Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7 Dom utrzymanki

– Co teraz zrobię?! Nie mogę wrócić do domu! – uderzam dłońmi o wodę i próbuję się podnieść,

– Chodź, ona wyszła. Dam ci jakieś rzeczy – na jego twarzy maluje się stoicki spokój, ale także rozbawienie.

– Nie wejdę tam – bronię się.

– Nie ma jej, a nie możesz chodzić mokra cały dzień.

– I kogo to wina! – krzyczę – Twoja, jakbyś nie wiedział!

On wybucha śmiechem.

– Chodź – znowu bierze mnie na ręce. Po drodze zbiera swoją kurtkę i mój plecak.

– To nie jest dobry pomysł.

– Nie mam lepszego – patrzę w dół i widzę jak piasek przykleja się do jego nóg. Ja czuję go dosłownie wszędzie i wcale mi się to nie podoba. Zawsze mi smutno, że wynoszę na sobie tyle piasku z plaży, a teraz możliwe, źe będę go nosić dłużej, tak się zadomowił na moim ciele. Boże, jestem szalona gdy on trzyma mnie tak na tych rękach.

– Niczym panna młoda. Nie masz pojęcia jakie moje życie jest okropne. A teraz jeszcze ty. Może to ty chciałeś zobaczyć mnie nagą?

– Mówił ci ktoś, że jesteś trochę suką?

– Nie poznałeś mojej matki. Jeśli jesteśmy odbiciami swoich rodziców to jestem więcej niż suką.

– Jesteś dorosła. Nie musisz żyć według ich zasad, ty po prostu nie wiesz jak żyć inaczej – gdyby tylko wiedział..

– Może masz racje – pozwalam mojej głowie oprzeć się o jego ramie. Dzisiaj na szczęście postawiłam na jeansowe spodenki i koszulkę, dlatego nie boję się, że coś mi widać. Wszędzie tylko czuję ten piasek.

Luke otwiera drzwi i przenosi mnie przez próg. Tak po prostu. Nic wielkiego. Ziemia się nie poruszyła, słońce nie zgasło.

Odstawia mnie na ziemie, a ja rozglądam się dookoła. Jest ładnie, ale zdecydowanie nie ma tego przepychu, który jest w mojej rodzinnej posiadłości. Jego szefowa, żeby nie nazwać jej klientką lubi poduszki, wszędzie jest pełno poduszek.

– Dam ci jakieś moje rzeczy i weźmiesz prysznic – żadnych pytań czy propozycji, wszystko oznajmia.

– Nie wróci?

– Poszła do pracy, pracuje jakieś sześć godzin, więc sama sobie odpowiedz.

Sięga do szuflady w salonie. O Boże! On tu ma nawet własną szufladę! Niczym jej mężczyzna, chłopak.. a ona mu płaci.

Rzuca we mnie koszulką i jakimiś spodenkami.

– Myślę, że spodnie nie będą potrzebne.

– Wtedy nie masz bielizny – myśli tylko o jednym. To sprawia, że oboje się uśmiechamy.

– Mam strój w plecaku, zboku – zabieram tylko koszulkę – Droga do łazienki?

Otwiera przede mną drzwi.

Może powinnam stąd wyjść. Jednak nie mam żadnych innych opcji, pomysłów.

On spadł mi z nieba i zabiera mnie z piekła. Tylko jak wiadomo pomiędzy jeszcze jest czyściec.

Łazienka jest równie ładna i schludna, co reszta tego domku. Jest wanna z deszczownicą, co ułatwia sprawę. Przeglądam się w lustrze. Moje długie czarne włosy, które są nieco w kolorze grafitu, a może bardziej w stronę granatu. Jestem szczupła, bo wszyscy w mojej rodzinie są szczupli. Prawdopodobnie również dlatego jestem wysoka.. jestem malutka, a zarazem wysoka, a zarazem... dobra po prostu wezmę te kąpiel i przestanę przypominać sobie, że mam tylko siedemnaście lat. On tego nie widzi. Może jest ignorantem, a może jest po prostu dziwny.

Tak, zdecydowanie jest dziwny.

Wciągam na siebie majtki i górę od stroju i jego koszulkę. Pływam w niej, a jednocześnie dobrze wypycham ją z przodu. Chuda szkapa ze zderzakami, marzenie każdego faceta. One wcale nie są duże, są... idealne dla mnie.

Wracam do niego, a on po prostu leży sobie na kanapie. Obraca głowę w moim kierunku i tasuje mnie wzrokiem od góry do dołu.

– Napatrzyłeś się już? – podwijam ją nieco. Na biodrze widać sznureczek od majteczek – Pokazać więcej?

– Nie myślałem, że jesteś taka odważna. Zrobiłabyś to ze mną w domu kobiety, która mnie utrzymuje?

– Nie robię tego z facetami, którzy nazywają seksem tym czymś – rzucam w niego poduszką.

– Potrzebujesz sprośnych słówek? – sugestywnie porusza brwiami – Okej... – w jednej sekundzie jestem obok niego i zasłaniam mu usta poduszką – Mhffinnon – to mnie rozbawia.

– Mało podniecające. Wystarczy, chodźmy – zamiast tego mocniej przyciskam mu poduszkę do ust – Będziesz miły, a nie sprośny?

– Można być sprośnie miłym.

Przewracam na to oczami.

– Gdzie mnie zabierasz? – pytam.

– Grałaś kiedyś w golfa? – patrzę na niego, on patrzy na mnie – Nie wiem jak zinterpretować to spojrzenie, jest nieco przerażajace, Abbie.

– Jedziesz grać w golfa?

– No co, to też jest na mojej liście. Zaliczyć dołek w rekordowo małej ilości uderzeń.

– Nawet to zabrzmiało sprośnie.

Wybucha śmiechem.

– Chcesz pobawić się kijem, Abbie?

– Chcesz zaliczyć dołek, Luke?

– Ja mam drągala, ty masz dziurkę, możemy pobawić się w hot doga.

– Co jest z tobą nie tak? – krztuszę się powietrzem, a potem wybucham śmiechem – Powinieneś chyba powiedzieć parówkę.

– Drągal bardziej kojarzy się z rozmiarem.

Nie mogę się powstrzymać i zerkam na jego krocze. On też na nie zerka.

– Chcesz się przywitać z moim kolegą?

– Dobrze, że ona ci płaci, bo nikogo byś na to nie poderwał.

– Dobrze, że mi płaci, bo nie muszę nikogo podrywać – i nigdy nie chce?

– Jak to właściwie działa? Jesteś panem do towarzystwa? – tak, to ciekawość. 

– Coś w tym rodzaju, ale bardziej swobodnie.

– Chcesz się tym ze mną podzielić? – pytam.

– A mogę być dzisiaj Luke'm, który zalicza dołki?

– Jeśli dasz mi kij.

– Wiedziałem, że w końcu się skusisz – szturcha mnie biodrem – A teraz koniec żartów. Wsiadaj do mojego maleństwa.

– Na pewno mogę z tobą jechać? – dopadają mnie wątpliwości, co jedli ktoś z jego znajomych wie ile mam lat? Jesteśmy tu dosyć znani.

– Nie wiem, chyba przekonamy się na miejscu. Zaryzykujesz?

Ostatnio cały czas to robię.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro