Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16 {Niepełnoletnia}

Luke postanawia odprowadzić mnie do domu. Nie chcę tam wracać, ale zarazem wiem, że nie mogę zostać w tym zawieszeniu na dłużej.

– Zobaczymy się jutro? – pytam go – Czy będziesz zajęty?

– Ktoś tu chce się ze mną zobaczyć – mam ochotę wydrapać mu oczy.

– Nie mam nic lepszego do roboty.

– Dobrze się dzisiaj z nami bawiłaś? – nie wiem, dlaczego czuję, że atmosfera się zmieniła.

– Tak, jesteście fajną grupą.

– Ale nie lubisz Sary.

– Spadaj – szturcham go w pierś – Wcale nie byłam zazdrosna.

– Zdecydowanie byłaś zazdrosna.

– Jak miałabym być zazdrosna?! Przecież ona jest dla ciebie jak siostra!

— Jesteś taką małą paskudą.. – obracam głowę w jego kierunku.

– Apropo bycia małą paskudą...

– Skrywasz jeszcze mniejszą paskudę?

– Co? Nie! Chciałam tylko powiedzieć, że mogę być nieco mniejszą paskudą niż ci się wydaje.. – powiedziałam to.

– Co to znaczy? Nie widziałem, żebyś nosiła obcasy.

– Głupek – szturcham go biodrem – Może jeszcze po prostu rosnę, bo...

– Bo co? – zatrzymuje się w miejscu – Co ty mówisz?

– A gdybym powiedziała, że jestem tą młodszą córką?

– Czekaj.. skoro jesteś młodsza, co nie ma dla mnie kompletnie sensu.. to ile masz lat? Dwadzieścia? – pyta wzburzony – Dwadzieścia, prawda? Po co kłamać o dwa lata?

– Siostra Caluma idzie do ostatniej klasy liceum...

– Nie ma, kurwa, mowy! – krzyczy – Nie wierzę! Masz jebane siedemnaście lat?

– Mam jebane siedemnaście lat – próbuję powiedzieć to lekceważąco.

– Nie masz nawet osiemnastu lat, a ja stale gadam do ciebie o seksie. Kurwa, gdybym cię dotknął mógłbym pójść do widzenia! Ja pierdole, siedemnaście lat. Faktycznie wyglądasz młodo.. ale powiedziałaś dwadzieścia dwa.. gdyby nie spotkanie Sary, nie powiedziałabyś mi, prawda? Siedemnaście.

– Przecież nic się nie stało – bronię się.

– Ale mogło! Cholera! Mogło się stać!

– Nie pozwoliłabym na to..

– Jesteś mało wiarygodna, nie sądzisz?! Twoi rodzice są pieprzonymi bogaczami, mogliby... kurwa..

– Myślisz tylko o sobie! – krzyczę.

– A o czym mam myśleć? To ja zostałem tutaj oszukany, przez siedemnastolatkę! Jaki jestem naiwny.. dzieli nas osiem lat.

– Za dwa tygodnie skończę osiemnaście!

– To wtedy będzie siedem. Czy to coś zmienia? Nie! – wiedziałam, że będzie wściekły – Chciałem, Boże...

– Sam się zachowujesz jak gówniarz! I to gówniarz, gówniarzowy! Jesteś paskudnie dziecinny! Ja chociaż mam do tego prawo! Pan dwadzieścia pięć lat z mentalnością napalonego licealisty!

– Nie zwalaj winy na mnie!

– Teraz masz dwadzieścia pięć lat, co?

– A ty siedemnaście!

– No i co z tego?! Mówisz tak, jakbym wskoczyła ci do łóżka! Przestań!

– Okłamałaś mnie, nie znoszę kłamców i oszustów. Kurwa, nie rozumiem.

– Dziwisz się, że ci nie powiedziałam?! Zobacz na swoją reakcje! Zachowujesz się jak wariat! Psychol! – tupię nogą – Jesteś taki głupi!

– Sama jesteś głupia!

– No i widzisz? Dziecinny! Jesteś taki dziecinny!

– Może ty to ze mnie wyciągasz! W końcu sama jesteś gówniarą! Niepełnoletnią gówniarą! Kurwa, jeszcze rozpijam nieletnich! Czy ty chcesz, żebym poszedł do więzienia?

– W tej chwili o tym marzę! Przynajmniej byś się zamknął! – krzyczę mu w twarz.

– Wariatka! Kompletna wariatka!

– Narcyz! – odkrzykuję – Duży dzieciak! Wieczny Piotruś Pan!

– Aż tak ci się spodobałem, co? Że musiałaś skłamać?

Nie mogę się powstrzymać i wybucham śmiechem.

– Tak! Uwodzę starych oblechów, bo to mnie kręci.

– Nie jestem oblechem!

– Skoro lubisz siedemnastki to jesteś.

– Rozmowy z tobą donikąd nie prowadzą! Ty zawsze mówisz to, co ci wygodnie!

– A ty szybko się wkurzasz, kretynie. Przynajmniej już nie będzie cię kusić, żeby pocałować moje usta za darmo – wydymam wargi – Bo ci się podobają, prawda? Chciałbyś je całować, w kółko i w kółko. Ja też je lubię. Są śliczniutkie! Mam taki malinowy błyszczyk!

– Pieprzona wariatka.

– A ty go nigdy nie spróbujesz! Stare baby nie używają tych pyszności! – z tą myślą go zostawiam i odchodzę.

– Co ty masz w tej głowie?!

– Pewnego dwudziestopięciolatka! Ale nie myśl, że to ty! Twoi koledzy są przystojniejsi! – krzyczę – Nie możesz się z nimi równać!

– Są dla ciebie za starzy!

– Za dwa tygodnie nie będą i co wtedy powiesz? – nawet się do niego nie obracam, ale słyszę, że mnie goni – Jesteś zazdrosny, Luke? Zazdrosny Luke, zazdrosny staruch...

– Nawet nie będę z tobą rozmawiał! Kurwa!

– To sobie idź!

– Nie zbliżaj się do nich!

– Nic nie mogę obiecać! – już niemal jestem przy domu – Pa, staruchu!

– Jeszcze się policzymy, Abbie.

– Nie mogę się doczekać! – macham mu i wchodzę za bramę.

Jest taki śmieszny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro