Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

32.

Jimin musiał zostać w szpitalu kilka dni, co oznaczało dla mnie życie w ciągłym biegu. Cały czas byłam przy nim, nie opuszczając go na krok. Tae również nas nie zostawiał. Kiedy tylko mógł, siedział z nami w szpitalu, a wieczorami odwoził mnie do domu, upewniając się, że mam chwilę na odpoczynek. Zaproponował mi również powrót do pracy. Początkowo wahałam się, ale wiedziałam, że muszę płacić rachunki, a poza tym chciałam wrócić do normalności, chociażby małymi krokami.

Tego ranka musiałam wrócić do domu na chwilę, żeby wziąć prysznic i spakować ulubione zabawki Jimina. Kiedy wyszłam przed dom, zauważyłam auto Tae zaparkowane na podjeździe.

– Pomyślałem, że cię podwiozę – powiedział z uśmiechem, wychylając się przez okno.

– Jesteś niemożliwy – rzuciłam, wsiadając do samochodu.

Droga do szpitala minęła szybko, wypełniona lekką rozmową. Mimo wszystko czułam, że powietrze między nami było naładowane czymś więcej  jakąś niewypowiedzianą myślą, która czekała na odpowiedni moment.

Weszliśmy do sali, gdzie Jimin już na nas czekał, siedząc na łóżku z szerokim uśmiechem.

– Hej, wam! – zawołał z entuzjazmem, wyciągając ręce w naszym kierunku.

– Jak się spało? – zapytał Tae, siadając na brzegu jego łóżka.

– Dobrze – odparł chłopiec z uśmiechem, po czym spojrzał na Tae. – A tobie?

Tae roześmiał się i pochylił, delikatnie całując go w czoło. – Też dobrze, mały.

Nagle drzwi do sali otworzyły się, a w progu stanął lekarz.

– Dzień dobry – przywitał się z nami z uprzejmym uśmiechem. – O, dzień dobry, panie Kim.

– Dzień dobry, panie Sung – odpowiedział Tae z lekkim ukłonem.

Lekarz podszedł bliżej i zaczął sprawdzać notatki w swoim tablecie.

– Wygląda na to, że wszystko jest w porządku – powiedział z aprobatą, patrząc na Jimina. – Jesteś dzielnym pacjentem, mały.

Jimin aż rozpromieniał, słysząc pochwałę. Nie mogłam powstrzymać szerokiego uśmiechu, który pojawił się na mojej twarzy. Lekarz przekazał mi jeszcze kilka wskazówek dotyczących dalszej rekonwalescencji, po czym zostaliśmy wypisani. Wracając do domu, Jimin opowiadał z entuzjazmem o tym, jak chce pokazać swoje rany kolegom z przedszkola, bo teraz czuje się jak prawdziwy bohater.

Kiedy dotarliśmy do domu, Jimin ogłosił, że idzie się przespać, co było rzadkim zjawiskiem, zważywszy na jego energię, ale zgodziłam się bez wahania, wiedząc, że potrzebuje odpoczynku.

Tae usiadł na kanapie, czekając, aż wrócę z kuchni z herbatą. Wyglądał na zamyślonego, a kiedy zajęłam miejsce obok niego, spojrzał na mnie z powagą w oczach.

– Musimy dokończyć naszą rozmowę – powiedział cicho, ale stanowczo.

– więc ?– zapytałam.

Chłopak siedział obok mnie, jego wzrok utkwiony w dłoniach, które nerwowo splótł na kolanach. Otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale zawahał się. W końcu odetchnął głęboko i zaczął mówić, jego głos miękki, ale pełen ciężaru wspomnień.

– Soeyoon poznałem w liceum. Chodziliśmy do tej samej klasy. Początkowo nie czułem do niej niczego szczególnego, ale ona... ona zakochała się we mnie od pierwszego wejrzenia – zaczął, a jego głos na chwilę się załamał. – Pracowaliśmy razem nad każdym projektem. Zawsze byliśmy ja, Soeyoon i Yoongi. Z czasem zacząłem czuć coś do niej. Kiedy zaprosiłem ją na pierwszą randkę, wiedziałem, że to coś poważnego.

Zamilkł na chwilę, jakby wciąż widział tamte chwile przed sobą.

– Po kilku miesiącach zostaliśmy parą. Kochałem ją, a ona mnie. Byliśmy nierozłączni. Po pięciu latach związku oświadczyłem się jej. Wtedy też oznajmiła, że jest w ciąży. Byłem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Zaczęliśmy planować ślub. Nawet Jennie nam pomagała... – Jego głos na moment stracił pewność.

– Jennie? – przerwałam mu, zdziwiona.

– Tak, Jennie była najlepszą przyjaciółką Soeyoon. Moją również. Niestety, w pewnym momencie coś w niej pękło. Zaczęła snuć historie, że spałem z nią, że zdradzam Soeyoon. Kiedy prawda wyszła na jaw, Soeyoon zerwała z nią kontakt. Ale ja nie zwolniłem Jennie. Nie miałem nikogo innego do pomocy w firmie.

– A jak Soeyoon..? – zapytałam cicho, czując, że nadchodzi najcięższa część tej opowieści.

Tae spuścił głowę, jakby zmagał się z samym sobą.

– To był zwykły dzień. Siedziałem w biurze. Yoongi coś pisał, a Jimin krzątał się w pobliżu. Nagle usłyszałem krzyk. Wybiegłem z gabinetu i zobaczyłem... Soeyoon leżącą w kałuży krwi – powiedział, a jego głos załamał się ponownie. – Bez zastanowienia wziąłem ją na ręce i pojechałem do szpitala. Tam pan Sung zabrał ją na blok operacyjny. Ale... nie udało się. Straciłem ją i nasze dziecko, Yuri.

– Tae... tak mi przykro – szepnęłam.

– Sam wybrałem imię. Yuri... – zawiesił głos, zanim dodał cicho – Po jej śmierci stoczyłem się. Yoongi przejął firmę, bo nie byłem w stanie funkcjonować. Na pogrzeb przyszedłem pijany. Pamiętam tylko, jak rzuciłem się na Namjoona, kiedy próbował mnie wyprowadzić.

Nie wiedziałam, co powiedzieć. Z jednej strony chciałam go przytulić, z drugiej czułam się jak intruz w jego bólu.

– Ale wiesz... – kontynuował. – W końcu wziąłem się w garść. Postanowiłem, że już nigdy się nie zakocham. A potem... zobaczyłem twoje zdjęcie.

Spojrzałam na niego zaskoczona.

– Zadzwoniłem do Hobiego, żeby zapytać o ciebie. Kiedy powiedział, że cię zna, od razu pojechałem do niego. I wtedy poznałem Jimina.

Uśmiechnęłam się, przypominając sobie tamten dzień.

– Buzia mu się nie zamykała, kiedy mówił o tobie – zaśmiał się Tae, a jego oczy na chwilę zabłysły ciepłem.

– Tae... naprawdę mi przykro, że to wszystko cię spotkało. Ale jesteś silny – powiedziałam, kładąc dłoń na jego ramieniu.

– Dzięki chłopakom. I... dzięki wam.

Jego spojrzenie wniknęło głęboko w moje oczy, a powietrze między nami zgęstniało. Otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale zamknął je z westchnieniem.

– Przepraszam – szepnął. – Powinienem już iść. Muszę jeszcze napisać pismo zwalniające Jennie.

– Chcesz ją zwolnić? – zapytałam, zaskoczona.

– Tak. Mam jej już dosyć.. A teraz jeszcze próbowała się ciebie pozbyć, tłukąc zdjęcie.

– Skąd wiesz, że to ona? – zapytałam.

– Monitoring. Plus świadkowie – uśmiechnął się lekko, ale w jego oczach czaiła się frustracja.

Zamilkł, jakby czekał na moją reakcję. Wtedy, nie wiedząc do końca, co mnie pcha do działania, złapałam go za rękę, zmuszając, by się zatrzymał.

– Minah? – zapytał zdezorientowany.

Zamiast odpowiedzieć, nachyliłam się i pocałowałam go. Namiętnie, głęboko, jakby całe napięcie, które narastało między nami, eksplodowało w jednej chwili. Poczułam, jak z początku zamarł w szoku, ale po chwili odwzajemnił pocałunek. Jego dłonie delikatnie spoczęły na mojej talii, przyciągając mnie bliżej.

Kiedy w końcu się odsunęłam, oboje ciężko oddychaliśmy.

– Minah... – zaczął, ale tym razem to ja go uciszyłam.

– Nie mów nic. Po prostu zostań – powiedziałam, patrząc mu w oczy.

Od Autorki: No i mamy to! Ciekawe czy to koniec kłopotów czy też początek.. Do zobaczenia w następnym! 

Sprawdź moje pozostałe książki:

SPRING DAY

DANGER LOVE


REAKCJE BTS

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro