Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14 Czy to zazdrość?

– Cześć, ludzie – mówi do swoich przyjaciół i do kogoś kogo nie znam, a właściwie do dwóch takich osób – Pamiętacie jeszcze Abbie?

– To ta, co ci zrobiła tego guza? – No i wtedy to się dzieje. Znam ten głos i znam te dziewczynę.

Ona tylko na mnie patrzy.

Przygląda mi się z uwagą, a ja czuję, że to jest ta chwila, gdy moja tajemnica się wyda.

– Abbie, tak? – to jest Sara, dziewczyna, z którą chodzę do szkoły. Boże, to naprawdę się dzieje, powinnam to przewidzieć. O Boże! – Wyglądasz mi na Abbie – jej oczy się nawet śmieją.

– Tak, to ja – zaraz mnie wyda, po prostu zrobi. Ma do tego pełne prawo. Ci faceci są pewnie, jak jej rodzina, a wręcz na pewno, a ja jestem tylko nieletnią kłamczuchą. O Boże!

– Wiem – dlaczego to sobie robię? Dlaczego ona mi to robi?

– Chodź, ktoś musi mnie ogrzać, gdy pozbawiłaś mnie ubrań.

– Bardzo śmieszne – mam nadzieję, że nie widzi mojego zdenerwowania.

– Więc jak się poznaliście? – pyta Sara.

– Wypadek przy pracy – Luke'a to bawi, mnie w tej chwili nie – No i Abbie ma duży popęd na kiełbaski. Bardzo duży.

– Jesteś okropny! – krzyczę na niego – To najgorszy ogniskowy żart na świecie!

– Sypiacie się ze sobą? – ona wie, że jestem nieletnia, pytanie czy wie, że on tego nie wie.

– No co ty – Luke czochra włosy Sary. Ona ma już osiemnaście lat. Nie zostałam zaproszona na jej urodzony, nie byłyśmy zbyt dobrymi koleżankami. W tej chwili bardzo tego żałuję.

– Tylko ty dajesz mi alkohol. Chodź tu.

– Sara, nie – mówi jej brat. Są do siebie podobni, dopiero teraz to dostrzegam.

– No weź, przecież nie upiję tej małolaty – no i proszę, zaczyna się.

Idę do chłopaków, gdy on siada z Sarą i daje jej alkohol.

Calum zamiast butelki piwa, wręcza mi kij z nabitą kiełbasą.

– Ty mu powiesz, czy my mamy? – szepcze do mnie — Nie powinnaś pić, Abbie.

– O czym? – palę głupa, to jedyne, co mi pozostało.

– Abbie, mam ci pokazać twoje zdjęcie z rocznika mojej siostry?

– Ciszej! – zakrywam mu usta dłonią.

– Kurwa – mówi – Dlaczego go okłamałaś?

– To wyszło samo z siebie. Proszę, nie mów mu albo nie mówcie, sama to zrobię, ale.. proszę.

– Musisz to zrobić, Abbie.

– Wiem, ja tylko... a Sara mu nie powie?

– Chyba ją to bawi, ale wie, że to nie jej sprawa – przechodzi mnie fala ulgi, ale nie do końca, bo jednak muszę mu powiedzieć, nie chcę tego robić.

– A muszę mu mówić? – upewniam się.

– A czy on cię kiedyś okłamał? – kurczaki, ma racje.

– Okej, okej.

– Masz to piwo, tylko jakby, co, ja też nie wiedziałem.

– Upiję się i mu powiem – to idealny pomysł dla gówniary.

– Tylko nie wpadnij do ogniska, Abbie – klepie mnie po ramieniu. Siedzimy obok siebie w ciszy. Mike pożera twarz dziewczyny, która nawet nie raczyła się przedstawić, a Ashton jest jakiś nieobecny. Luke jest z kolei zajęty śmianiem się z Sarą.

– Masz bliznę – dotyka jego policzka – To ten kij?

Czy ona z nim flirtuje? Dlaczego Calum na to nie reaguje?

– To blizna wojenna, ona dodaje mi męskości.

Sara chichocze i to jeden z najbardziej denerwujących dźwięków jakie słyszałam.

– Więc walczyłeś w golfowym pojedynku?

– Cicho, Sara – chichoczą razem. Ona opiera głowę o jego ramie, a on kładzie dłoń na jej kolanie – I tak jestem najprzystojniejszym facetem jakiego znasz.

– I także najbardziej zarozumiałym.

– To cię kręci – szepcze jej do ucha, ale wcale nie stara się być cicho – Pamiętasz jak byłaś mną zauroczona? Biegłaś za mną po całym domu dziecka i w kółko psułaś mi podryw.

– Wcale nie!

– Właśnie tak, mała Saro – on ewidentnie z nią flirtuje.

Mała Sara.

Co to niby za czule słówko?

Rzygać mi się chcę, gdy to słyszę.

Jak widać nie tylko mi, bo Ashton aż odchrząkuje.

– Ty coś z tym zrobisz, czy ja mam? – pyta Caluma – On ją podrywa!

– Proszę cię, ona jest dla niego jak siostra, on wkurza, Abbie.

– Co?! – teraz się oburzam.

– Luke zawsze wygrywa moja droga – chyba nie rozumiem, co ma na myśli.

– Kretyn! – wierzgam kijem, na którym jest kiełbasa. Ten kij jest zdecydowanie za długi, bo trafia we włosy. We włosy Luke'a.

– Za co, kurwa?! – podnosi się wściekły.

– Brawo, Abbie! – krzyczy Ashton, a Luke otrzepuje swoje włosy.

– Doigrałaś się, Abbie – wygląda na wściekłego – Lepiej już zacznij uciekać.

– Co? Ja? Dlaczego? To był przypadek! – krzyczę.

– Liczę do trzech. Raz.. dwa....

– Aaaaa! – po prostu biegnę przed siebie. To głupie, bo niby, co mógłby mi zrobić?

Dziwię się, że w ogóle się wysila. Mógłby dalej siedzieć tak z wkurzającą Sarą.

****

Zapraszam na nowe opowiadanie o zdradzie:)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro