Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

18 Przejażdżka

Rano musiałam się wymknąć, nie chciałam oglądać mojej rodziny i Juliana. Ubrana w świeże, ładne rzeczy, z świeżo pachnącymi włosami i kurtką Luke'a, ruszyłam ponownie w nieznane.

Chciałam tylko.. móc odkrywać siebie i być tym kim chcę, a nie z góry zaplanowaną panią domu, starego faceta.

Nie miałam tu przyjaciół, nie wiem, czy w ogóle ich miałam. Właściwie to oprócz bogactwa rodziców nie miałam nic.

Wybrałam się na poranny spacer, kolejnymi, co to nowymi dla mnie ulicami Hamptons. Nie wiedziała, gdzie idę, a tym bardziej po co. Wiecznie się tak czułam, jakbym nie miała celu w życiu.

Wiedziałam kim jestem, ale nie wiedziałam, co i jak chcę z tym zrobić.

Poranek był chłodny, co było zaskoczeniem, dlatego opatuliłam się jego kurtką. Nie zamierzałam mu jej oddać, niech jego właścicielka kupi mu nową, a ja będę cieszyć się moimi wspomnieniami.

Wtedy ktoś na mnie trąbi.

Tylko, żeby to nie był Julian, błagam, żeby to nie był on.

– Wiedziałem, że to moja kurtka! – to nienormalne jaką przyjemność sprawia mi  spotykanie go – Wsiadaj.

– A dokąd jedziesz?

– Byłem zawieść właścicielkę domu do pracy, chciała się kochać na swoim biurku – nagle przestaje mówić – Kurwa, nieważne, wsiadaj, zabiorę cię na śniadanie.

– Skąd wiesz, że nie jadłam śniadania?

– Bo znając ciebie, znowu uciekłaś z domu, siedemnastko – kpi ze mnie.

– Ty nic nie rozumiesz.

Wzrusza na to ramionami.

– Chcesz coś zjeść czy nie?

– Tak, jestem głodna – wskakuję górą do jego kabrioletu.

– Przepraszam za wczoraj.

Gwałtownie obracam się w jego stronę.

– Słucham? – na mojej twarzy pojawia się uśmiech.

– Nie powtórzę tego, Abbie – warczy.

– A za co mnie przepraszasz, proszę pana? Bo tym dla mnie jesteś panem? Skoro jesteś taki stary, a ja taka młodziutka..

– Żałuję, że mi powiedziałaś, wiesz?

– Chociaż w czymś się zgadzamy! – wyciągam dłoń i czochram mu włosy, co mu się nie podoba.

– Powinienem zauważyć.

– Myślę, że byłeś tak mną zauroczony, że nie myślałeś o moim wieku. Tak strasznie ci się podobam, że w ogóle o tym nie myślisz. Lukowi podoba się Abbie, Luke jest zauroczony Abbie – kiwam na boki głową, podśpiewując bez końca.

– Teraz to widzę.

– Wal się – rzucam do niego – To, co robię w twoim samochodzie? Hm? Po prostu nie możesz o mnie zapomnieć. Dlatego się zatrzymałeś i dlatego chcesz mnie nakarmić. Luke jest...

Zatyka mi usta ręką.

– Dlaczego nie mogę traktować cię jak młodszej siostry?

Otwieram usta, ale tego nie widać, chyba, że czuje to pod swoją ręką.

– Jesteś paskudnie denerwująca.

Chcę ugryźć go w dłoń, ale jest to trudne.

– Gdy ją zabiorę będziesz dla mnie miła?

Bez zawahania kiwam głową.

Luke zabiera dłoń, a ja od razu otwieram usta, żeby coś powiedzieć, ale on jakby się tego spodziewał znowu mi je zasłania.

– Będzie to coś miłego, paskudo?

Zabieram jego dłoń z mojej twarzy.

– Jestem za ładna na bycie paskudą!

– To kolejny problem – widzi ich bardzo dużo.

– Przepraszam, że ci nie powiedziałam – mówię szybko.

– Co powiedziałaś? Czy ty mnie właśnie przeprosiłaś? O nie! Muszę to usłyszeć jeszcze raz!

– Jesteś paskudny – mówię mu.

– Jestem za ładny na bycie paskudnym – puszcza do mnie oczko – Jak wypadłem? Brzmiałem wiarygodniej od ciebie?

– Ha ha! – oboje się uśmiechamy.

– Zamówimy na wynos, mówiłaś, że nie umiesz prowadzić.

– Co?

– Masz siedemnaście lat, nie umiesz prowadzić samochodu, twoi bogaci rodzice chcą, żebyś wyszła za starego bogacza, przydałoby ci się trochę niezależności.

– I ty mi w tym pomożesz? – pytań lekko zaskoczona.

– Jestem mistrzem niezależności.

– Nauczysz mnie prowadzić samochód?

– Czy to nie jest to, co właśnie powiedziałem? – pyta lekko wkurzony.

– O Boże! Nauczę się prowadzić samochód! Zawsze o tym marzyłam! Ale rodzice, żeby mnie kontrolować wszędzie mnie wozili! Będę mogła zdać na prawo jazdy! O Boże! To niesamowite! Tak! Tak! – podskakuję na siedzeniu – Nie muszę jeść! Od razu chodźmy prowadzić!

– Ja muszę jeść, spaliłem właśnie z tysiąc kalorii.

– Fuj! Nie chcę tego wiedzieć!

Luke się uśmiecha.

– Najpierw jedzenie, potem nauka jazdy.

– Jesteś moim wybawcą! Te wakacje bez ciebie były by okropne! – podskakuję dalej – Dziękuję! – rzucam się na niego i całuję go w policzek – Jesteś najlepszy!

– Teraz jestem najlepszy?

– Aaa! Rozumiem! Uraziłam cię nazwaniem cię paskudą i chciałeś zmienić moje zdanie o tobie. Dobrze, Lucas – klepię go po głowie – Udało ci się, Lucas.

– Wariatka – kręci głową z niedowierzaniem.

Całuję go jeszcze raz w policzek.

– To pierwszy krok do wolności! Spełniasz moje marzenia!

– Powinnaś zrobić własną listę, Abbie – ma racje, powinnam.

– Okej – chciałabym móc spełnić z nim więcej punktów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro