Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

23.

Poranek był spokojny, a promienie słońca wkradały się do sypialni przez delikatnie odsunięte zasłony. Przeciągnęłam się leniwie, czując przyjemne rozluźnienie w ciele po intensywnym, pełnym emocji wieczorze. Uśmiechnęłam się do siebie, wspominając wczorajszą noc, i instynktownie wyciągnęłam rękę na drugą stronę łóżka, szukając ciepła Tae. Zamiast tego trafiłam na chłodną pościel.

Otworzyłam oczy i zauważyłam, że łóżko obok mnie było puste. Wstałam, narzucając na siebie miękki szlafrok, i wyszłam z sypialni, przyciągając po drodze włosy w niechlujny kok. Z kuchni dochodziły wesołe głosy. Kiedy tam weszłam, zastałam Tae i Jimina, obaj zajęci byli przy kuchennym blacie. Jimin kroił coś z wielką koncentracją, a Tae, stojąc obok, doglądał patelni.

– Dzień dobry – powiedziałam cicho, nie chcąc przeszkadzać, ale jednocześnie pragnąc, by mnie zauważyli.

– Hej, siostra! – zawołał radośnie, machając nożem, co wyglądało trochę groźnie.

Tae odwrócił się od kuchenki, a jego spojrzenie od razu zatrzymało się na mnie. Jego usta wygięły się w lekki uśmiech, ten, który zawsze sprawiał, że zapominałam o wszystkim innym.

– Witaj, piękna – powiedział, podchodząc do mnie. Nachylił się i pocałował mnie w czoło, a potem delikatnie w usta. – Mmm... w tym stroju nie powinnaś być tutaj – dodał z udawaną powagą, spoglądając na mój szlafrok.

– A co jest nie tak z moim strojem? – zapytałam, unosząc brew i lekko poprawiając pasek.

– Nie dla dzieci takie widoki – zaśmiał się, chwytając delikatnie za pasek szlafroka.

Uderzyłam go lekko w ramię, udając oburzenie, choć w środku czułam ciepło, jakie zawsze przynosiła jego obecność.

– Ej! Jestem tutaj! – zaprotestował Jimin, robiąc minę, jakby właśnie usłyszał coś obrzydliwego.

Roześmiałam się i odsunęłam od Tae, by podejść do brata.

– A co ty tu kroisz? – zapytałam, zaglądając mu przez ramię.

– Tosty francuskie! Tae powiedział, że zrobimy je razem, ale jak na razie ja robię wszystko, a on tylko patrzy – oznajmił, kręcąc głową

– Ej, ej! – Tae podniósł ręce w obronnym geście – Ja smażę, to też jest ważne!

– Jasne, jasne – mruknęłam, siadając przy stole i obserwując ich wesołe przekomarzania – znów się poparzysz

– staram się – zaśmiał się

Po skończonym śniadaniu wróciłam do sypialni, by się przebrać. Wybrałam lekką, wygodną sukienkę, idealną na podróż, a włosy związałam w luźny kucyk. Gdy zeszłam na dół, zauważyłam Tae, który z gracją dźwigał nasze walizki, podczas gdy Jimin biegał wokół niego, dopytując o wszystko, co nas czeka w Tokio.

– Jimin, daj mu chwilę odetchnąć – zaśmiałam się, podchodząc do nich.

– Ale ja chcę wiedzieć wszystko! – protestował chłopiec z udawaną złością.

– Wszystko w swoim czasie, mistrzu – odparł Tae z uśmiechem, wkładając bagaże do samochodu.

W drodze na lotnisko atmosfera była pełna radości. Wspólnie śpiewaliśmy ulubione piosenki, choć nasze głosy pozostawiały wiele do życzenia. Jimin, jak to dziecko, zaczął opowiadać nam swój sen.. historię pełną smoków, magicznych mieczy i... ciasta czekoladowego. Śmialiśmy się, słuchając jego wyobraźni w pełnym rozkwicie.

Na lotnisku czekała nas niespodzianka.

– Lecimy biznes klasą? – spytałam z niedowierzaniem, kiedy podano nam bilety.

– abyśmy mieli komfort lotu – wzruszył ramionami, uśmiechając się tajemniczo.

Lot przebiegł szybko. Ja wykorzystałam czas na krótką drzemkę, a Jimin jak się okazało ani na chwilę nie zmrużył oka. Siedział przy oknie, zachwycony widokami zza szyby. Gdy w końcu wylądowaliśmy w Tokio, jego energia wcale nie zmalała, wręcz przeciwnie, był gotowy na kolejną przygodę. Tae, zabrał nas do hotelu. Gdy tylko weszliśmy do pokoju, poczułam, jak szeroko otwierają mi się oczy. Było luksusowo, przestronne wnętrze, widok na miasto, a w łazience wanna większa niż moje łóżko w domu.

– To... jest... niesamowite! – Jimin krzyknął, wbiegając do pokoju i rzucając się na wielkie łóżko.

– Wiedziałem, że wam się spodoba – chłopak oparł się o framugę drzwi, z uśmiechem obserwując nasze reakcje.

Po krótkim odpoczynku usiedliśmy na sofie, planując resztę dnia.

– To co, idziemy kupić pamiątki? – zapytał Tae, przerywając ciszę.

– TAK! – odpowiedział Jimin, podskakując z podekscytowania.

Spacerując po ulicach Tokio, czułam, jak otacza nas energia miasta, światła, dźwięki i zapachy sprawiały, że wszystko wydawało się magiczne. Jimin z ciekawością oglądał wszystko dookoła, od małych stoisk z jedzeniem po kolorowe witryny sklepów. W jednym z butików Tae zatrzymał się przy wystawie.

– hmmm.. poczekajcie tutaj dobrze? – spytał

Pokiwałam głową, widząc, jak słońce zaczyna opadać ku horyzontowi. Jimin siedział obok mnie na ławce, jedząc batonika. Czułam, jak jego mała dłoń co chwila trzyma się mojej, jakby nie chciał, żebyśmy zapomnieli o sobie. Zamknęłam oczy na chwilę, pozwalając sobie na oddech. Wzięłam telefon do ręki, włączając aplikację, by sprawdzić powiadomienia. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy, gdy zobaczyłam wiadomości od niego od Jungkooka.

Napakowany 🐰 [12:30]
Jak lot?

Ja [13:45]
Bardzo dobrze ❤️

Napakowany 🐰 [13:47]
Tylko wrócicie w trójkę, nie w czwórkę...

Ja [13:50]
JUNGKOOK!!!

Odpowiedz już nie przyszła. Choć wiedziałam, że to tylko jego żart.  Zerwałam się z miejsca, spoglądając w stronę sklepu, zauważając, jak Tae wychodzi, z szerokim uśmiechem na twarzy.

– Wracamy? – spytał, podchodząc do mnie.

– Si – odpowiedziałam jednym słowem,.

– Minah, jesteśmy w Tokio, a nie we Włoszech... – powiedział Jimin, wyciągając do mnie język

– Ej... bo utnę ci język – zażartowałam, śmiejąc się na całego.

– Tak, tak – odpowiedział, przyciągając mnie do siebie, by złapać mnie za rękę.

Dotarliśmy do hotelu. W hotelowym pokoju Jimin szybko pobiegł do łazienki, a ja usiadłam na łóżku, przeglądając się w lustrze. Skrupulatnie zapakowałam prezenty w torebki. Jeden dla chłopaka, drugi dla brata. Byli moimi światami. Przebraliśmy się na kolację. Gdy weszłam do salonu, zastygłam w miejscu. Obaj wyglądali... bosko. Tae w eleganckiej marynarce, Jimin w czarnych spodniach i dopasowanej koszuli.

– Gotowi? – zapytałam

– Zawsze gotowi – odpowiedział Tae, uśmiechając się szeroko

🤍

Wieczór zapadł nad Tokio, a miasto rozbłysło tysiącami świateł. Wspólnie ruszyliśmy w stronę restauracji. Jimin szedł obok mnie, trzymając mnie za rękę, jego małe paluszki zaciskające się na mojej dłoni, jakby nie chciał mnie puścić. Przechodząc przez wejście do restauracji, zauważyłam eleganckie wnętrze z ciemnymi drewnianymi panelami, subtelnym oświetleniem i delikatną muzyką w tle. Na stole już czekały na nas szerokie kieliszki do wina i misternie ułożone talerze. Tae, położył rękę na moim ramieniu, uśmiechając się lekko.

– Piękne miejsce prawda? – spytał, a ja pokiwałam głową

Jimin, jak zawsze pełen energii, nie mógł usiedzieć w jednym miejscu. Z uśmiechem wskoczył na krzesło. Zanim jednak zaczęliśmy jeść, Tae wziął głęboki oddech i na stole położył małe, eleganckie pudełko.

– Dla ciebie – powiedział cicho, ale wystarczająco głośno, bym mogła to usłyszeć.

Wzięłam od niego pudełko z lekkim drżeniem rąk, wyczuwając, że za tym prostym gestem kryło się coś więcej. Otworzyłam je powoli. W środku znajdował się wisiorek. To był mały, srebrny wisiorek w kształcie serca, ozdobiony małym, delikatnym kamieniem szmaragdowym, który błyszczał w świetle świec.

– Tae, nie musiałeś – szepnęłam

Chłopak uśmiechnął się tylko, ale w jego oczach było coś, co sprawiło, że poczułam się wyjątkowo. Jimin, widząc, jak otwieram prezent, nie mógł usiedzieć spokojnie na swoim miejscu.

– ale piękny!

Tae widząc jak mały patrzy na wisiorek, podał chłopcu starannie zapakowane pudełko. Jimin otworzył je z taką szybkością, że prawie wszystko wyleciało z środka. W środku było autko, które Jimin natychmiast wziął w ręce, a także pluszowy miś, którego przytulił do siebie, nie mogąc się nim nacieszyć.

– Dziękuję! – krzyknął z radości, ściskając misia do piersi

Tae roześmiał się cicho, patrząc na Jimina. Po chwili nadszedł czas, by to Tae otrzymał swój prezent. Z lekkim uśmiechem podałam mu eleganckie, czarne pudełko. Mężczyzna otworzył je powoli. W środku znajdował się piękny, srebrny zegarek z subtelnymi detalami. Jego oczy rozbłysły, ale nie powiedział nic. Zamiast tego, spojrzał na mnie, jakby w tym jednym spojrzeniu zawarł wszystkie swoje emocje.

– Minah, to za dużo... – powiedział cicho

– Chciałam, żebyś miał coś, co będzie ci przypominać o tej chwili, o tej podróży – odpowiedziałam

Kolacja trwała jeszcze długo. Wśród rozmów, śmiechów i dzielenia się opowieściami o dniach minionych, poczułam, że czas zatrzymał się na chwilę. Nieważne, gdzie byliśmy w Tokio, czy w jakimkolwiek innym miejscu na świecie. Liczyło się tylko to, co było tu i teraz chwile, które spędzaliśmy razem, w tym małym, ciepłym świecie, który budowaliśmy na naszych oczach..

Od Autorki: Witam was ❤️ już jutro zaczynamy maraton! ❤️🤍❤️ Jak wam się podoba? Dajcie znać

Sprawdź moje pozostałe książki

SPRING DAY

DANGER LOVE

REAKCJE BTS

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro