mocniej przyciągam do swoich ust.
– Wiesz, co się tak naprawdę liczy? – kręci głową – Że kocham cię tak cholernie mocno, że ubrałbym dla ciebie nawet strój klauna gdyby to miało pomóc nam stąd uciec – zarzuca ręce na moją szyje.
– Strój baletnicy?
– Callie, przeszedłbym się nago po mieście, jeśli to miałoby nam pomóc – uśmiecha się szeroko. Callie to mój prywatny cud świata.
– Więc jedź po buty – całuje ją w nos.
– Przywieść ci coś? Miałem kupić ci ostatnio taco, ale spieszyłem się do ciebie – siada na moich kolanach.
– To wystarczy – siedzimy tak w komfortowej ciszy. Wystarczy, że jesteśmy blisko siebie to wszystko czego potrzebujemy.
Zoey
Umawiamy się dokładnie w tym samym miejscu, co ostatnio.
– Cześć, Zoey – pochylam się i całuje go w policzek, co go zaskakuje, bo aż podskakuje.
– Nie całujesz koleżanek w policzek? – patrzy na mnie jak na idiotkę.
– Jestem typem twardziela – mówi z powalającym uśmiechem.
– Nie wyglądasz – uśmiecha się szerzej.
– Kurde, a miałem! Taki był plan, prawda? – aha, on mówi o naszym planie – Żartuje – ściska dosłownie na sekundę moje kolano – Jestem normalnym, kolesiem, którego po prostu zaskakują miłe gesty.
– Dalej nie wiem czy grasz – obraca głowę w moją stronę.
– A ty? – pyta po prostu – To jest to kim naprawdę jesteś?
– Lubię siebie – tasuje mnie wzrokiem.
– Okej, to dobrze – obracam głowę w jego stronę.
– A ty? – nasze spojrzenia się krzyżują.
– Oczy na drogę, Zoey – wykonuje jego polecenie – Lubię siebie, ale chciałbym mieć więcej możliwości.
– Chce cię poznać – patrzę na drogę, chociaż on wydaje się ciekawszy.
– Myślałem, że mnie stworzyć – wczoraj zamiast go tworzyć, ulepszyłam go.
– Odpowiedziałeś na moje ogłoszenie z jakiegoś powodu, a mnie ciekawisz ty – widzę, że się uśmiecha.
– Jestem biedny, potrzebuje kasy, wystarczy? – kręcę głową – Potrzebuje pieniędzy na studia.
– Teraz mówisz z sensem! – opiera głowę o szybę.
– Nie uważasz, że ten chłopak po prostu nie był ciebie wart? – zaciskam mocniej dłonie na kierownicy.
– Zdecydowanie nie był mnie wart! Chce mu pokazać na co mnie stać!
– Wiesz, moim zdaniem zasługujesz na prawdziwe uczucie, żeby koleś widział tylko ciebie i nie zdradzał cię z przyjaciółka. Swoją drogą co to za przyjaciółka? W związku chodzi o oddanie. Może żyjesz w takim świecie, ale dla mnie to niezrozumiałe – nie wiem co odpowiedzieć – Zatkało?
– Znasz kogoś takiego? – kiwa głową.
– Facet kocha ją jak pojebany i zrobi dla niej wszystko. Właściwie to chciałby zrobić wszystko, ale nie ma takich możliwości. Stara się, ale nie na zasadzie. Och, kiedyś będzie lepiej. On naprawdę się stara.
– Wow, pierwszy raz usłyszałam od ciebie słów – wzrusza ramionami.
– Ceń siebie, Zoey – aż mi trochę głupio – Jeśli mi pozwolisz pokaże ci takiego faceta na twoim balu.
Luke
Kurwa, dlaczego to powiedziałem? Strasznie drażni mnie gdy ktoś robi coś pod publikę. Może i ona mi zapłaci, ale ja też mogę jej coś dać.
– Wytyczne, plus trochę mnie – obraca głowę w moją stronę – Droga, Zoey – patrzę na drogę – Czy jestem godny zaufania?
Trochę z niej żartuje, a trochę mi jej szkoda. Nie wiem co bym zrobił gdybym nie miał Callie, a ona została sama.
– Chce, żebyś zrobił dobre wrażenie – kiwam głową.
– A jakie robię? – teraz nie karce jej za patrzenie na siebie.
– Zadziwiające – wraca oczami na drogę.
– Poznam ciebie, ty wymyślisz mnie, ale zachowanie dam ci swoje okej?
– Dobrze, a teraz weź mój telefon połóż mi rękę na kolanie i zrób zdjęcie na snapa i jakiś słodki opis – przewracam oczami.
Czuje jakbym mówił do słupa.
Robię to o co prosi, bo w końcu mi płaci, prawda?
Po co się w ogóle wysilam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro