38.
Kolacja była sukcesem, a ja czułem, jak duma rozpiera moje serce. Minah spisała się lepiej, niż mogłem sobie wyobrazić. Nie tylko poradziła sobie z napiętą atmosferą, ale też zyskała szacunek mojej rodziny. Wracając do domu, nie mogłem przestać się uśmiechać.
Gdy tylko przekroczyliśmy próg, dziewczyna od razu zajęła się Jiminem. Wiedziała, że dla niego wieczór był równie ekscytujący, jak dla nas. Po godzinie 22 jego zmęczenie stało się widoczne, więc poszła go wykąpać i położyć spać. Ja usiadłem na kanapie i wyciągnąłem telefon, by sprawdzić, co u chłopaków..
Yoongi [19:30]
No powiem ci, że gdybym nie był gejem, to brałbym ją.
Bunny 🐰 [19:32]
Aha????
Yoongi [19:33]
Ale kocham takiego napakowanego królika.
Bunny 🐰 [19:35]
Śpisz dziś sam.
Jin [19:40]
Yoongi trochę wypił… Nie martw się, Tae, wszystko pod kontrolą!
Namjoon [19:42]
Wcale nie.
Jin [19:43]
Japa tam.
Zaśmiałem się pod nosem, wyobrażając sobie miny chłopaków. Ten ich wieczór pewnie skończy się ciekawie. Odkładając telefon, zauważyłem Minah wychodzącą z pokoju Jimina.
– Śpi? – zapytałem cicho.
– Jak zabity – odpowiedziała z delikatnym uśmiechem. – Pójdę się teraz umyć.
Pokiwałem głową, ale gdy tylko zniknęła w korytarzu, podniosłem się z kanapy i ruszyłem za nią. Minah zatrzymała się przy łazience, zerkając na mnie z uniesioną brwią.
– Co robisz? – zapytała, chociaż jej lekko drżący głos zdradzał, że dobrze wie, jakie mam zamiary.
– Idę się upewnić, że się nie zmęczysz – odpowiedziałem z figlarnym uśmiechem.
– Tae! – próbowała zaprotestować, ale zanim zdążyła dokończyć zdanie, podszedłem bliżej, opierając dłoń o ścianę tuż obok jej głowy.
– Jestem z ciebie taki dumny – powiedziałem cicho, patrząc jej prosto w oczy.
– Za co? – zapytała, choć jej policzki zdradzały, że zna odpowiedź.
– Za to, jak poradziłaś sobie dzisiaj. Z moimi rodzicami, z Ji-han, z tatą. Nikt nigdy nie potrafił tak do niego przemówić. – uśmiechnąłem się, delikatnie przesuwając kciukiem po jej policzku. – Jesteś niesamowita.
– Po prostu powiedziałam, co myślę – szepnęła
– To wystarczyło, żebyś zmieniła ich spojrzenie na świat.
Nachyliłem się i delikatnie pocałowałem ją w usta. Minah zamknęła oczy, jakby chłonęła tę chwilę.
Po wspólnej kąpieli, która była mieszanką śmiechu, cichych szeptów i ukradkowych pocałunków, położyliśmy się do łóżka. Brunetka wtuliła się w moje ramiona, a ja delikatnie bawiłem się jej miękkimi włosami. W pokoju panował półmrok, a ciepło jej ciała było jak balsam dla mojej duszy.
– Czasami zastanawiam się, jak to wszystko się potoczyło – zaczęła cicho, a ja poczułem, jak jej głowa lekko unosi się na mojej piersi, kiedy mówiła. – Jak moje życie się ułożyło... Nigdy bym nie pomyślała, że trafię tutaj, do ciebie.
Uśmiechnąłem się pod nosem, ale nie przerywałem jej.
– Kiedy byłam młodsza, marzyłam o zwykłych rzeczach – kontynuowała. – O małym domku, ogródku pełnym kwiatów, mężu, który mnie kocha… i dzieciach.
– Ile chciałaś mieć dzieci? – zapytałem, przesuwając dłonią po jej ramieniu.
– Dwójkę – odpowiedziała z przekonaniem. – Jedno, które będzie przypominało mnie… i drugie, które odziedziczy wszystkie cechy mężczyzny, z którym chcę spędzić resztę życia.
– Dwójka to dobra liczba – powiedziałem cicho, a potem nachyliłem się, by pocałować ją w usta.
Po chwili zgasiłem lampkę nocną, a pokój ogarnęła przyjemna ciemność. Minah ułożyła się wygodniej, wtulając się w mnie jeszcze bardziej. Czułem, jak jej oddech staje się coraz bardziej spokojny, a jej ciało rozluźnia się w moich ramionach.
Obudziłam się wcześnie rano, słysząc hałas dobiegający z dołu. Przetarłam oczy, przeciągnęłam się leniwie i ziewnęłam szeroko, zanim ruszyłam w stronę schodów, zupełnie zapominając, że mam na sobie tylko cienką koszulę nocną.
Na dole, w salonie, moim oczom ukazała się scena, której zdecydowanie nie spodziewałam się zobaczyć o tej porze. Yoongi i Jimin siedzieli na kanapie, zajęci czymś, co wyglądało na poranne plotki, a Namjoon i Hobi stali przy regale, przyglądając się jakiejś książce. Wszyscy spojrzeli na mnie, gdy tylko się pojawiłam.
– Musicie tak hałasować o świcie? – wymamrotałam, przecierając jeszcze zaspane oczy. – Co wy tu w ogóle robicie?
– Mmyy no... – zaczął Jimin i podrapał się po karku, wyglądając na lekko zakłopotanego.
– Wiesz... – dodał Yoongi, unikając mojego wzroku.
Zanim zdążyłam usłyszeć wyjaśnienia, w salonie pojawił się Taehyung, wyglądał na równie zdziwionego co ja.
– Co tu się... – zaczął, a potem jego spojrzenie spoczęło na mnie. Zmrużył oczy, jakby coś sobie uświadomił. – Chyba was pojebało – warknął i ku mojemu kompletnemu zaskoczeniu, uniósł mnie i zaprowadził z powrotem na górę.
– Co ty wyprawiasz? – zapytałam zaskoczona, gdy postawił mnie w sypialni.
Tae spojrzał na mnie z uniesioną brwią, po czym rzucił w moim kierunku dres, który leżał na fotelu.
– Ubierz się. Nie widzisz, jak się ślinią? – zapytał, kręcąc głową.
– Może od razu habit mi przynieś – zadrwiłam, przyglądając się jego grobowej minie.
– Zastanowię się – mruknął, odwracając się na pięcie i wychodząc z pokoju.
Śmiech sam wydobył się z moich ust, gdy usłyszałam, jak schodzi na dół, mamrocząc coś pod nosem. Szybko się przebrałam,a włosy związałam w niedbały kucyk.
Kiedy wróciłam na dół, w salonie panowała już znacznie bardziej kontrolowana atmosfera. Tae siedział na oparciu kanapy, przyglądając się swoim przyjaciołom z chłodnym spojrzeniem, które wyraźnie mówiło: „Ani mi się ważcie”.
– No dobra, teraz możemy zacząć dzień – powiedziałam z uśmiechem, stając obok Taehyunga i klepiąc go lekko po ramieniu.
Yoongi spojrzał na mnie z udawanym wyrzutem.
– Wiesz, że popsuliście nam całą zabawę?
– Jaką zabawę? – zapytał Tae, jego ton wyraźnie sugerował, że lepiej nie drążyć tego tematu.
– Nic takiego, nic takiego – wymamrotał Jimin, podnosząc ręce w obronnym geście.
Zamiast dalszych dociekań, w kuchni pojawił się zapach kawy, który, roznosił się po domu, przyciągając mnie jak magnes. Wchodząc do kuchni, od razu zobaczyłam Jin’a stojącego przy ekspresie z kubkiem w ręku.
– Ooo, Jin zrobił kawę! Jak cudownie – powiedziałam z ulgą, podchodząc bliżej. – Dzięki ci, Boże, za ten cud.
– Nie ma za co, dziecko. To moja misja ratowania ludzkości.
Zaśmiałam się i wyciągnęłam rękę po kubek, ale zanim zdążyłam się napić, usłyszałam głośny krzyk dobiegający z salonu
– CO TU... WUJKOWIE?!
Odwróciłam się gwałtownie, widząc, jak Jimin wbiegł do kuchni, jego oczy błyszczały z ekscytacji. Podskoczył do Namjoona, który właśnie wchodził za nim, witając się szerokim uśmiechem.
– Dzień dobry – powiedział Namjoon, kucając, żeby przywitać się z chłopcem.
Jimin ochoczo przybił mu piątkę i usiadł przy stole, rozpromieniony.
– Hej siostra! Hej Tae! – zawołał, patrząc na mnie i Taehyunga, który właśnie wszedł do kuchni.
Tae uniósł brew, opierając się o framugę drzwi.
– No, no, mały, widzę, że się wyspałeś – mruknął z lekkim uśmiechem. – A wy – spojrzał na swoich przyjaciół – kiedy planowaliście poinformować mnie, że zamierzacie okupować mój dom?
– Chyba nie musimy się tłumaczyć, prawda? – rzucił Yoongi z kanapy, gdzie nadal siedział.
– Kawę już pijemy, to się liczy – dodał Namjoon, który właśnie sięgał po swój kubek.
– Cudownie, wszyscy przyszliście na kawę, a nikt nie pomyślał o śniadaniu – wtrącił Jin, spoglądając na pusty blat.
– To co, Jin? – zaśmiałam się, nalewając sobie kawę. – Mistrzu kulinarny, może nas uratujesz?
Jin przewrócił oczami, ale uśmiechnął się pod nosem.
– No dobrze, co wy byście beze mnie zrobili?
Śniadanie przebiegło w ciepłej, radosnej atmosferze, pełnej śmiechu i drobnych żartów między chłopakami. Patrzyłam na nich, siedząc obok Taehyunga, i poczułam, jak ciepło rozlewa się po moim sercu.
Od Autorki: Widzę, że wattpad się nieogarnął... Ale no.. mam nadzieję, że wam się podoba ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro