18 Przejażdżka
Rano musiałam się wymknąć, nie chciałam oglądać mojej rodziny i Juliana. Ubrana w świeże, ładne rzeczy, z świeżo pachnącymi włosami i kurtką Luke'a, ruszyłam ponownie w nieznane.
Chciałam tylko.. móc odkrywać siebie i być tym kim chcę, a nie z góry zaplanowaną panią domu, starego faceta.
Nie miałam tu przyjaciół, nie wiem, czy w ogóle ich miałam. Właściwie to oprócz bogactwa rodziców nie miałam nic.
Wybrałam się na poranny spacer, kolejnymi, co to nowymi dla mnie ulicami Hamptons. Nie wiedziała, gdzie idę, a tym bardziej po co. Wiecznie się tak czułam, jakbym nie miała celu w życiu.
Wiedziałam kim jestem, ale nie wiedziałam, co i jak chcę z tym zrobić.
Poranek był chłodny, co było zaskoczeniem, dlatego opatuliłam się jego kurtką. Nie zamierzałam mu jej oddać, niech jego właścicielka kupi mu nową, a ja będę cieszyć się moimi wspomnieniami.
Wtedy ktoś na mnie trąbi.
Tylko, żeby to nie był Julian, błagam, żeby to nie był on.
– Wiedziałem, że to moja kurtka! – to nienormalne jaką przyjemność sprawia mi spotykanie go – Wsiadaj.
– A dokąd jedziesz?
– Byłem zawieść właścicielkę domu do pracy, chciała się kochać na swoim biurku – nagle przestaje mówić – Kurwa, nieważne, wsiadaj, zabiorę cię na śniadanie.
– Skąd wiesz, że nie jadłam śniadania?
– Bo znając ciebie, znowu uciekłaś z domu, siedemnastko – kpi ze mnie.
– Ty nic nie rozumiesz.
Wzrusza na to ramionami.
– Chcesz coś zjeść czy nie?
– Tak, jestem głodna – wskakuję górą do jego kabrioletu.
– Przepraszam za wczoraj.
Gwałtownie obracam się w jego stronę.
– Słucham? – na mojej twarzy pojawia się uśmiech.
– Nie powtórzę tego, Abbie – warczy.
– A za co mnie przepraszasz, proszę pana? Bo tym dla mnie jesteś panem? Skoro jesteś taki stary, a ja taka młodziutka..
– Żałuję, że mi powiedziałaś, wiesz?
– Chociaż w czymś się zgadzamy! – wyciągam dłoń i czochram mu włosy, co mu się nie podoba.
– Powinienem zauważyć.
– Myślę, że byłeś tak mną zauroczony, że nie myślałeś o moim wieku. Tak strasznie ci się podobam, że w ogóle o tym nie myślisz. Lukowi podoba się Abbie, Luke jest zauroczony Abbie – kiwam na boki głową, podśpiewując bez końca.
– Teraz to widzę.
– Wal się – rzucam do niego – To, co robię w twoim samochodzie? Hm? Po prostu nie możesz o mnie zapomnieć. Dlatego się zatrzymałeś i dlatego chcesz mnie nakarmić. Luke jest...
Zatyka mi usta ręką.
– Dlaczego nie mogę traktować cię jak młodszej siostry?
Otwieram usta, ale tego nie widać, chyba, że czuje to pod swoją ręką.
– Jesteś paskudnie denerwująca.
Chcę ugryźć go w dłoń, ale jest to trudne.
– Gdy ją zabiorę będziesz dla mnie miła?
Bez zawahania kiwam głową.
Luke zabiera dłoń, a ja od razu otwieram usta, żeby coś powiedzieć, ale on jakby się tego spodziewał znowu mi je zasłania.
– Będzie to coś miłego, paskudo?
Zabieram jego dłoń z mojej twarzy.
– Jestem za ładna na bycie paskudą!
– To kolejny problem – widzi ich bardzo dużo.
– Przepraszam, że ci nie powiedziałam – mówię szybko.
– Co powiedziałaś? Czy ty mnie właśnie przeprosiłaś? O nie! Muszę to usłyszeć jeszcze raz!
– Jesteś paskudny – mówię mu.
– Jestem za ładny na bycie paskudnym – puszcza do mnie oczko – Jak wypadłem? Brzmiałem wiarygodniej od ciebie?
– Ha ha! – oboje się uśmiechamy.
– Zamówimy na wynos, mówiłaś, że nie umiesz prowadzić.
– Co?
– Masz siedemnaście lat, nie umiesz prowadzić samochodu, twoi bogaci rodzice chcą, żebyś wyszła za starego bogacza, przydałoby ci się trochę niezależności.
– I ty mi w tym pomożesz? – pytań lekko zaskoczona.
– Jestem mistrzem niezależności.
– Nauczysz mnie prowadzić samochód?
– Czy to nie jest to, co właśnie powiedziałem? – pyta lekko wkurzony.
– O Boże! Nauczę się prowadzić samochód! Zawsze o tym marzyłam! Ale rodzice, żeby mnie kontrolować wszędzie mnie wozili! Będę mogła zdać na prawo jazdy! O Boże! To niesamowite! Tak! Tak! – podskakuję na siedzeniu – Nie muszę jeść! Od razu chodźmy prowadzić!
– Ja muszę jeść, spaliłem właśnie z tysiąc kalorii.
– Fuj! Nie chcę tego wiedzieć!
Luke się uśmiecha.
– Najpierw jedzenie, potem nauka jazdy.
– Jesteś moim wybawcą! Te wakacje bez ciebie były by okropne! – podskakuję dalej – Dziękuję! – rzucam się na niego i całuję go w policzek – Jesteś najlepszy!
– Teraz jestem najlepszy?
– Aaa! Rozumiem! Uraziłam cię nazwaniem cię paskudą i chciałeś zmienić moje zdanie o tobie. Dobrze, Lucas – klepię go po głowie – Udało ci się, Lucas.
– Wariatka – kręci głową z niedowierzaniem.
Całuję go jeszcze raz w policzek.
– To pierwszy krok do wolności! Spełniasz moje marzenia!
– Powinnaś zrobić własną listę, Abbie – ma racje, powinnam.
– Okej – chciałabym móc spełnić z nim więcej punktów.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro