{Jedno z dwóch}
Luke
– Hej, dziewczyno – obejmuje ją od tylu w pasie – Co ty na to, żebym zabrał cię na randkę? – wyjmuje z za ucha róże i wręczam ją jej – Dawno nigdzie nie byliśmy.
– Czy to wyrzuty sumienia? – cmokam ją w nos.
– Nie, to po prostu ja, prosty facet, który chce ci pokazać jak bardzo cię kocha – wtula się w moje plecy.
– Gdzie mnie zabierasz?
– Zaplanowałem coś – obraca w moją stronę głowę – Będzie romantycznie, a potem idziemy do Caluma.
– Po co?
– Ma wolne mieszkanie, a potrzebuje pomocy w nauce. Stacy też ma jakieś braki, a ja twój genialny chłopak zostałem ich korepetytorem.
– Mógłbyś na tym zarabiać – kręcę głową.
– Mogłaś na to wpaść trochę wcześniej, kochanie. Teraz mam przyjaciół i dziewczynę i nie mam czasu na nic więcej.
– Będziesz mi to wypominał?
– To, że ukradkiem usunęłaś mi jej numer z telefonu? Możliwe. Nie myślałem, że jesteś zazdrośnicą, Callie.
– Och, spadaj – przytulam ją mocniej.
– Cześć, gołąbeczki – mówi Stacy – wiecie, kiedyś przyglądałam wam się z drugiego końca korytarza – patrzymy z Callie na siebie – Chciałam, żeby ktoś mnie tak kochał jak ty kochasz ją.
– A potem spotkała mnie – Ca owija ramiona wokół swojej dziewczyny – Dzięki, za te miłe słowa, skarbie.
– Przestań, wiesz, że jesteś moim ulubieńcem.
– Dobra, już dobra.
Idziemy na lekcje, a ja nagle dostaje esemesa. Okazuje się, że to Zoey. Odzyskanie jej numeru nie było trudne, ponieważ napisała do mnie dzień później, a ja wiedziałem, że to ona.
Zoey: MOI PRZYJACIELE CHCĄ IŚĆ NA KRĘGLE, WSZYSCY MAJĄ PARY, PROSZĘ MÓJ UDAWANY CHŁOPAKU, PROSZĘ!!
Ja: Dzisiaj?
Zoey: Nie! W sobotę:) proszę! dawno cię nie widziałam... i nie chce iść sama, a z tobą będę się dobrze bawić..
Wiem, że ukrywanie tego przed Callie jest złe, ale nie chce zrezygnować z Zoey w moim życiu. Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.
Ja: Będę:)
Zoey: Ja też się uśmiecham!
I ja teraz naprawdę to robię.
Czy jestem złym chłopakiem? Na pewno straciłem miano idealnego.
Zabieram moją dziewczynę na randkę, ale to nie ma nic wspólnego z wyrzutami sumienia, ponieważ ja nie zdradzam Callie tak jak ona myśli, że to robię. Moje tłumaczenie jest głupie, ale ja po prostu rozwijam swoje życie. Trochę nieuczciwie, ale i tak za kilka miesięcy mnie tu nie będzie. Cholera, zranię obie.
– Cześć – całuje mnie krótko w usta i wsiada na mój motor, nasz motor – Gdzie mnie zabierasz? – szepcze do mojego ucha.
– Niespodzianka – oboje zakładamy kaski na głowy, a potem odpalam silnik i jedziemy.
Nasza podróż nie trwa długo. Dojeżdżamy nad jezioro. Calum pomógł mi zorganizować idealną randkę. Są świece, koc i całkiem smaczne jedzenie.
– Zrobiłeś to dla mnie? – biorę jej twarz w dłonie.
– Wszystko robię dla ciebie – całuje ją krótko, ale ona przyciąga mnie do głębszego pocałunku – Kupiłem nawet twoje ulubione wino, piękna dziewczyno.
– Ale ty..
– Ja i tak nie jestem fanem alkoholu – siadamy na kocu i zaczynamy naszą małą ucztę.
Jakiś czas potem Callie leży z głową na moich kolanach.
– Jak będzie gdy stąd wyjdziemy?
– Będę dużo pracował, żebyś miała w końcu wszystko. Praca na budowie? Może nawet na dwie zmiany? Ty będziesz się uczyć, żeby później znaleźć dobrą prace i móc mnie utrzymać, gdy to ja będę się uczuć. Będziemy w tym razem i będziemy się kochać aż do śmierci.
– Mój chłopak to romantyk.
– Pamiętasz, co powiedziałem gdy na ciebie wpadłem?
– Tak, zamiast przepraszam, zapytałeś czy pójdę z tobą na randkę. Pomyślałam, że jesteś szalony, więc odmówiłam, ale ty męczyłeś mnie tak długo aż się zgodziłam.
– Wcale nie trwało to tak długo – Callie wstaje i siada na mnie okrakiem.
– Bo jesteś niesamowity, nawet gdy czasem za bardzo myślisz o innych zamiast o sobie i tak jesteś niesamowity.
– Cieszę się, że to wiesz – Callie chichocze – bo
gdybyś nie wiedziała, zrobiłbym wszytko, żeby ci to udowodnić.
Później jedziemy do Caluma, a tam przeżywam lekki szok.
– Siema, napisałem do Zoey, w końcu jej też miałeś w czymś pomóc – czuje na sobie spojrzenie Callie, jest palące.
– Hej! – Zoey podbiega do mnie i cmoka mnie w policzek, a potem to samo robi z Callie – To od czego zaczynamy?
– Fizyka! Fizyka to największy koszmar! – podchodzę do Stacy i się z nią witam – Luke, spójrz tu.
Callie nie ma czasu się ze mną kłócić, cholera jak dobrze, że jest nas tu więcej.
Kłamałem gdy mówiłem, że nie żyje w trojkącie. Żyje w tym i każda ze stron ukrywa coś przed któraś. Chyba nie bylibyśmy kompatybilni w łóżku. Stop. Wyrzuć tą myśl z głowy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro