Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

{Chwila prawdy}

Luke

Popełnianie błędów jest na porządku dziennym, a bycie dobrym facetem jest jednym z nich, bo nigdy nie stawiasz samego siebie na pierwszym miejscu. Są granice bycia dobrym, a ja zaczynałem je gubić. 

W domu czekała na mnie niesamowita dziewczyna, z którą zamierzałem spędzić życie. Przede mną stała dziewczyna, która była trochę zarozumiała, ale także niesamowita i na dodatek cholernie samotna. 

Dobre serce jest do dupy, a ładne dziewczyny mieszają ci w głowie, bo każdy z nas jest w jakiś sposób pusty. 

– Chodźmy tańczyć, królowo balu – jej oczy ponownie świecą – Noc jest jeszcze młoda – ciągnę ją za rękę na parkiet i po raz kolejny pokazuje niesamowite ruchy.

Zoey po raz kolejny zapomina o tej niezręcznej chwili jaka się pomiędzy nami zdarzyła i dobrze się bawi. Po jakimś czasie ma mnie dosyć i idzie tańczyć z koleżankami, a ja zostaję z paroma innymi partnerami. 

– Zoey to prawdziwy wrzód na dupie – ten koleś serio nie wie kiedy się zamknąć – Jest ładna i niezła w łóżku, ale nic po za tym. Za to Elena... 

– To jej słaba kopia? – nie chce z nim rozmawiać i nie chce nic mówić o Zoey, ani o kimkolwiek stąd.

– Jest prostsza w obsłudze i chce mnie zadowolić, a nie ja ją. Jeśli rozumiesz o co mi chodzi – może dlatego, że mam tylko Callie nie ogarniam tych sprośnych gadek, a raczej dzielenia się tym z kumplami. 

– Prawdziwy dżentelmen z ciebie, koleś – on się do mnie uśmiecha, naprawdę nie rozumiem tego świata. 

– Mówię tylko, że to nie jest dobra dziewczyna na dłużej, tylko się zmęczysz i nie dostaniesz wiele w zamian. 

Zastanawiam się ile w tym jest prawdy. Dostałem więcej niż chciałem, bo ona tego chciała. Czyli to co on mówi jest prawdą? Nie powinno mnie to w ogóle obchodzić, gdy tylko dostanę moje pieniądze to nie będzie już miało znaczenia. 

– Może ty nie dostawałeś wiele w zamian, bo nie wiedziałeś jak się nią zająć – zniżam się do jego poziomu – Pomyślałeś kiedyś, że nie jesteś taki idealny? Bo mam dla ciebie niespodziankę – pochylam się do niego – Oficjalna wersja to taka, że na siebie wpadliśmy, prawdziwa wersja to taka, gdzie spotkałem ją, a ona nie mogła mi się oprzeć, bo ktoś miał problem z jej zadowoleniem. Ego trochę spadło, koleś? 

Gdy żyjesz w swoim małym świecie inni ludzie nie mają dla ciebie znaczenia. Gdy żyjesz wśród ludzi zdecydowanie za często musisz dostosować się do ich poziomu, żeby  w ogóle cię zrozumieli. 

Zoey dopada mnie niedługo później. 

– Co mu powiedziałeś? 

– Powiedziałem mu, że jest słaby w łóżku i że to ty go zdradzałaś. Przepraszam, to w ogóle nie w moim stylu, ale nie mogłem się powstrzymać...

– To dlatego wyciągnął Elen stąd siłą! Chyba musi się przekonać jaki jest dobry – ona po prostu chichocze – Dziękuje za bronienie mojej dumy, ale już zrozumiałam, że on nie jest mnie wart i to w sumie dzięki tobie. 

– Ciesze się, że mogłem ci pomóc. 

– Chciałabym kiedyś znaleźć kogoś takiego jak ty – mówi przytulając się do mojego ramienia – Jesteś zupełnie inny od każdego faceta, którego znam. Prawdziwy z nutką tajemniczości, ale wiesz kim jesteś, tym się różnisz. 

– Czy ty coś piłaś? – znowu chichocze. 

– Trochę z dziewczynami – mocniej obejmuje moje ramię – Nie mogę przestać dzisiaj o tobie myśleć – powinienem już stąd iść – Gdybyś był tylko bogaty.. – to od razu zmienia mój stosunek do niej.

– Gdybym był bogaty, nie było by nas tutaj.

– A może w przyszłości gdzieś byśmy byli razem? Spotkalibyśmy się za kilka lat na studiach i..

– Wystarczy, Zoey – warczę lub szepczę – Chyba powinniśmy wracać. Nie wierzę, że się upiłaś, tylko chwili mnie przy tobie nie było. 

– Nie, tak naprawdę tylko chwile byłeś – trzyma się mojego ramienia, gdy wychodzimy stamtąd. 

Pakuje ją do samochodu i siadam na miejscu kierowcy. To ja miałem więcej powodów do picia niż ona. 

– Znowu będę sama – jęczy i właściwie boje się, że zacznie płakać – Dlaczego nie mogłeś się pojawić w moim życiu tak po prostu? – ściskam jej kolano.

– Kiedyś poznasz kogoś kto będzie ciebie wart – zabieram dłoń – Dziękuje za ten wieczór, mam nadzieję, że dobrze się bawiłaś. 

Odprowadzam ją pod drzwi. 

– Może kiedyś jeszcze się spotkamy. 

Wracam pieszo do domu. Myślę o wszystkim i o niczym. Gdy wspinam się już przez otwarte okno Callie jej pierwsze pytanie to.

– Zapłaciła ci?

– O kurwa, zapomniałem – Callie patrzy na mnie dziwnie. 

– Jak mogłeś zapomnieć? – no właśnie jak?

– Kurwa – Callie tuli się do mnie mocno, a ja wiem, że czeka mnie kolejne niezręczne spotkanie z Zoey. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro