Twenty-sixth Cleaning : Nauczyciel w stroju pokojówki
Gdy tylko wróciliśmy do firmy, odstawiłem rower do miejsca, gdzie zazwyczaj go przypinałem. Szefowa Minoshima poszła do swojego gabinetu, mówiąc że ma naprawdę dużo papierów do wypełnienia. Pożegnałem się z nią, idąc do szatni. Nikogo tam nie było, więc bez pośpiechu zacząłem zdejmować swój strój, kiedy bez zapowiedzi do pomieszczenia wpadł niebieskowłosy Furuyama, mając za sobą uśmiechającą się Hariguchi. Zakryłem się trzymanymi ubraniami i wrzasnąłem na ich pojawienie się.
- Shouyou! Mamy do pogadania!
- Właśnie! Jak możesz nas tak wystawiać?!
- Nie wiem o czym mówicie! - oboje zaczęli do mnie podchodzić, a ja kuliłem się w swoim kąciku na przebieranie. Furuyama chwycił mnie za ramiona, przez co się wzdrygnąłem. Chyba miałem kłopoty, ale z kompletnie mi nieznanego powodu.
- Wyraźnie mówiłem, że masz jak najszybciej wrócić po wykonaniu zlecenia! Nie pamiętasz tego?!
- Nie!
- Chłopaki, nie krzyczcie!
Przez następne parę minut wrzeszczeliśmy na siebie, ignorując że w budynku są jeszcze inni ludzie. Byłem niemal rozdzierany ze skóry, ręce niebieskowłosego ciągnęły mnie do wyjścia, kiedy nawet się nie przebrałem do końca. Hariguchi była tym tak zmieszana, że raz pomagała Furuyamie, raz mi. Nasza samowolka skończyła się, kiedy do szatni przyszedł Sugawara-san, który... nosił strój pokojówki! Byłem tym tak zdziwiony, że upuściłem swój na ziemię. Nie miałem pojęcia, co się tu wyprawiało. Robiąc sobie kilka dni wakacji nie spodziewałem się takich widoków.
- Proszę nie krzyczeć. Ciocia... znaczy... Szefowa rozmawia z kimś ważnym przez telefon - szarowłosy podszedł w naszym kierunku, rozdzielając naszą trójkę i ustawiając w każdego osobno obok siebie. Zauważając Yuzurihę z uśmiechem zadowolenia nakazał jej wyjść, co zrobiła od razu. - Czemu pozwoliliście jej tu wejść?
- Ona chodzi tam, gdzie chce! Dobrze, że ją wygoniłeś, Koushi!
- Bez krzyków, Takaji.
- Sugawara-san, dlaczego nosisz ten strój...? - zapytałem po wyjściu dziewczyny, będąc w samych bokserkach. Czułem się dziwnie oraz na moją twarz wkradło się zawstydzenie w postaci rumieńców.
- Takaji ci nie mówił? Pożyczyłem go na jakiś czas, by dawać wam różne porady~
- Najczęściej te miłosne!
- Ale... Dlaczego...?
- Instynkt macierzyński.
Dzięki tym dwóm słowom w mojej głowie zapaliła się lampka, że coś tu jest nie tak. Czemu Sugawara-san wygadywał takie głupoty? Założył się z kimś o to? I co ma znaczyć ten strój? Będzie z nami od teraz pracował? Zrezygnuje z posady kucharza? A może założył ten strój, by móc go zabrać do domu i zrobić sobie przed lustrem prywatny pokaz? Chyba słońce przegrzewa mi mózg, ale stoimy przecież pod dachem!
Obaj senpaiowie kazali mi jak najszybciej się ubrać. Zrobiłem tak, jak kazali i z jedną nogą w spodenkach oraz źle nałożoną bluzką wyciągnęli mnie z szatni. Wylądowałem tyłkiem na ziemi w spokoju socjalnym, gdzie krzesła były ustawione w równym rzędzie (właściwie tylko cztery, bo tyle nas aktualnie było). Aruga, Hariguchi i Furuyama już zajęli sobie miejsca, tylko dla mnie zostało to z brzegu po prawej stronie obok różowowłosej. Nie chciałem tam siadać, mając obawy zostania przez nią dotknięty w sposób, który na pewno mi się nie spodoba. Mimo to i tak usiadłem, gdyż stojący pod tablicą Suga-san na mnie chrząknął. Czułem się jak na zajęciach dydaktycznych w szkole.
- A więc zaczynamy! Po pierwsze, czy wie ktoś czym jest miłość? - zapytał wszystkich szarowłosy (zupełnie jak nauczyciel), wyciągając zza pleców tak długi metalowy patyk. Nie wiem do czego był mu potrzebny, ale wygląda jak drapaczka do pleców.
- Widok małych piesków!
- Twoja kuchnia!
- Głębokie uczucie do drugiej osoby, któremu zwykle towarzyszy pożądanie - Aruga odpowiedziała mądrze, na co wszyscy spojrzeli na nią, jakby była wyszukiwarką Google. Jej twarz nie pokazywała żadnych emocji, ale na pewno musiała być zawstydzona po powiedzeniu czegoś takiego. Cóż, ja chciałem odpowiedzieć, że Kageyama...
- Wszystkie odpowiedzi są dobre! A wiecie co wiąże się z miłością?
- Związki międzyludzkie!
- Dokładnie! Dzisiaj nauczymy się wszystkiego (chociaż niezupełnie) o podrywaniu innych ludzi!
Ta sytuacja z minuty na minutę robiła się niedorzeczna. W swojej głowie przeżywałem to, czy mam opuścić tą (dość dobrze płatną) pracę, a oni wyskakują z takim czymś? Najwyraźniej przez te kilka dni mojej nieobecności zapanował tu nowy porządek, którym kieruje nikt inny, jak Sugawara-san. W końcu to on trzyma drapaczkę do pleców. Ale komu szkodzi wyłączyć na chwilę myślenie i poddać się tej zabawie? Niczego przecież nie stracę, a moje drugie (to głupkowate) ja chętnie dowie się w jaki sposób jeszcze bardziej uwieść Kageyamę. Być może ta lekcja będzie miłym (może ostatnim) wspomnieniem o tym miejscu.
- Jak kogoś uwieść? To bardzo łatwe zadanie - szarowłosy odwrócił białą tablicę i po drugiej stronie pokazały się notatki, które musiał zrobić wcześniej. Było ich zbyt wiele, jestem pewny, że byłoby ich więcej, gdyby nie granica końcowa. - Podarujcie im coś, co uwielbiają.
- Co na przykład?
- Cokolwiek, trawę, czekoladę, baterie...
- A może być mleko? - dołączyłem do grona pytających mając w myślach Kageyamę. Miałem nadzieję, że starszy kolega ze szkoły nie zorientuje się o kim mówię. Jeszcze nie jest na to czas, by wiedziało o moich uczuciach do niego więcej osób. Tsukishima naprawdę jest maksimum.
- Zdecydowanie!
- A zdjęcia stópek?
- Zawieszam odpowiedź na to pytanie! Następne proszę!
- Jak to?!
Hariguchi była wyraźnie zawiedziona nie uzyskaniem odpowiedzi na swoje pytanie. Nie zmieniło to jednak jej podejścia do dalszych przykładów, udało mi się jeszcze usłyszeć takie przykłady, jak: kolejki górskie; ziemniaki; słodyczne; strój pokojówki... To ostatnie zainteresowało mnie, jak też uczącego nas o podrywaniu Sugawarę. Pozwolił jej pytać o tą ostatnią rzecz, w międzyczasie ścierając pewną część tablicy, by zacząć pisać to, co mówiła różowowłosa. Mówiła głupoty, ale jeśli więcej głupich ludzi zacznie myśleć, jak ona, staną się mądrzejsi (co nie znaczy, że w tym pomieszczeniu są sami idioci). Była to całkiem miła odmiana tego, jaka zazwyczaj panuje u nas atmosfera. Zdecydowanie teraz dało się odczuć wiszącą w powietrzu głupotę.
Jakiś czas później przyszła do nas Shirose, mówiąc że mamy już się wynosić, ponieważ skończyliśmy wszystkie zmiany i nie powinno nas tu być. Nikt się jej nie sprzeciwiał, w mgnieniu oka przebraliśmy się w szatniach i opuściliśmy firmę, którą zamknęła po nas groźnie wyglądająca czarnowłosa. Nasze stosunki niedawno się poprawiły, ale nadal uważam, że jest w niej coś, co może przestraszyć dzieci. Może to dobrze, że woli tą samą płeć?
- Hinata, wrócimy trochę razem? - zaproponował mi Sugawara-san, kiedy dziewczyny i Furuyama odeszli od nas na dość daleką odległość. Machaliśmy im na pożegnanie.
- Jasne.
Nasza dwójka zaczęła iść w odwrotnym kierunku niż nasi koledzy z pracy. Przez chwilę między nami była cisza, jedynie dźwięki roweru ją przerywały. Szarowłosy popijał lemoniadę z puszki, którą sobie wcześniej kupił, a ja miałem więcej pytań na temat podrywów. Za mało poruszyłem ten temat, ponieważ się wstydziłem, więc może bez innych ludzi wokół mi się to uda? W dodatku pragnę wiedzieć o co chodziło z jego dzisiejszym strojem.
- Hinata, chcesz odejść z pracy? - zapytał nagle, czym mnie zaskoczył. Nie miałem pojęcia, co mu powiedzieć. Czy szefowa wygadała się na temat moich przemyśleń? A może starszy dowiedział się tego na własną rękę?
- Em... Może... Skąd o tym wiesz?
- Podsłuchałem monolog cioci. Czasem mówi sama do siebie, gdy nikt nie widzi. Dlaczego wpadły ci takie myśli do głowy?
- Ponieważ... To dość wstydliwy temat...
- Nie szkodzi, możesz mówić. Mam czas.
Z małą obawą zacząłem opowiadać Sugawarze-san o swoim zakochaniu (nie wspominając kim jest osoba, którą obdarowałem tym uczuciem). Następnie mówiłem o swoim planie. O wymarzonym wyjeździe, braku pieniędzy oraz dziwnym spotkaniu szefowej pod supermarketem. Od tego momentu wszystko się zaczęło. Nadal pamiętam jej zdziwienie, gdy okazałem się chłopakiem. Mimo to, cieszyłem się z zatrudnienia w tej firmie sprzątającej. Udało mi się osiągnąć cel, wyznałem swoje uczucia! Zastanawiało mnie co teraz powinienem zrobić. Nie miałem pomysłu na przyszłość, czy może istnieć coś gorszego?
- Nie musisz wcale odchodzić. Możesz zostać.
- Ale... jaki to ma sens? Nie potrzebuję już pieniędzy...
- To nieprawda. Chcesz być siatkarzem, prawda? Na swojej drodze będziesz potrzebował wsparcia, a mając wsparcie będziesz w stanie to osiągnąć. O tym właśnie była dzisiejsza lekcja, mimo że dotyczyła miłości - Sugawara-san uśmiechnął się do mnie, kładąc mi rękę na ramieniu. Chciał mi dodać tym otuchy. Zaakceptowałem jego gest.
- Możliwe... Jeszcze się nad tym zastanowię.
Tak naprawdę wiedziałem, że zostając w firmie na dłuższy czas osiągnę więcej, niż mógłbym się spodziewać. Nie był to w sumie głupi pomysł. Zostanie pokojówką na dłużej wydaje się ciekawą zabawą.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro