Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12.

Sala konferencyjna była pełna, a w powietrzu unosiła się atmosfera ulgi i zadowolenia. Staliśmy w półokręgu, czekając na słowa prezesa, który zawsze wiedział, jak przemawiać do ludzi. Stał z uśmiechem na twarzy, opierając się nonszalancko o krawędź stołu.

– Zebrałem was tutaj, by wam pogratulować – zaczął, unosząc szklankę z szampanem. – Daliśmy radę. Naprawdę zrobiliśmy coś niesamowitego, więc chciałem wznieść toast za naszą ciężką pracę i dać wam coś, na co wszyscy zasłużyliście.

Wszyscy spojrzeli na niego z zaciekawieniem, a Yoongi dodał z rozbrajającym uśmiechem:

– Wolne do Nowego Roku.

Na sali zapanowała radość, a cichy szmer zadowolenia przerodził się w głośne rozmowy i śmiechy.

– Szczęśliwego Nowego Roku, kochani! Wiem, że za nami nami czas, w którym był wielki zapierdal – rzucił ze swoim charakterystycznym humorem, co wywołało jeszcze większy śmiech. – Ale teraz będzie to wasz czas. Odpocznijcie, zrelaksujcie się i wracajcie z energią na kolejny rok.

Ludzie zaczęli dziękować, uśmiechając się szeroko. Atmosfera była lekka, pełna wdzięczności i ulgi. Wszyscy powoli się rozchodzili, a ja również postanowiłam wyjść. Już miałam ruszyć w stronę drzwi, kiedy usłyszałam za sobą głos Yoongiego.

– Minah, zostań chwilę.

Odwróciłam się, lekko zaskoczona i może trochę spięta, ale podeszłam do niego i Tae.

– Na luzie, młoda – Yoongi powiedział z uśmiechem. – Chcemy cię tylko zaprosić na obiad. Ciebie i Jimina. Co ty na to?

Zagryzłam wargę, zastanawiając się przez chwilę, ale w końcu się zgodziłam.

– Świetnie – powiedział Yoongi, uśmiechając się zadowolony. – W takim razie jedź po Jimina, przebierzcie się, a Hobi po was przyjedzie.

Pokiwałam głową i poszłam do swojego biura, by zebrać rzeczy, a potem skierowałam się w stronę przedszkola.

Dotarłam do przedszkola chwilę przed zamknięciem. Jimin jak zawsze czekał na mnie z szerokim uśmiechem, ale tym razem w jego oczach dostrzegłam też odrobinę zmęczenia.

– Hej, słońce – przywitałam go, kucając, by być na jego poziomie. – Jak minął dzień?

– Dobrze, ale trochę się nudziłem – przyznał, przytulając się do mnie.

– To dobrze się składa, bo mamy zaproszenie na obiad.

– Obiad? Z kim? – spojrzał na mnie zaskoczony.

– Z Wujkami. Hobi po nas przyjedzie.

Jego oczy natychmiast rozbłysły, a zmęczenie zniknęło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

– Naprawdę?

– Tak, kochanie. Ale najpierw musimy się przebrać.

W drodze do domu Jimin nie mógł przestać mówić. Opowiadał o wszystkim zaczynając od swojego dnia w przedszkolu po to, jakie ciasto chciałby zjeść po obiedzie.

W domu szybko przebraliśmy się w coś bardziej odpowiedniego. Wybrałam granatową sukienkę, która była skromna, ale elegancka, a Jimin włożył swój ulubiony sweter z małym rysunkiem lwa.

– Gotowy? – zapytałam, patrząc na niego, jak stoi przed lustrem i poprawia swoje włosy.

– Gotowy jak Józef na jasełkach – odpowiedział z uśmiechem, nawiązując do swojej roli w przedstawieniu.

Roześmiałam się, a chwilę później usłyszeliśmy klakson przed domem. To był Hobi. Wzięłam torebkę, a Jimin złapał mnie za rękę i wyszliśmy na spotkanie tego, co miało być wyjątkowym wieczorem.

Siedziałem w restauracji Jina razem z resztą przyjaciół, popijając powoli herbatę. Atmosfera była luźna, wypełniona rozmowami i śmiechem, ale ja byłem jak na szpilkach. Wiedziałem, że Minah miała tu zaraz dotrzeć z Jiminen, i choć widziałem ją rano, nie mogłem pozbyć się tego niecierpliwego uczucia.

Co się ze mną dzieje? Pomyślałem, kręcąc filiżanką w dłoniach. Moje myśli od dłuższego czasu krążyły wokół niej. Jej śmiech, jej spojrzenie, sposób, w jaki troszczyła się o Jimina... Wszystko we mnie mówiło, że czuję coś więcej, ale przecież to nie mogło być rozsądne.

– Jesteśmy! – rozległ się radosny głos Hobiego od wejścia.

Odwróciłem się i natychmiast poczułem, jak świat zwalnia. Minah stała tam w progu, uśmiechając się delikatnie, a w jej oczach odbijało się światło lamp. Miała na sobie granatową sukienkę, która podkreślała jej smukłą sylwetkę, a jej rozpuszczone włosy opadały na ramiona jak fale. Wyglądała jak anioł.

Przez moment zapomniałem, gdzie jestem. Uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy, a serce przyspieszyło, jakby chciało wybić rytm, którego nie rozumiałem.

– Tae, mogę cię na chwilę prosić? – głos Yoongiego wyrwał mnie z zamyślenia.

Spojrzałem na niego, mrugając, jakbym właśnie wyrwał się z transu.

– Umm, tak, jasne – odpowiedziałem, wstając niechętnie od stołu.

Udaliśmy się na stronę, w bardziej ustronne miejsce restauracji. Yoongi oparł się o ścianę, wpatrując się we mnie z tym swoim przenikliwym spojrzeniem.

– Co jest? – zapytałem, próbując zachować spokój, choć czułem, że zaraz usłyszę coś, co mnie rozbroi.

– Ty mi powiedz, co jest – zaczął, krzyżując ramiona na piersi. – Uśmiechasz się tak... inaczej. Szczerze. Jak ty... – Zamilkł na chwilę, a potem zmrużył oczy. – Jakbyś się zakochał.

Nie odpowiedziałem od razu, bo nie wiedziałem, co powiedzieć. Wzruszyłem ramionami, próbując się wykręcić, ale Yoongi był jak detektyw – nie dawał za wygraną.

– Tae, czujesz coś do Minah? – zapytał wprost, a jego ton był łagodny, ale stanowczy.

– Nie mogę przestać o niej myśleć – przyznałem cicho, niemal szeptem. – Śni mi się po nocach, widzę ją wszędzie. Nie umiem się skupić na pracy, na rozmowach, na niczym...

Yoongi skinął głową, jakby tego właśnie się spodziewał.

– Wiesz, że musisz być z nią szczery, prawda? Nie możesz tego trzymać w sobie.

– Wiem – powiedziałem, przecierając dłonią twarz. – Ale teraz... teraz jeszcze nie potrafię.

Chciał coś odpowiedzieć, ale nagle usłyszałem śmiech. Jej śmiech. Automatycznie odwróciłem głowę w stronę sali, gdzie Minah i Jimin rozmawiali z Hobim, roześmiani i pełni energii.

– Słuchasz mnie w ogóle? – zapytał.

– Nie – odpowiedziałem szczerze, nawet na niego nie patrząc.

– Ach, ta miłość – mruknął z nutą ironii, ale chyba nie był na mnie zły.

Wróciliśmy do stołu, gdzie Minah z Jiminen już zajmowali miejsca. Jimin opowiadał coś Hobiemu, machając przy tym energicznie rękami, a Minah uśmiechała się łagodnie. Kiedy podeszliśmy, jej spojrzenie na chwilę zatrzymało się na mnie.

– Wszystko w porządku? – zapytała cicho, a ja poczułem, jak miękną mi kolana.

– Tak – odpowiedziałem z uśmiechem, próbując ukryć burzę, która szalała we mnie.

– W przedszkolu było super! Nawet Felix mnie nie zaczepiał – oznajmił radośnie, zajadając się deserem. – Ale nie lubię go.

– Jimin – upomniałam go łagodnym tonem, choć w duchu uśmiechnęłam się na jego szczerość.

– No co? – obruszył się. – Ty też nie lubisz Jennie!

Zawahałam się na moment, szukając odpowiednich słów.

– Ale to co innego – mruknęłam, czym wywołałam rozbawienie pozostałych przy stole.

– Dobrze, moi drodzy! – wtrącił Jin, teatralnym gestem wskazując na stół. – Kolacjo-obiad czy obiado-kolację czas zacząć!

Jedzenie, jak zawsze u Jina, było nie tylko pyszne, ale i dopracowane w każdym szczególe. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, wspominając zabawne historie i wymieniając się planami na najbliższe dni. Czułam się tu tak swobodnie, jak dawno nie czułam się wśród ludzi.

Po chwili Hobi i Jungkook wyszli na zewnątrz, tłumacząc, że potrzebują się przewietrzyć. Nie zwróciłam na to większej uwagi, zajęta rozmową z Jiminen, który przechwalał się znajomością swojej roli w przedszkolnych jasełkach.

Nagle Tae zwrócił się do Jimina.

– Mistrzu, zamknij oczy – powiedział z lekkim uśmiechem.

Chłopiec szybko wykonał polecenie, a ja spojrzałam na Tae z uniesioną brwią. Zanim zdążyłam coś powiedzieć, podszedł do mnie i delikatnie zasłonił mi oczy dłońmi.

– Tae...? Co ty robisz? – zapytałam, nie kryjąc zdziwienia.

– Cicho – szepnął, a w jego głosie zabrzmiała nuta rozbawienia.

Po chwili poczułam, jak ściąga dłonie, i spojrzałam na niego. Uśmiechał się szeroko, a za jego plecami stali Hobi i Jungkook z pakunkami w rękach.

– To dla was – oznajmił Jungkook, podając prezenty mnie i Jiminowi.

Chłopiec rozerwał papier z prędkością światła i wydał z siebie pisk radości.

– Minah, patrz! – krzyknął, pokazując mi tor wyścigowy Hot Wheels. – Marzyłem o tym!

Łzy wzruszenia pojawiły się w jego oczach, a ja poczułam ciepło rozlewające się w sercu.

– Dziękuję! Dziękuję! – powtarzał, rzucając się na Jungkooka z uściskiem.

Z uśmiechem spojrzałam na swój prezent i ostrożnie rozpakowałam pudełko. W środku znajdowały się piękny, delikatny naszyjnik i bransoletka z koniczyną. Moje dłonie lekko zadrżały, a oczy zaszkliły się łzami.

– To... jest przepiękne – wyszeptałam, patrząc na nich.

– Chcieliśmy tylko, żebyś wiedziała, że jesteście dla nas ważni – powiedział cicho Tae, zerkając na mnie z ciepłym uśmiechem.

Kolacja trwała jeszcze chwilę, ale widziałam, że Jimin zaczyna przysypiać. Oparł głowę na stole i pocierał oczy ze zmęczenia.

– Chyba czas się zbierać – powiedziałam, wstając. – Zamówię taksówkę.

– Nie bądź śmieszna, Minah – odpowiedział szybko Tae. – Odwiozę was.

Zanim zdążyłam zaprotestować, podniósł śpiącego Jimina na ręce i uśmiechnął się do mnie lekko.

– Dziękuję wam za kolację... i prezenty – powiedziałam, żegnając się z resztą.

Podczas jazdy samochodem Jimin zasnął na dobre, a ja oparłam głowę o szybę, zagubiona we własnych myślach. Wszystko to, co działo się tego wieczoru, wydawało się zbyt piękne. Czym zasłużyłam na to wszystko?

Pod domem Tae pomógł mi wnieść Jimina do jego pokoju i położył go do łóżka. Kiedy wrócił do salonu, opadłam na kanapę, zdejmując buty z westchnieniem ulgi.

– Śpi jak zabity – powiedział, siadając obok mnie.

– Tyle wrażeń... Nie dziwię się – odpowiedziałam z uśmiechem.

Przez chwilę panowała cisza. Tae spojrzał na mnie z namysłem, jakby coś chciał powiedzieć, ale się wahał.

– Słuchaj... – zaczął w końcu. – Jak spędzacie święta?

– Zapewne jak zawsze. Zjemy kolację, obejrzymy jakieś bajki. – Spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem. – Gdyby nie Jimin, to pewnie w ogóle bym ich nie obchodziła.

Tae przygryzł wargę, jakby ważył każde słowo.

– Bo... w tym roku znów jestem sam na święta – powiedział cicho. – Pomyślałem, że może... dacie się zaprosić.

Zaskoczył mnie. Spuściłam wzrok, czując, jak robi mi się gorąco.

– Nie chcę się narzucać – powiedziałam niepewnie.

– Proszę – szepnął, delikatnie dotykając mojego policzka. – Chcę znowu poczuć tę magię świąt. I chcę, żeby Jimin też ją poczuł.

Spojrzałam na niego, widząc w jego oczach coś, co trudno było zignorować. Po chwili zastanowienia skinęłam głową.

– Dobrze – powiedziałam cicho.

Jego twarz rozjaśniła się, a w podziękowaniu pochylił się i złożył delikatny pocałunek na moim policzku. Stałam jak osłupiała, kiedy wychodził, zamykając za sobą drzwi.


Od Autorki: jak myślicie jakie święta będą u Tae? Do zobaczenia w następnym

1/4✔️
2/4✔️

Sprawdź moje pozostałe książki

SPRING DAY

DANGER LOVE

ANGEL OF MY DREAMS

REAKCJE BTS

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro