Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

{Jeszcze buty}

Luke

Zoey: Nie mamy butów!!! Luke, zapomniałeś o butach!!!!

Parskam śmiechem, a Callie patrzy na mój telefon z zaciekawieniem.

– Czy ona jest szalona? – kiwam głową –Dobrze się bawiłeś?

– Tęskniłem za moją dziewczyną – całuje ją krótko w usta – Mam zdjęcie, chcesz zobaczyć?

– Tak! Koniecznie! – wchodzę w galerie i pokazuje jej siebie w stroju, który idealnie pokazuje mnie — Nie zrobiła z ciebie dziwoląga – kiwam głową – Wyglądasz gorąco – dostaje za to, krótki pocałunek, jednak chce więcej.

Łapie ją za tył głowy i mocniej przyciągam do swoich ust.

– Wiesz, co się tak naprawdę liczy? – kręci głową – Że kocham cię tak cholernie mocno, że ubrałbym dla ciebie nawet strój klauna gdyby to miało pomóc nam stąd uciec – zarzuca ręce na moją szyje.

– Strój baletnicy?

– Callie, przeszedłbym się nago po mieście, jeśli to miałoby nam pomóc – uśmiecha się szeroko. Callie to mój prywatny cud świata.

– Więc jedź po buty – całuje ją w nos.

– Przywieść ci coś? Miałem kupić ci ostatnio taco, ale spieszyłem się do ciebie – siada na moich kolanach.

– To wystarczy – siedzimy tak w komfortowej ciszy. Wystarczy, że jesteśmy blisko siebie to wszystko czego potrzebujemy.

Zoey

Umawiamy się dokładnie w tym samym miejscu, co ostatnio.

– Cześć, Zoey – pochylam się i całuje go w policzek, co go zaskakuje, bo aż podskakuje.

– Nie całujesz koleżanek w policzek? – patrzy na mnie jak na idiotkę.

– Jestem typem twardziela – mówi z powalającym uśmiechem.

– Nie wyglądasz – uśmiecha się szerzej.

– Kurde, a miałem! Taki był plan, prawda? – aha, on mówi o naszym planie – Żartuje – ściska dosłownie na sekundę moje kolano – Jestem normalnym, kolesiem, którego po prostu zaskakują miłe gesty.

– Dalej nie wiem czy grasz – obraca głowę w moją stronę.

– A ty? – pyta po prostu – To jest to kim naprawdę jesteś?

– Lubię siebie – tasuje mnie wzrokiem.

– Okej, to dobrze – obracam głowę w jego stronę.

– A ty? – nasze spojrzenia się krzyżują.

– Oczy na drogę, Zoey – wykonuje jego polecenie – Lubię siebie, ale chciałbym mieć więcej możliwości.

– Chce cię poznać – patrzę na drogę, chociaż on wydaje się ciekawszy.

– Myślałem, że mnie stworzyć – wczoraj zamiast go tworzyć, ulepszyłam go.

– Odpowiedziałeś na moje ogłoszenie z jakiegoś powodu, a mnie ciekawisz ty – widzę, że się uśmiecha.

– Jestem biedny, potrzebuje kasy, wystarczy? – kręcę głową – Potrzebuje pieniędzy na studia.

– Teraz mówisz z sensem! – opiera głowę o szybę.

– Nie uważasz, że ten chłopak po prostu nie był ciebie wart? – zaciskam mocniej dłonie na kierownicy.

– Zdecydowanie nie był mnie wart! Chce mu pokazać na co mnie stać!

– Wiesz, moim zdaniem zasługujesz na prawdziwe uczucie, żeby koleś widział tylko ciebie i nie zdradzał cię z przyjaciółka. Swoją drogą co to za przyjaciółka? W związku chodzi o oddanie. Może żyjesz w takim świecie, ale dla mnie to niezrozumiałe – nie wiem co odpowiedzieć – Zatkało?

– Znasz kogoś takiego? – kiwa głową.

– Facet kocha ją jak pojebany i zrobi dla niej wszystko. Właściwie to chciałby zrobić wszystko, ale nie ma takich możliwości. Stara się, ale nie na zasadzie. Och, kiedyś będzie lepiej. On naprawdę się stara.

– Wow, pierwszy raz usłyszałam od ciebie słów – wzrusza ramionami.

– Ceń siebie, Zoey – aż mi trochę głupio – Jeśli mi pozwolisz pokaże ci takiego faceta na twoim balu.

Luke

Kurwa, dlaczego to powiedziałem? Strasznie drażni mnie gdy ktoś robi coś pod publikę. Może i ona mi zapłaci, ale ja też mogę jej coś dać.

– Wytyczne, plus trochę mnie – obraca głowę w moją stronę – Droga, Zoey – patrzę na drogę – Czy jestem godny zaufania?

Trochę z niej żartuje, a trochę mi jej szkoda. Nie wiem co bym zrobił gdybym nie miał Callie, a ona została sama.

– Chce, żebyś zrobił dobre wrażenie – kiwam głową.

– A jakie robię? – teraz nie karce jej za patrzenie na siebie.

– Zadziwiające – wraca oczami na drogę.

– Poznam ciebie, ty wymyślisz mnie, ale zachowanie dam ci swoje okej?

– Dobrze, a teraz weź mój telefon połóż mi rękę na kolanie i zrób zdjęcie na snapa i jakiś słodki opis – przewracam oczami.

Czuje jakbym mówił do słupa.

Robię to o co prosi, bo w końcu mi płaci, prawda?

Po co się w ogóle wysilam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro