Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

33.

Wiosna rozgościła się na dobre, przynosząc ze sobą zapach kwitnących drzew i delikatne ciepło słońca, które ogrzewało wszystko wokół. Wydawało się, że ta pora roku odzwierciedla to, co działo się między mną a Tae. Nasza relacja nabierała barw, jakby po długiej, surowej zimie wreszcie nadszedł czas na odrodzenie.

Każdego ranka czekał na mnie pod domem, gotów zabrać mnie i Jimina do przedszkola. Były chwile, kiedy zostawał na chwilę dłużej, pijąc herbatę w moim małym salonie, patrząc na mnie z czułością, której nie umiał ukryć. Wielokrotnie nalegał, bym wróciła do jego domu, do życia, które moglibyśmy prowadzić razem. Jednak ja wciąż nie byłam gotowa. Nie potrafiłam. Zgodziłam się jednak na kompromis weekendy spędzaliśmy razem w jego domu

Tego ranka, podjęłam decyzję. Powoli pakowałam torbę do pracy, jednocześnie rozmyślając o tym, co mam mu powiedzieć.

– Tae – zaczęłam, gdy staliśmy razem przed jego samochodem, aby zawieź Jimina

– Tak? – spojrzał na mnie

– Wrócę do pracy – powiedziałam z uśmiechem.

– Naprawdę? – zapytał

– Tak – odpowiedziałam, nie mogąc powstrzymać uśmiechu, który również wkradł się na moje usta.

Zanim się zorientowałam, Tae objął mnie mocno, przyciągając mnie do siebie w spontanicznym uścisku.

– Dzisiaj? – zapytał, patrząc na mnie z niedowierzaniem, jakby to wszystko było snem.

– Dzisiaj – potwierdziłam, czując, jak jego szczęście udziela się także mnie.

Nie zastanawiając się długo, Tae pochylił się i pocałował mnie, delikatnie, ale pewnie. Oddałam pocałunek, pozwalając sobie na chwilę zapomnienia. Kiedy się odsunęliśmy, chłopak spojrzał na mnie z niegasnącym uśmiechem.

– Nie masz pojęcia, jak bardzo się cieszę – powiedział

Zamiast odpowiedzieć, wtuliłam się w niego, pozwalając sobie na chwilę słabości w jego ramionach.

T

o, co powiedziała Minah, sprawiło, że nie mogłem przestać się uśmiechać. To był moment, na który czekałem od dawna, jej decyzja o powrocie do pracy oznaczała, że powoli wracaliśmy do normalności. Kiedy odprowadzała Jimina do przedszkola, chwyciłem za telefon i napisałem na grupowym czacie.

JA [08:00]
Mam dla was niespodziankę.

Yoongi [08:01]
Wolne????

Chimmy 🐥 [08:02]
Amciu?

JA [08:05]
Minah wraca do pracy. Zaraz będziemy jechać. 😁😁😁😁

Yoongi [08:06]
Jezu... Nareszcie!!!!

Jin [08:08]
To najlepsze, co usłyszałem dziś.

Namjoon [08:10]
Wpraszam sobie?

Zaśmiałem się cicho, chowając telefon, gdy zobaczyłem, jak Minah wraca do auta. Wsiadła i zapięła pasy, zerkając na mnie z lekkim uśmiechem.

– I jak? – zapytałem, spoglądając na nią.

– Dobrze – odpowiedziała krótko

Ruszyłem spod przedszkola, a w samochodzie zapanowała cisza, przerywana jedynie odgłosem silnika. Myślami byłem gdzie indziej. Czułem, że to właściwy moment, by zrobić coś, co odkładałem od dawna.

– Umm, Minah – zacząłem, przerywając ciszę.

– Hmm? – Spojrzała na mnie zaciekawiona.

– Zanim pojedziemy do firmy... możemy najpierw zatrzymać się na cmentarzu?

Zamilkła na chwilę, jakby zastanawiała się, czy pytać o powód, ale zamiast tego tylko się uśmiechnęła.

– Jasne.

W drodze na cmentarz rozmowa stała się lżejsza. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, jakbyśmy oboje bali się poruszyć tematy cięższe, które mogłyby zepsuć ten moment. Kiedy dojechaliśmy, zaparkowałem i wysiadłem, niosąc ze sobą kwiaty. Minah szła obok mnie, trzymając się lekko z tyłu. Zaprowadziłem ją pod nagrobek, na którym wyryto imię Soeyoon i maleńkiej Yuri.

– Ładny – powiedziała Minah cicho, przerywając ciszę.

Kiwnąłem głową, podchodząc bliżej, by złożyć kwiaty na grobie. Przez chwilę patrzyłem na wyryte litery, czując ciężar wspomnień, które nigdy do końca mnie nie opuściły.

– Soeyoon, to jest Minah – powiedziałem, starając się, by mój głos brzmiał stabilnie. – Minah, to Soeyoon.

Wiem, że mogło to zabrzmieć dziwnie, ale czułem, że ona gdzieś tu jest. Że słucha.

– Hej, Soeyoon – odezwała się Minah, podchodząc bliżej – Muszę ci powiedzieć... że byłaś bardzo piękna.

Słysząc te słowa, poczułem, jak serce mi mięknie. Było coś w jej tonie, co sprawiło, że łzy zaszkliły mi się w oczach.

– Tae jest bezpieczny – dodała Minah, spoglądając na nagrobek, a potem na mnie.

Nie wytrzymałem. Przyciągnąłem ją do siebie, obejmując mocno, jakby była moim kołem ratunkowym.

– Dziękuję – wyszeptałem, chowając twarz w jej włosach.

Minah objęła mnie delikatnie, a potem odsunęła się, spoglądając mi prosto w oczy.

Ona była moim szczęściem. Była wszystkim, czego teraz potrzebowałem..

🤍

Droga do firmy minęła w milczeniu, ale nie była to krępująca cisza. Wręcz przeciwnie czułem spokój, który Minah wnosiła do mojego życia. Kiedy zaparkowałem auto, od razu obiegłem je, by otworzyć jej drzwi. Pomogłem jej wysiąść i ruszyliśmy w stronę wejścia do biura. Jednak zanim zdążyliśmy dotrzeć do drzwi, usłyszałem krzyki.

– Co ty robisz?! – krzyczał ochroniarz, próbując zablokować wejście.

Spojrzałem w tamtą stronę i zobaczyłem Jennie, wyraźnie wściekłą. Jej oczy płonęły gniewem, a gesty były chaotyczne i agresywne. Westchnąłem ciężko, czując, że ta sytuacja nie skończy się dobrze.

– Jennie – zacząłem spokojnie, ale stanowczo. – Chyba wyraziłem się jasno, że masz zakaz wstępu do firmy.

– Nie możesz mi tego zrobić! – krzyknęła, ignorując ochroniarza. Jej głos był przesycony histerią. – Obiecałeś Soeyoon,

– Przypominam – powiedziałem chłodno – że to Soeyoon zerwała z tobą kontakt. Po tym, co mówiłaś i robiłaś, ona sama nie chciała mieć z tobą nic wspólnego.

Jennie zacisnęła pięści, a jej wzrok przesunął się na Minah, która stała obok mnie. Widziałem, jak gniew w jej oczach narasta, aż w końcu wycedziła przez zęby

– Ty.

Nie zdążyłem zareagować, zanim Jennie rzuciła się w stronę Minah. Wszystko wydarzyło się w ułamku sekundy  jej ręka uniosła się w geście ataku, a ja odruchowo objąłem Minah, przyciągając ją do siebie, by ją ochronić.

– Jennie, wystarczy! – warknąłem, spoglądając na nią z gniewem.

– To nie koniec – mruknęła, a jej głos był teraz cichy, ale równie złowrogi

Ochroniarze podeszli bliżej i wyprowadzili ją z budynku, a ja odetchnąłem, czując, jak napięcie powoli opuszcza moje ciało. Odwróciłem się do Minah, która wyglądała na zaskoczoną, ale spokojną.

– Wszystko w porządku? – zapytałem, przyglądając się jej twarzy, szukając jakichkolwiek oznak strachu.

– Tak – odpowiedziała

- na pewno wszystko dobrze? - spytałem i ująłem jej twarz w dłonie, zmuszając ją, by spojrzała mi w oczy.

- tak - uśmiechnęła się i dała mi buziaka w policzek

Ująłem jej dłoń i udaliśmy się do naszego pokoju. Kiedy weszliśmy usłyszeliśmy głośne "Witamy z powrotem"

- Witaj przyjaciółko - zaśmiał się Jimin i podszedł do niej z kwiatami

- dziękuję - uśmiechnęła się i odebrała kwiaty

- a tu kawa na początek dnia - powiedział Yoongi dając jej kubek

- mnie tak nie witacie - powiedziałem po czym się zaśmiałem i dałem buziaka w czoło, wracając do sowich obowiązków.

Po tym, co wydarzyło się przed budynkiem firmy, wróciłam do swoich obowiązków, próbując uspokoić nerwy. Jednak obraz Jennie, jej wściekłe spojrzenie i pełne jadu słowa, wciąż mnie prześladowały. Wiedziałam, że Tae zrobi wszystko, by mnie chronić, ale tamta chwila uświadomiła mi, że czasami życie potrafi być nieprzewidywalne.

Starałam się skupić na pracy, ale czułam na sobie czyjś wzrok. Podniosłam głowę i napotkałam spojrzenie Jimina, który obserwował mnie z delikatnym uśmiechem.

– Czemu tak patrzysz? – zapytałam, próbując nieco rozluźnić atmosferę.

– Wróciliście do siebie? – zapytał bez ogródek

– Małymi krokami, ale tak – odpowiedziałam szczerze.

– A mieszkacie już razem? – zapytał, unosząc brew.

– Nie.

– Dlaczego? – zapytał z wyraźnym zdziwieniem, a zanim zdążyłam odpowiedzieć, zza pleców dobiegł głos Yoongiego.

– Właśnie, dlaczego?

Obróciłam się w jego stronę. Stał oparty o drzwi, z ramionami skrzyżowanymi na piersi i wyrazem twarzy, który wyraźnie mówił: Nie wymiguj się od odpowiedzi.

– W sumie... – westchnęłam cicho, próbując znaleźć właściwe słowa – nie wiem. Może dlatego, że... że się boję? – przyznałam cicho, spuszczając wzrok.

– Ale czego? – zapytał Yoongi, wyraźnie zainteresowany.

– Wiem, że przy Tae jestem bezpieczna. On zawsze mnie chroni. Wiem też, że Jimin również jest bezpieczny, ale... nie umiem tak po prostu znowu zaufać. Wszystko działo się tak szybko.

– Powinnaś o tym pomyśleć – powiedział Jimin spokojnie, patrząc na mnie z troską.

Zanim zdążyłam odpowiedzieć, spojrzał na swój telefon, który zaczął wibrować. Przeczytał wiadomość i uniósł brew, po czym spojrzał na mnie z uśmiechem.

– Wygląda na to, że mamy zaproszenie na kolację.

– Kolację? – zapytałam z lekkim zdziwieniem.

– Tak, wszyscy – kontynuował Jimin. – Ty, ja, Jimin, Tae, Yoongi, wszyscy chłopaki. Dziś o 20:00 w restauracji Jina.

Od Autorki: Wkurza mnie Jennie, ale cóż.. w każdej książce musi być ktoś taki. Do zobaczenia w następnym
Oczywiście wkurza mnie Wattpad.. nie dając powiadomień.. nie lubię tego

Sprawdź moje pozostałe książki:

SPRING DAY

DANGER LOVE

REAKCJE BTS

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro