Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2.

Obudziłam się gwałtownie, gdy usłyszałam hałas dochodzący z dołu. Było kilka minut po czwartej, a w domu panowała jeszcze szarówka. Przetarłam oczy i przez chwilę wpatrywałam się w sufit, mając nadzieję, że to tylko moja wyobraźnia. Jednak kolejny głośny trzask rozwiał wszelkie wątpliwości.

Z ciężkim westchnieniem wstałam z łóżka, narzucając na siebie cienki sweter. Wyszłam z pokoju ostrożnie, by nie obudzić Jimina, który spał w swoim pokoju. Serce biło mi szybciej, a w głowie pojawiła się znajoma, gorzka myśl

Proszę, tylko nie znowu.

W salonie panował półmrok. Tylko światło latarni wpadające przez okno oświetlało nierówną sylwetkę mojego ojca, który leżał na środku podłogi. Na pierwszy rzut oka było widać, że znowu wrócił pijany. Puste butelki po piwie stały obok kanapy, a zapach alkoholu mieszał się z wilgocią poranka.

– Serio? – odezwałam się, opierając ręce na biodrach. – Choć raz mógłbyś wrócić trzeźwy do domu.

Ojciec uniósł głowę z trudem, patrząc na mnie przymglonym wzrokiem. Próbował się podnieść, ale jedyne, co udało mu się zrobić, to wskazać na mnie palcem.

– Oo, córeczka – zaśmiał się pijackim głosem, który przyprawiał mnie o ciarki.

Jego bełkotliwe słowa odbijały się echem w mojej głowie. Zamiast złości poczułam coś znacznie gorszego – rozczarowanie i wstyd. To był człowiek, który powinien być moją ostoją, a zamiast tego był ciężarem, który ciągnął nas na dno.

– Wstań – powiedziałam, podchodząc bliżej. – Musisz się położyć, zanim obudzisz Jimina.

– Jimin, Jimin – wymamrotał, machając ręką, jakby to imię nic nie znaczyło. – Zawsze tylko on. A co ze mną, co?! – wykrzyknął, próbując się podnieść, ale znowu upadł na podłogę.

Zacisnęłam pięści, czując, jak łzy napływają mi do oczu. Nie mogłam pozwolić, by to zobaczył. Zamiast tego odwróciłam się na pięcie i wzięłam głęboki oddech.

– Wiesz co, tato? – zaczęłam cicho, ale moje słowa wypełniły ciszę w pokoju. – Czasem myślę, że byłoby łatwiej, gdybyś po prostu zniknął.

Sama nie wierzyłam, że to powiedziałam. Słowa były ostrzejsze, niż zamierzałam, ale w tej chwili czułam, że są prawdziwe. Ojciec tylko zaśmiał się gorzko, jakby moje słowa były żartem.

Nie czekałam na jego reakcję. Poszłam do kuchni, żeby przemyć twarz zimną wodą. Musiałam się uspokoić..

– Minah? – cichy głosik za mną sprawił, że podskoczyłam.

Odwróciłam się i zobaczyłam Jimina stojącego w drzwiach w swojej piżamie. Oczy miał zaspane, ale twarz pełną troski.

– Co się dzieje? – zapytał.

Kucnęłam przed nim, starając się uśmiechnąć.

– Nic, maluchu. Tylko tata jest zmęczony – skłamałam, gładząc go po włosach.

Jimin spojrzał na mnie z niedowierzaniem, ale nie powiedział nic więcej. Przytulił mnie mocno, a ja poczułam, jak mój żołądek ściska się z żalu. Dla niego musiałam być silna. Dla niego musiałam zmienić nasze życie.

Kiedy Jimin wrócił do łóżka, odprowadziłam go wzrokiem, obserwując, jak malutka postać zniknęła pod kocem. On zasługiwał na więcej – ta myśl paliła mnie w środku, gdy spojrzałam na ekran telefonu.

Spotkanie o 10. Dziś miałam okazję zrobić pierwszy krok ku lepszej przyszłości dla nas obojga.

Po godzinie szóstej z ciężkim oddechem poszłam do pokoju brata. Jimin spał głęboko, z ręką wystającą spod kołdry i włosami w kompletnym nieładzie. Widok ten zawsze mnie rozczulał. Delikatnie usiadłam na skraju jego łóżka, budząc go ciepłym dotykiem na ramieniu.

– Jimin, czas wstawać. Mamy dużo do zrobienia – powiedziałam, starając się, by mój głos brzmiał pogodnie.

– Mhm... Jeszcze pięć minut – wymamrotał, chowając głowę pod poduszkę.

Zaśmiałam się cicho i zaczęłam wyciągać z szafy jego ubrania

– A co, jeśli powiem, że na śniadanie zrobię twoje ulubione kanapki z serem?

Jimin wychylił głowę spod poduszki, patrząc na mnie zaspanymi, ale zaciekawionymi oczami. – Serio?

– Serio – mrugnęłam do niego.

Kilka minut później, ubrany i nieco bardziej rozbudzony, siedział już przy swoim biurku. Przyniosłam mu talerz z kanapkami i szklankę mleka, chcąc uniknąć napiętej atmosfery w kuchni, gdzie wciąż leżał Ojciec

– Smacznego, maluchu – powiedziałam, a on odpowiedział mi szerokim uśmiechem, który na chwilę rozjaśnił ten poranek.

Podczas gdy Jimin jadł, ja zajęłam się sprzątaniem. Naczynia w zlewie były szybką robotą, a moje myśli błądziły już przy spotkaniu, które miało nastąpić za kilka godzin. Kiedy skończyłam, wróciłam do swojego pokoju.

Otworzyłam szafę i wybrałam prosty, ale elegancki strój – klasyczna biała koszula i ciemne spodnie. Do tego granatowa marynarka, która zawsze dodawała mi pewności siebie. Makijaż był delikatny, wystarczający, by poczuć się bardziej profesjonalnie.

To musi się udać. Dla niego. Dla nas.

Wróciłam do Jimina, który właśnie kończył myć zęby w łazience. Wyciągnęłam jego plecak i zarzuciłam go na ramię, a potem podniosłam go na ręce.

– Pamiętaj, przyjdzie po ciebie wujek – przypomniałam mu, patrząc w jego duże, ufne oczy.

– Pamiętam – odpowiedział z szerokim uśmiechem. Potem przytulił się mocno do mnie. – Kocham cię, Minah.

Moje serce na chwilę zmiękło, a wszystkie obawy i stres zniknęły na ten jeden moment.

– Ja ciebie też, maluchu – szepnęłam, całując go w czoło.

Zamknęłam drzwi mieszkania z myślą, że cokolwiek się dziś wydarzy, dam z siebie wszystko.

Ciepły poranek przywitał mnie delikatnym powiewem wiatru, gdy szłam ramię w ramię z Jiminem w stronę przedszkola. Mój brat, trzymał mnie mocno za rękę, podskakując z każdym krokiem.

– Minnie, będziesz dziś bardzo zajęta, prawda? – zapytał, spoglądając na mnie spod swoich długich rzęs.

– Tak, maluchu, ale to ważne. Jeśli mi się uda, może już wkrótce będę mogła kupić ci więcej tych czekoladek, które tak lubisz – odpowiedziałam, uśmiechając się do niego.

– A kiedy będziemy mogli pojechać nad morze? – Jego pytanie było niewinne, ale poczułam ukłucie w sercu.

– Może szybciej, niż myślisz – obiecałam, choć nie miałam pojęcia, czy będę mogła dotrzymać tych słów.

W przedszkolu poinformowałam przedszkolankę, że dziś po Jimina przyjdzie wujek Jeon. Kobieta skinęła głową z uprzejmym uśmiechem, a ja przyklęknęłam przed bratem, by jeszcze raz przypomnieć mu, że wszystko będzie w porządku.

– Bądź grzeczny. Kocham cię.

– Kocham cię, Minah – odpowiedział, przytulając mnie mocno, zanim wbiegł do sali, gdzie już czekały na niego kolorowe zabawki i jego koledzy.

Wyszłam z przedszkola i spojrzałam na zegarek. Było kilka minut po ósmej, co oznaczało, że miałam jeszcze dwie godziny do spotkania w siedzibie firmy Tannie. Odwróciłam twarz ku niebu, które malowało się jasnym błękitem. Słońce zaczynało ogrzewać ulice miasta, a powietrze było czyste i świeże.

Nie ma sensu wracać do domu. Zamiast tego postanowiłam się przejść. Droga do siedziby Tannie nie była daleka, ale wystarczająco długa, bym mogła zebrać myśli.

Ulice budziły się do życia, a ja powoli spacerowałam między mijającymi mnie ludźmi – niektórzy pędzili do pracy, inni spacerowali leniwie z kubkiem kawy w ręku. Była w tym jakaś spokojna harmonia, która pozwalała mi choć na chwilę zapomnieć o ciężarze ostatnich dni.

Kiedy zbliżyłam się do budynku firmy Tannie, zobaczyłam jego imponującą fasadę. Szklane ściany odbijały poranne światło, a eleganckie logo na szczycie zdawało się przypominać mi, że właśnie tutaj mogło zacząć się coś nowego.

Stanęłam przed wejściem, wpatrując się w budynek. Wzięłam głęboki oddech, jakbym chciała zebrać całą odwagę, jaka we mnie była.

To tylko krok, Minah. Musisz to zrobić.

Została jeszcze godzina, ale wiedziałam, że to dobrze. Czasem lepiej być wcześniej, by poczuć się pewniej.

W końcu kto wie, co czekało mnie za tymi drzwiami?

Szklane drzwi budynku otworzyły się przede mną automatycznie, a ja wkroczyłam do środka, starając się zachować spokój, choć serce waliło mi jak szalone. Wnętrze firmy Tannie było imponujące – przestronne, minimalistyczne, z eleganckimi akcentami w odcieniach złota i czerni. Wszystko zdawało się mówić o prestiżu i profesjonalizmie.

Podeszłam do recepcji, gdzie za biurkiem siedziała młoda kobieta o idealnie ułożonych włosach i chłodnym spojrzeniu. Jej długie paznokcie stukały o klawiaturę, gdy podniosła na mnie wzrok.

– W czym mogę pomóc? – zapytała, nawet nie starając się ukryć swojego obojętnego tonu.

– Byłam umówiona z panem Kimem Taehyungiem – powiedziałam z lekkim uśmiechem, starając się przełamać jej formalność.

– Nazwisko? – zapytała rzeczowo, nie odwzajemniając uśmiechu.

– Kim Minah – odpowiedziałam, czując, jak delikatne napięcie wypełnia przestrzeń między nami.

Przez chwilę wpatrywała się w ekran swojego komputera, a potem niemrawo skinęła głową.

– Tak, faktycznie. Drugie piętro, drzwi po lewej.

– Dziękuję – odpowiedziałam uprzejmie, choć jej oschłość nieco mnie zaskoczyła.

Ruszyłam w stronę windy, starając się nie zwracać uwagi na swoje narastające nerwy.

To tylko spotkanie. Po prostu porozmawiamy i zobaczymy, co z tego wyniknie.

Stanęłam przed windą, naciskając przycisk, a w głowie próbowałam przećwiczyć wszystkie odpowiedzi na pytania, jakie mogłam usłyszeć. Nagle ktoś odezwał się tuż obok mnie.

– Nowa w pracy? – usłyszałam męski, lekko leniwy głos.

Odwróciłam głowę i zobaczyłam mężczyznę o bladej cerze, czarnych włosach i przenikliwych oczach. Jego uśmiech był niemal niezauważalny, ale w spojrzeniu kryła się jakaś mieszanka rozbawienia i ciekawości.

– Nie, jestem umówiona na spotkanie z prezesem – odpowiedziałam spokojnie, choć jego pewność siebie była lekko onieśmielająca.

Uniósł brew, jakby coś go rozbawiło.

– Aaa, Kim Minah. – Jego ton zdradzał, że wie więcej, niż chciałby przyznać. Wyciągnął rękę w moim kierunku. – Min Yoongi, wiceprezes.

Zamrugałam zaskoczona, szybko ściskając jego dłoń.

– Miło mi pana poznać – powiedziałam, starając się, by mój głos brzmiał pewnie.

Yoongi spojrzał na mnie uważnie, jakby oceniał mnie w ciągu kilku sekund. Jego wzrok był trudny do odczytania, ale nie wydawał się nieprzychylny.

– Prezes Kim jest wymagający, ale jeśli już tu jesteś, to znaczy, że coś w tobie zauważył – powiedział, naciskając przycisk windy.

– Mam nadzieję, że tak – odpowiedziałam, nie mogąc powstrzymać lekkiego uśmiechu.

Winda otworzyła się z cichym dźwiękiem, a Yoongi gestem zaprosił mnie do środka.

– Powodzenia, Kim Minah. Może jeszcze się spotkamy.

Z jego słów nie do końca wiedziałam, czy były one zachętą, ostrzeżeniem, czy po prostu obojętnym komentarzem. Gdy drzwi windy się zamknęły, spojrzałam na swoje odbicie w lustrzanej ścianie.

To tylko początek, Minah. Pokaż im, na co cię stać.

Od Autorki: Nowy rozdział! Jak wam się podoba? Dajcie znać w komentarzu ❤️

Sprawdź moje pozostałe książki

SPRING DAY

DANGER LOVE

ANGEL OF MY DREAMS.

REAKCJE BTS

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro