Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

{Cień przeszłości}

Luke

– Zoey? Ta Zoey? Z przeszłości? – jej zaskoczenie niemal wywołuje mój uśmiech.

– Tak – Zoey mocniej się do mnie przytula.

– Jak wy...

– Przeznaczenie – to jedno słowo jakim podsumowuje tą sytuacje.

– Ktoś tu znowu potrzebuje pieniędzy? – nie wierze, że to powiedziała, ale wtedy nagle Zoey przestaje być spięta.

– Tak się właśnie zastanawialiśmy dlaczego nas zaprosiłaś – dobre zagranie – Potrzebujesz pieniędzy, kochana? Właściwie to nie mamy jeszcze prezentu, ups! Wypisać czek?

Callie zamiera, patrzę na triumfalny uśmiech Zoey i niczego nie pragnę więcej jak ją pocałować.

– Nigdy nie chodziło o pieniądze, Luke! – ściskam bok Zoey, mam nadzieje, że nie robię jej krzywdy.

– Czy to ma znaczenie? Odeszłaś ode mnie sześć lat temu. Jutro bierzesz ślub, nie mam ochoty rozpamiętywać przeszłości, gdy obok siebie mam przyszłość – widzę jak się w niej gotuje, całkowicie.

– Ja... Chciałabym z tobą porozmawiać, Luke.

– Przepraszam, ale nie mam na to ochoty – Callie marszczy brwi w charakterystyczny dla niej sposób – Zobaczymy się na kolacji – ciągnę Zoey na rękę i praktycznie biegnę do windy.

Nie myślałem, że to będzie takie trudne. Opieram czoło o lustro w windzie i czuje jak Zoey pociera moje ramie.

– Przepraszam – szepcze – To kurwa...

– Jestem tu dla ciebie.

– Mogę nie być bardzo męski, ale...

– Kochałeś ją przez lata, to oczywiste, że tak zareagujesz, gdy przypomnisz sobie cis dobrego, a dzisiaj myślałeś o dłużej ilości dobrych rzeczy. Ona też cię kiedyś kochała i to boli, bo nie rozumiesz dlaczego przestała – im bliżej końca tego zdania, tym bardziej jej głos się łamie.

– Przepraszam, kurwa jestem takim do dupy facetem – przytula się do mnie od tyłu, a ja pocieram jej przedramiona – Ona ode mnie odeszła, bo byłem niewystarczający, ty też to w końcu zrobisz.

Zoey

O Luke'u można powiedzieć wiele, ale nie to, że jest zarozumiały. Luke ma słabości i stara się o nich mówić. Callie go zniszczyła i dzisiaj po raz pierwszy widzę, że dalej jest złamany. Można by powiedzieć, że ma wszystko oddanego przyjaciela, pieniądze, sukces, ładne mieszkanie, ale i tak czuje się nie wystarczający, bo oddał tej dziewczynie serce, a ona je zmiażdżyła.

Wysiadamy z windy w ciszy. Nie zamierzam mu mówić, że ma wziąć się w garść. Callie zachowuje się jakby nic się nie stało. Jednak gdyby tak było nie zaprosiłaby go tutaj. Widziałam jego minę, gdy powiedziała, że chce porozmawiać. Zawahał się i to mnie zabolało, ale on był przy mnie, gdy moi przyjaciele zachowywali się jak dupki.

Siadam na jego kolanach i głaszcze go po włosach.

– Ona odeszła od ciebie, bo nie potrafiła docenić, że twoje serce jest ważniejsze i piękniejsze od tego, co widoczne. Ja, nie wybieram się nigdzie, bo od dziesięciu lat mam cię w głowie i każdego napotkanego faceta porównuje do ciebie i do tego jaki dobry byłeś. Wstydzę się tego, że przeszkadzał mi twój brak pieniędzy, bo tobie nigdy nie przeszkadzało to jaka byłam. Widzisz w ludziach samo dobro i ja dzięki tobie też zaczęłam to zauważać. Callie jest kimś kto cię złamał, ale ja jestem kimś kto poskłada cię do kupy i nie zamierzam odejść, gdy zrobi się ciężko.

– Kurwa, to ja powinienem mówić takie rzeczy – lekko się do niego uśmiecham.

– Czasem dobrze jest dostrzec, że komuś zależy na tobie tak samo mocno – Luke łapie mnie za tył głowy i przyciąga do swoich ust.

– Zakochuje się w tobie, wiem, że to za szybko, wiem, że mamy tak wiele do obgadania, do poznania, ale nic nie mogę na to poradzić, że się w tobie zakochuje, Zoey – czuje łzę na policzku, bo znowu jesteśmy tu dzięki Callie, ale tym razem ona nam tego nie popsuje.

– Pocałuj mnie i to już – Luke się uśmiecha i w końcu dostaje najpiękniejszy pocałunek na świecie. Czuje w nim to o czym mówił i czuje fragmenty jego duszy. Przy nim nie jestem tylko ładną dziewczyną, a kimś więcej, a on nie jest dla mnie bogatym facetem, tylko tym czułym, mądrym i oddanym kimś, kto nie dopuszcza do siebie zbyt wiele ludzi.

W jakiś sposób dziękuje Callie, bo to ona swoją płytką stroną doprowadziła nas do siebie.

On się we mnie zakochuje, ja też zakochuje się w nim, ale co ważniejsze oboje chcemy być kimś lepszym lub wystarczającym dla drugiego. Na razie wystarczy to, że jest obok, ale wiem, że gdy tylko ta bajka z elementami dramatu, przerodzi się w codzienność, będzie potrzeba czegoś więcej niż uczuć i on chyba wie o tym lepiej ode mnie, bo ja? Nie byłam zakochana przez dziesięć lat.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro