Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

{Coś więcej niż}

Zoey

Porozmawialiśmy trochę z moimi przyjaciółmi, niektórym przedstawiłam Luke'a, ale on był zainteresowany tylko mną. Teraz popijamy poncz, Luke cały czas trzyma dłoń na mojej talii.

– Czy mogę prosić do tańca? – mówi w końcu – To bardzo ważny element takich spotkań – chichocze – Dobry tancerz to przyszły małżonek – wybucham śmiechem.

– Masz na myśli dobre ocieranie się w klubach?

– Żeby dobrze ocierać się w klubach trzeba być napalonym, a nie uzdolnionym, Zoey – zarzuca moje dłonie na swoją szyje, a swoje stanowczo kładzie na mojej talii – Jesteś wyższa – patrzy w dół – Rozumiem – przyciąga mnie trochę bliżej.

– Ty potrafisz? – kiwa głową.

– Mój ojciec jest trochę dziwny i chce być na moim utrzymaniu, a do tego muszę być dobrze wykształconym, więc gdy nie jest zbyt pijany, wymyśla nowe formy ulepszania mnie, a jeśli tego nie robię, niszczy mnie fizycznie.

Tylko na niego patrzę nie wiem, co powiedzieć.

– Zapomnij o tym, co właśnie powiedziałem. Nie chce twojego współczucia – przysuwam się bliżej, bardziej się do niego tuląc niż tańcząc – To twój dzień, zero takiego gówna.

– Kto by pomyślał, że ten kto najbardziej chce cię zatrzymać, będzie przepustką do twojej wolności.

– Nie wiedziałaś, że umiem tańczyć – patrzymy na siebie przez chwile.

– Na razie też nie jestem, co do tego taka przekonana.

– Więc pozwól mi pokazać moje ruchy.

Zmienia nasze pozycje i teraz może mnie prowadzić. Jego dłoń jest na moim biodrze, a druga wraz z moją wisi w powietrzu. Luke nagle w całkiem zgranych ruchach zaczyna tańczyć. Cały czas stara się utrzymywać ze mną kontakt wzrokowy, a potem? Postanawia zrobić  ze mną pare piruetów! Moja sukienka kręci się wraz ze mną, a potem wpadam w jego objęcia.
Moja dłoń jest na jego piersi, a moje usta zdecydowanie za blisko jego. On jednak zdaje się tym nie przejmować.

– Odbijany! – znam ten głos aż za dobrze. Luke na szczęście też wie kto to.

– Czy chcesz z nim zatańczyć? – pyta mnie z nutką niepokoju w głosie.

– Chyba, chyba tak.. – Luke całuje mnie w skroń.

– Idę wypić jeszcze trochę tego niedobrego ponczu, ale cały czas mam cię na oku – całkowicie niesamowity.

Zostawia mnie i Evana samego. On nie ma zdolności tanecznych dlatego przyciąga mnie do swojej piersi i ściska moje biodra.

– Wyglądasz nieziemsko – o to chodziło – Cholera jak mi ciebie brakuje.

– Nie dziele się, Evan i już na pewno nie zbieram resztek z resztek – on chyba nie rozumie – Gdzie masz, Elen?

– Czy to ważne? Ty byłaś pierwsza...

– Zatańczmy jeden taniec, w potem nie wchodź mi w drogę – jednak on ma inne plany i przysuwa swoje usta do mojego ucha.

– Źle wybrałem, powinienem zostać przy tobie – ściskam mocno jego barki.

– Widzisz stąd mojego faceta? – kiwa głową – On nigdy by czegoś takiego nie zrobił. Najpierw myśli o mnie, a dopiero potem o sobie. Ty? Widzisz tylko czubek własnego nosa albo swojego naprawdę małego przyjaciela w spodniach.

– Zostaniemy królewską parą! – nie mam ochoty tupać nogą na 'nie', po prostu chce go wyśmiać, a właściwie to po prostu odchodzę.

Luke

Przyglądam jej się z Evanem. Dokładnie można zrozumieć dlaczego byli razem. Typowy przykład dziewczyny z amerykańskiego filmu i chłopaka, który wyglada na więcej niż powinienem mieć. Ona trzyma go lekko i to z lekkim przerażeniem, gdy on próbuje z nią flirtować. Chce mi się śmiać, gdy widzę jej zmarszczone brwi. Ich taniec szybko dobiega końca i Zoey wraca do mnie. Opiera czoło o moje ramie.

– Chciał zdradzić moją przyjaciółkę ze mną, karma to suka, prawda? – obejmuje ją ramieniem, dodając otuchy – Może zrobiłam coś w życiu źle, że ludzie wokół mnie są tacy? – biorę głęboki wdech – Dlaczego w ogóle ci i tym mówię? A No tak, bo ty musisz słuchać!

– Zoey, to twój dzień.

– Nie potrafię dobrze się bawić, gdy otacza mnie sam fałsz! – dotarło to do niej w najgorszej możliwej chwili.

Postanawia strzelić focha i po prostu zostawić mnie przy ponczu, samego i lekko zdezorientowanego. Jestem w pracy, więc stąd nie wychodzę, bo to ja mam zaplanować ją, a nie ona mnie.

Rozmawiam z paroma osoba, które pytająca mnie o motor. Cały czas wzrokiem szukam Zoey, ale jej nie znajduje.

W końcu dochodzimy do momentu, gdy dowiemy się kto zostanie królem i królową. To taki ekscytujący i niesamowity momentu ! Będziecie to sobie mogli do CV wpisać albo opowiadać o tym jako o największym sukcesie!

Priorytety bogatych ludzi, a takich jak ja są tak strasznie różne.

Zoey

Jestem tak naprawdę sama w ten dzień. Słyszałam, że wszyscy zagłosowali na Elen i nie zostanę wybrana. Czuje się upokorzona, jeszcze bardziej niż gdy się dowiedziałam.

Prawdziwe rzeczy w życiu są zbyt rzadkie, dlatego cieszy nas cokolwiek.

Dyrektor otwiera pierwszą kopertę, w której powinno być moje nazwisko. Kto wygrywa bal, gdy okazuje się zdradziecką suką? Patrzę na scenę z minimalną nadzieją i nagle moja optymistyczna dusza przynosi euforię.

– Wygrałam! – krzyczę do samej siebie i dumnie zaczynam kroczyć na scenę.

Patrzę na chwile na Evana i Elen i po prostu się do nich uśmiecham. Są widocznie zaskoczeni. W tej chwili to najlepszy dzień mojego życia. Gdy wyczytają króla, okazuje się, że to przyjaciel Evana, ale nie sam Evan!

Karma działa!

Z oklaskami schodzę ze sceny i słucham gratulacji. Jednak w tej chwili chce znaleźć tylko jedną osobę.

Zauważam go. Stoi oparty o ścianę ze skrzyżowanymi rękami i szerokim uśmiechem. Cały czas na mnie patrzy, wygląda to aż dumnie.

Nie zastanawiam się dwa razy. Ten dzień może być już tylko lepszy. Odzyskałam dobrą passę!  Biegnę do niego, on lekko zdezorientowany, ale uśmiechnięty, patrzy jak biorę jego twarz w dłonie i przyciskam swoje usta do jego. Na początku nie reaguje, ale potem łapie mnie za biodra i oddaje mój pocałunek. Ze zdziwienie rozchylam lekko usta i wpuszczam jego język do środka. Jest o wole gwałtowniejszy niż sam charakter Luke'a. Jego pocałunek jest pełen pasji, a to akurat cały mój partner. Zarzucam ręce na jego szyi i przeżywam o wiele cudowniejszą rzecz niż wygranie konkursu na królową i króla.

Luke

Nie mogę przerwać, ale muszę przerwać. Odrywam się od jej ust i zdaje sobie sprawę, że jest jeszcze piękniejsza niż była. Lekko zaróżowione policzki, błysk w oku. Czuje jej palce we włosach.

– Całujesz lepiej niż bym się spodziewała – nie powinna dostać takiego pocałunku – Całkowicie zaskakujący – przysuwa swoje usta do moich ponownie, ale ja znowu nadstawiam policzek.

– Tego nie było w umowie — bo po to tu jestem.

– Och, jasne, ja myślałam... – milknie – Nie wiem, co myślałam. Może, że... – jak mam to zrobić, żeby nie mieć wyrzutów sumienia i zdrady na koncie?

– Zoey jesteś najpiękniejszą dziewczyną na sali i całkowicie nie zasługujesz na to co ci zrobili. Znajdziesz kiedyś kogoś wartego swych uczyć, ale to nie będę ja – całuje ją w czoło – Jestem taki, bo takim mnie chcesz, tak naprawdę to trochę ze mnie dupek.

Zoey

Parskam śmiechem, gdy on całuje mnie w czoło. Znowu się wygłupiłam, ale nikt nie odbierze mi tej chwili z nim. Od momentu gdy wpadłam w jego ramiona,  do chwili gdy nasze usta się rozdzieliły. To było lepsze od całego balu. Może nie mogę go mieć, może i mu płace, ale widzę jego oczy.

Dlaczego mówisz mi nie, Luke? – pytam spojrzeniem.

Dostaje jeszcze jeden pocałunek w czoło, który brzmi jak pełen wyrzutów sumienia.

Wyglądam jak księżniczka, a i tak zostałam odrzucona.

Czym  jest klucz do szczęścia?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro