Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4.

Od momentu, gdy Kim Taehyung poinformował mnie, że zdałam okres próbny i zostałam przyjęta do pracy, moje życie nabrało nowego rytmu. Nie tylko mogłam w końcu regularnie odbierać Jimina z przedszkola, ale także zaczęłam odkładać pieniądze na nowy dom. Założyłam nowe konto bankowe, aby żadna złotówka z mojej wypłaty nie mogła „przypadkiem" zniknąć w kieszeniach mojego ojca.

Dzisiaj był spokojny dzień. Siedziałam przy biurku w swoim małym kąciku, pracując nad harmonogramem spotkań dla pana Kima.

Jimin - sekretarz prezesa - okazał się świetnym towarzyszem. Z czasem między nami nawiązała się nić przyjaźni, co sprawiało, że atmosfera w pracy była znacznie przyjemniejsza.

- Pana Mina dzisiaj nie będzie? - zapytałam, zauważając, że jego biurko stoi puste.

- Przyjedzie - spojrzał na mnie znad notatek i uśmiechnął się lekko - ale trochę później. Ma dziś spotkanie ze swoim chłopakiem.

- Ooo, ciekawe - uśmiechnęłam się.

Nie minęło pięć minut, gdy drzwi do gabinetu otworzyły się z rozmachem, a w środku pojawił się wiceprezes Min Yoongi. Obok niego szedł wysoki mężczyzna o znajomej sylwetce.

- Jungkook?! - wyrwało mi się, zanim zdążyłam pomyśleć.

Mężczyzna spojrzał na mnie i roześmiał się, jakby w ogóle nie był zaskoczony.

- Ooo, siema, Minah! - rzucił z szerokim uśmiechem.

Yoongi spojrzał na nas obu, marszcząc lekko brwi.

- Znacie się? - zapytał, wyraźnie zaciekawiony.

- Jasne, że tak - powiedział Jungkook, zanim zdążyłam odpowiedzieć. - To ona robiła ci tę ulubioną kawę z kawiarni. No i ten mały brzdąc Jimin, którym się nie raz opiekuję, to jej brat.

Yoongi uniósł brew, a na jego twarzy pojawił się cień rozbawienia.

- No proszę, jaki ten świat mały - powiedział, zerkając na mnie.

Czułam, jak moje policzki robią się ciepłe. Jungkook z typową dla siebie swobodą podszedł do mnie bliżej, opierając się o biurko.

- To co, Minah, jak ci się tu pracuje? - zapytał, a jego uśmiech wydawał się jeszcze większy niż zwykle.

- Jest w porządku - odpowiedziałam, próbując zabrzmieć neutralnie, choć w środku byłam kompletnie zdezorientowana.

- No to świetnie - powiedział, puszczając do mnie oko, a potem spojrzał na Yoongiego. - Wiesz, jak chcesz, mogę codziennie przywozić ci kawę od niej.

- Nie przeginaj - rzuciłam, ale uśmiech z trudem powstrzymałam.

Wiceprezes tylko pokręcił głową, jakby miał do czynienia z dwójką dzieci, ale jego lekko uniesione kąciki ust zdradzały, że sytuacja go bawi.

Wtedy drzwi gabinetu Taehyunga uchyliły się i sam prezes wychylił się na moment.

- Yoongi, przestań plotkować, potrzebuję cię w środku - rzucił, a potem spojrzał na mnie i dodał z delikatnym uśmiechem - Minah, świetna robota z grafikiem.

Poczułam, jak serce mi mięknie na to krótkie uznanie, ale zaraz wróciłam do rzeczywistości. Yoongi westchnął i ruszył do gabinetu, a Jungkook pożegnał mnie szybkim machnięciem ręki.

Kiedy obaj zniknęli za drzwiami, oparłam się na chwilę o krzesło i westchnęłam cicho.

🤍

Siedziałam przy biurku, wypełniając kolejne rubryki w harmonogramie, kiedy rozległ się dźwięk telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz i serce zamarło. Numer przedszkola.

- Nie... tylko nie to - szepnęłam do siebie, czując, jak ręce zaczynają mi drżeć.

- Co się dzieje? - zapytał Jimin, unosząc wzrok znad dokumentów.

- Dzwonią z przedszkola - westchnęłam, a potem odebrałam, starając się utrzymać głos w ryzach.

📞Halo?

📞 Dzień dobry, z tej strony Park Ha-eun, wychowawczyni z przedszkola Han - usłyszałam po drugiej stronie.

📞 Coś się stało? - spytałam, choć przeczucie mówiło mi, że odpowiedź mi się nie spodoba.

📞 Pani ojciec... - kobieta zawahała się przez chwilę - awanturuje się na terenie przedszkola i straszy inne dzieci oraz jest pod wpływem alkoholu.

Zrobiło mi się zimno. Poczułam, jak krew odpływa mi z twarzy.

📞 Co? - wyszeptałam, niemal nie wierząc.

Czy ten człowiek choć raz nie mógłby być trzeźwy?

📞 Będę zmuszona zadzwonić na policję - oznajmiła stanowczo.

📞 Nie! - powiedziałam głośno, tak że kilka głów w biurze zwróciło się w moją stronę. Nawet nie zauważyłam, że w drzwiach gabinetu stanęli Taehyung i Yoongi, patrząc na mnie z niepokojem. - Proszę tego nie robić. Zaraz tam będę. Proszę tylko trzymać Jimina z dala od niego.

Rozłączyłam się i wzięłam głęboki oddech, próbując zebrać myśli. Telefon wypadł mi z dłoni na biurko, a ja w końcu podniosłam wzrok, spotykając się z pytającym spojrzeniem dwóch mężczyzn.

- Co się dzieje? - zapytał spokojnie Yoongi, ale w jego tonie wyczułam nutę troski.

- mój ojciec... jest w przedszkolu - powiedziałam cicho. - Robi awanturę.

Taehyung zmarszczył brwi, podchodząc bliżej.

- Masz jak tam dojechać? - zapytał, a gdy pokręciłam głową, dodał szybko - Podwiozę cię.

Byłam tak zszokowana, że jedynie skinęłam głową. Wzięłam swój telefon, nawet nie myśląc o torebce czy kurtce, i ruszyłam za nim.

W samochodzie panowała cisza, przerywana jedynie cichym szumem radia. Taehyung prowadził pewnie, ale szybko, jakby wyczuwał moją rosnącą panikę.

- Twój ojciec często...? - zaczął, ale urwał, jakby nie wiedział, czy powinien kończyć zdanie.

- Tak - powiedziałam krótko, wpatrując się w swoje dłonie. - To dlatego zaczęłam tą pracę, chce się w końcu uwolnić od niego i chcę aby Jimin miał normalne życie

Taehyung nie odpowiedział, ale jego dłonie mocniej zacisnęły się na kierownicy.

Kiedy dotarliśmy pod przedszkole, zobaczyłam niewielki tłumek rodziców i dzieci na zewnątrz. Wśród nich był mój ojciec - zataczający się, krzyczący na jakiegoś biednego mężczyznę, który próbował go uspokoić.

- Zostań w aucie, Minah - powiedział chłopak tonem, który nie znosił sprzeciwu.

- Nie - odpowiedziałam stanowczo, chwytając za klamkę. - To moja sprawa.

Wysiadłam i ruszyłam w stronę przedszkola, czując, jak wzbiera we mnie mieszanka złości i wstydu. Ojciec zauważył mnie, gdy tylko się zbliżyłam.

- O, córeczka! - zawołał z fałszywym entuzjazmem, rozkładając ramiona. - Przyszłaś po mnie?

- Przestań robić sceny - powiedziałam twardo, starając się nie zwracać uwagi na spojrzenia innych ludzi. - Chodź, odprowadzę cię do domu.

- Nie rozkazuj mi! - wrzasnął, a jego głos odbił się echem od ścian przedszkola.

W tym momencie obok mnie pojawił się Taehyung. Jego obecność była jak cichy filar wsparcia.

- Proszę pana, powinien pan odejść - powiedział spokojnie, ale stanowczo, spoglądając na mojego ojca z wyraźnym chłodem w oczach.

Ojciec spojrzał na niego zaskoczony, ale zaraz wybuchnął śmiechem.

- A ty kim jesteś? Jej nowym chłoptasiem? - zakpił, wymachując ręką.

- Kimś, kto może wezwać policję, albo obić Ci mordę - odparł Taehyung bez mrugnięcia okiem.

Ojciec przez chwilę wyglądał, jakby chciał coś powiedzieć, ale ostatecznie tylko splunął na ziemię i zatoczył się w stronę wyjścia.

Stałam tam jeszcze chwilę, czując, jak moje ciało zaczyna się trząść.

- Wszystko w porządku? - zapytał Taehyung, kładąc mi rękę na ramieniu.

- Tak - skłamałam, choć wcale tak nie było.

- Minah! - usłyszałam znajomy, dziecięcy głos, a serce ścisnęło mi się z ulgi.

Obróciłam się gwałtownie i zobaczyłam Jimina biegnącego w moją stronę. Upadłam na kolana, rozkładając ramiona, by złapać go w uścisk.

- Wszystko w porządku? - zapytałam, obejmując go mocno. Mój głos zadrżał, ale starałam się, by tego nie zauważył.

- Tak - odpowiedział, wtulając się we mnie. - Ale tata był straszny - dodał

- Już po wszystkim - szepnęłam, gładząc go po włosach.

Jimin odsunął się lekko, a jego spojrzenie zatrzymało się na stojącym obok nas Taehyungu. Przechylił główkę na bok i wskazał na niego palcem.

- To ten śmieszny pan, co był u wujka Hobiego! - oznajmił z dziecięcym entuzjazmem.

- Znasz Hoseoka? - zapytałam, spoglądając na Taehyunga z uniesioną brwią.

- Wujek Hobi to mój dobry przyjaciel - wyjaśnił Tae, uśmiechając się lekko - Siemka, mały - odezwał się z ciepłym uśmiechem. - Głodny?

- Bardzo! - odpowiedział Jimin natychmiast, kładąc rękę na swoim brzuchu dla efektu.

Taehyung zaśmiał się krótko i spojrzał na mnie.

- To co, jedziemy coś zjeść? - zapytał, jakby to było najoczywistsze rozwiązanie na świecie.

Spojrzałam na Jimina, który już niemal podskakiwał z radości, a potem na Taehyunga.

- Nie chcę cię fatygować - powiedziałam, choć mój żołądek sam zaczynał przypominać o głodzie.

- To żadna fatyga - odparł z lekkością. - Poza tym, mały wygląda, jakby nie chciał słyszeć odmowy.

Rzeczywiście, Jimin patrzył na mnie swoimi wielkimi, błagalnymi oczami. Westchnęłam z uśmiechem.

- Dobra, ale ty wybierasz miejsce - odpowiedziałam, próbując zapanować nad chaosem w głowie.

Taehyung tylko kiwnął głową, a Jimin wydał z siebie okrzyk radości. Ruszyliśmy w stronę samochodu, a ja zaczęłam zastanawiać się, jak właściwie wyglądałoby życie, gdyby było trochę bardziej takie... jak teraz. Pełne wsparcia i śmiechu. Czy to w ogóle możliwe?

Od Autorki: Witam was w nowej książce o.. TAE! Mam nadzieję, że spodoba wam się tak bardzo jak DANGER LOVE.. ale będę się starać ❤️..

Życzę wam, aby rok 2025 był lepszy od 2024. Abyście byli zdrowi i szczęśliwi. Życzę również nam, abyśmy spotkali BTS na koncercie! ❤️

Sprawdź moje pozostałe książki:

• SPRING DAY

• DANGER LOVE

• ANGEL OF MY DREAMS

• REAKCJE BTS

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro