Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10.


Obiecałem Minah, że odbiorę Jimina. Gdy tylko zadzwoniła, że mały źle się czuje, nie wahałem się ani przez chwilę. Wiedziałem, że Minah zawsze stara się być twarda i niezależna, ale tym razem coś w jej głosie sprawiło, że poczułem, że naprawdę potrzebuje pomocy. Miałem nadzieję, że kiedy wrócimy, wszystko będzie lepiej.

Wszedłem do przedszkola, czując lekkie napięcie. Podeszłem do grupy, w której uczęszczał Jimin.

– Dzień dobry, ja po Jimina – powiedziałem, starając się brzmieć spokojnie, choć serce zaczęło bić mi szybciej.

Przedszkolanka spojrzała na mnie z uśmiechem i zawołała chłopca. Jimin, kiedy tylko mnie zobaczył, zrobił niemrawą minę i podszedł do mnie, witając się cicho, jakby wciąż coś go dręczyło.

Zdziwiony ubrałem chłopca i razem ruszyliśmy w stronę drzwi. W drodze do mojego domu, Jimin zatrzymał się nagle w miejscu. Spojrzałem na niego, a jego oczy były pełne łez.

– Hej, co się stało? – zapytałem zdziwiony. – Boli cię coś?

Mały nic nie odpowiedział. Zamiast tego zaczął płakać, cicho, ale zdecydowanie, jakby cały ten ból zbierał się w nim od dłuższego czasu.

– Hej... – powiedziałem, starając się go uspokoić. – Jak powiesz, to pójdziemy na lody. Albo pogramy w coś, co lubisz, no? – moje słowa brzmiały nieco sztucznie, ale robiłem wszystko, by go pocieszyć.

– Chcę do Minah... – spojrzał na mnie z tym smutnym wyrazem twarzy

Nie musiał mówić nic więcej. Wiedziałem, że to dla niego ważne, że Minah jest jego kotwicą, czymś, co sprawia, że świat staje się bezpieczniejszy.

– Dobrze, pójdziemy. Ale najpierw powiedz mi, co się stało – poprosiłem, czując, że coś musiało go naprawdę dotknąć.

Jimin spojrzał na mnie, a potem znowu przytulił się do mnie, jakby nie mógł już wytrzymać. Po chwili, łkając, zaczął mówić

– Śmieją się, że nie mam rodziców... Że jestem nikim... I, że na pewno nikt nie przyjdzie na jasełka..., że jestem głupi... – mówił, a łzy spływały po jego policzkach.

Serce mi pękło, gdy usłyszałem te słowa. Nie potrafiłem zrozumieć, jak dzieci mogą być tak okrutne. Złość narastała we mnie, ale nie chciałem tego pokazywać. Jimin potrzebował poczucia bezpieczeństwa, nie mojego gniewu.

Wziąłem chłopca na ręce, nie zastanawiając się dłużej. Byłem wściekły na tych, którzy sprawili, że Jimin musiał zmagać się z tymi emocjami.

– Hej, mistrzu, wszystko będzie dobrze – powiedziałem, próbując go uspokoić – Pójdziemy do Minah, zaraz wszystko się ułoży.

Kiedy dotarliśmy do firmy, w środku przywitał mnie Yoongi, a za nim Tae.

– Jungkook? – spytał Yoongi

– Wybaczcie, ale jak bardzo jest zajęta Minah? – zapytałem, nie mogąc ukryć niepokoju.

– Co się stało? – zapytał Tae, podchodząc do nas, gdy zauważył zdenerwowanego chłopca. – Hej, mistrzu

Jimin wyciągnął do niego ręce i spojrzał w jego oczy, jakby szukał w nich bezpieczeństwa. Tae odebrał go od mnie z czułością, przytulając go mocno do siebie.

– Chce do Minah... – powiedział Jimin, cicho

– Chodź, zaprowadzę cię – odpowiedziałem, chcąc od razu dać chłopcu to, czego potrzebował.

– Chcę z wujkiem Tae... – powiedział, głosem pełnym zaufania

Spojrzałem na niego zdziwiony, a potem spojrzałem na Tae. On tylko się uśmiechnął, jakby rozumiał, o co chodzi.  Zmierzali w stronę biura, a ja, choć trochę zaskoczony, podążyłem za nimi.

Siedziałam przy biurku, zanurzona w pracy, gdy nagle usłyszałam znajomy głos. Podniosłam wzrok i w drzwiach ujrzałam Tae, który trzymał Jimina na rękach. Chłopiec wyglądał na zdenerwowanego i smutnego

– Zobacz, kogo przyprowadziłem – powiedział Tae, próbując rozluźnić atmosferę, ale ja od razu zauważyłam, że coś było nie tak.

Sercem poczułam, że coś jest nie w porządku. Szybko wstałam, nie zauważając kubka z kawą, który przypadkowo przewróciłam. Gorący napój rozlał się na moje spodnie

– Kurw... kurczę! – powiedziałam, patrząc na Jimina, który płakał. – Jimin, co się stało? Jungkook, co się stało? – zapytałam, patrząc na przyjaciela, który wszedł za Tae.

Jungkook, widząc moją zaniepokojoną twarz, usiadł na fotelu. Jego wzrok mówił wszystko coś musiało się wydarzyć, ale to Jimin musiał mi o tym powiedzieć.

– Niech mały ci powie – powiedział Jungkook spokojnym tonem

Tae, widząc moją zmartwioną twarz, otworzył drzwi swojego gabinetu i zaprosił nas do środka.

– Chodźcie do mnie – powiedział łagodnie, próbując pocieszyć Jimina, który nie przestawał płakać.

Z sercem pełnym niepokoju, wzięłam brata za rękę i ruszyłam za nimi do gabinetu Tae. Posadziłam Jimina na kanapie obok siebie, a sama usiadłam obok niego, gotowa wysłuchać wszystkiego, co miał mi do powiedzenia.

– Więc...? – zapytałam

– Nie chcę już grać w jasełkach... – powiedział drżącym głosem i patrząc na mnie z błyszczącymi oczami

– Dlaczego? – zapytałam, czując, jak mój umysł zaczyna analizować każdą możliwą odpowiedź.

– Śmieją się, że nikt nie przyjdzie na mój występ, że nie mam rodziców... że jestem sierotą i głupi... – powiedział Jimin, a jego płacz rozrywał moje serce na kawałki.

Nie wiedziałam, co powiedzieć. Szybko przytuliłam go mocno do siebie.

– Przecież ja będę – powiedziałam, głaszcząc go po głowie

– Wiem... –  mruknął cicho. – Ale będziesz sama... Nie będzie taty...

Serce mi pękło na te słowa. Wiedziałam, jak bardzo chciałby poczuć się ważny, a nie odrzucony. Ale zanim zdążyłam odpowiedzieć, on spojrzał na Tae, a w jego oczach było coś, co przypominało nadzieję.

– A może ty, wujku, pójdziesz z Minah? – zapytał, patrząc na niego z nadzieją.

Tae uśmiechnął się delikatnie, patrząc na mnie.

– Jeśli twoja siostra nie będzie miała nic przeciwko, to bardzo chętnie zobaczę najlepszego aktora na scenie – powiedział z uśmiechem.

Zaskoczyło mnie to. Spojrzałam na niego, niepewna, ale potem moje serce powiedziało „tak".

– Wiesz, Tae, to bardzo miłe, ale nie chcę sprawiać problemu – odpowiedziałam, nie chcąc nikogo obarczać.

– Mimi... to żaden problem – powiedział. – Przecież wiesz, że bardzo lubię małego i chętnie sprawię mu przyjemność.

– W takim razie chyba nie mam nic do powiedzenia – powiedziałam z lekkim uśmiechem, czując, że to będzie dobry pomysł.

– Na którą jest występ? – zapytał, gotowy do działania.

– Na 9:00, ale musimy być 30 minut wcześniej – odpowiedział mój brat.

– W takim razie będę po was o 8:00 – powiedział Tae.

Spojrzałam na Jimina, który już przestał płakać. Chociaż wciąż miał smutną minę, to jednak w jego oczach pojawiła się iskra nadziei.

– Dziękuję – szepnęłam, patrząc na Tae, gdy wychodziłam z gabinetu.

– Minah jeśli chcesz, mogę ci jutro towarzyszyć w Jasełkach - powiedział Jungkook kiedy wyszłam z gabinetu – rozmawiałem z Yoongim i..

– za późno Jungkook.. to miejsce jest zajęte – powiedział Tae uśmiechając się szeroko

Od Autorki: Szczerze nie lubię Felixa tego dzieciaka...ale cóż.. Widzimy się w następnym rozdziale... A może mały maraton? 😉

Sprawdź moje pozostałe książki

SPRING DAY

DANGER LOVE

ANGEL OF MY DREAMS

REAKCJE BTS

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro