Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział siódmy - przyjęcie


Rosja i ZSRR byli już na przyjęciu. Syn na szczęście miał garnitur, bo wymagali tego w jego szkole, na różne apele i tym podobne.

Ojciec nie bawił się za dobrze. Cały czas myślał o tym nieszczęsnym stworzeniu. Jeszcze miesiąc bez kilku dni, żeby mógł na nie zapolować.

Rosja natomiast był markotny, bo musieli zostawić syrena w domu. I bał się, że on zareaguje jak pieski: zacznie piszczeć, skomleć i rozwali im pół domu. A potem umrze z tęsknoty.

- Tato! A jeśli będzie mu przykro? –zapytał się ZSRR już chyba dziesiąty raz, odkąd wyszli z domu.

- Nie będzie. Wytłumaczyliśmy mu co i jak. Za kilka godzin wrócimy. Nie jedziemy na drugi koniec świata!

- A jeśli umrze ze zgryzoty za nami? – nie ustępował synek.

- Nie umrze.

- A jeśli...

- Na litość! Uspokój się Rosja, bo ja myślę o czymś innym! Pooglądaj sobie przyjęcie, bo teraz będziesz częściej na takich imprezach bywać, jasne? I przypatruj się kobietom. A nóż, któraś ci wpadnie w oko. A może ty jej?

- TATO!

- No co? To chyba normalne, że w twoim wieku chłopcy interesują się dziewczynami? Przy mnie nie musisz udawać takiego niedostępnego. Na pewno chciałbyś mieć swoją drugą połówkę, prawda?

- Eeee....na razie chcę pożyć trochę życiem pierwszej klasy tato...

- Hmm...ok. – mruknął ZSRR i odwrócił się. – Mój syn chyba nie jest aseksualny, nie? – pomyślał trochę zdenerwowany. – Ja chcę wnuki!

Przez chwilę narzekał na siebie w myślach, że nie upolował żadnego magicznego stworzenia wcześniej. Może wtedy Rosja miałby częstszy kontakt z dziewczynami i już byłby chłopakiem któreś z nich?

Westchnął. Nagle zderzył się z kimś. To był mały kraj z trójkolorową flagą. I nosił okulary, które teraz spadły mu z nosa i chrupnęły pod butem ZSRR. Ten zamarł. Ostrożnie się schylił, bojąc się co tam zobaczy i podniósł okulary. Były w porządku, przynajmniej na pierwszy rzut oka. – Proszę. – podał dzieciakowi. Na oko wiekiem dorównywał Rosji. Super. Taki osobnik przyda się jego synowi! Razem pogadają i może jego latorośli wróci chętka na rozglądanie się za dziewczynami. Zanim jednak wprowadzi swój plan w życie, to musi zobaczyć z której klasy jest ten mały. Jakby był z drugiej i wyżej, to niestety muszą jeszcze poczekać.

- Niemcy! Niemcy! – usłyszał wrzaski. Nagle zauważył dość drobnego mężczyznę, który prawie uwiesił się na młodym i oboje upadli na ziemię. ZSRR stał tylko i ich obserwował. Nauczony był nie dotykać nikogo, póki nie dowiedział się o jego statusie.

- Niemcy! A ja cię wszędzie szukałem! – odparł wyższy z przyganą. Wstał i spojrzał na Rosjanina. Dopiero teraz ZSRR poznał w nim chłopaka, którego wcześniej o mało nie zgniótł. To on! Ten z czerwoną twarzyczką.

- O hej! – odparł, chyba ojciec czy brat Niemiec, zachowując się troszkę nieśmiale. – Dzięki za znalezienie mojego synka. – wyciągnął rękę. – Jestem III Rzesza.

- ZSRR. – niepewnie powiedział Rosjanin potrząsając ręką. – czyżby nie pamiętał, że już się spotkali? Zrobił mu się troszkę przykro. – Poza tym ma syna. – coś ścisnęło go w dołku. Ale dlaczego? Przecież dopiero drugi raz widzi tego drobnego mężczyznę.

- Hej! Ziemia do ZSRR! – zauważył nagle czerwoną łapkę, machającą mu przed oczami. Spojrzał na jej właściciela. Musiał stanąć na palcach, żeby dłonią dosięgnąć oczu Sowiety. Słodko.

- T..tak?

- Czy ja cię już kiedyś nie widziałem? – spytał się poważnie Niemiec, przyglądając mu się porządnie.

- T..tak. Zderzyłem się z tobą kilka dni temu. – wydukał Rosjanin. – Przepraszam jeszcze raz! – skłonił się w geście szczerej skruchy.

- Hej! Rzeczywiście cię pamiętam! – krzyknął zadowolony Rzesza. – I nie martw się! Zderzyliśmy się oboje. Nie było w tym nikogo winy! Nie musisz mnie znowu przepraszać! Naprzepraszałeś się wcześniej już dużo razy. – zaśmiał się i załapał go za rękę. – Chodź! – oznajmił. – Tam są najlepsze tartinki! – pociągnął Sowietę za sobą na środek sali, gdzie stały stoły.

Zaczął zajadać, nawet się nie rozejrzawszy. Po chwili zorientował się, że jego towarzysz nie je. – Hej! – trącił ZSRR. – Jedz! Bo inni zjedzą! – zaśmiał się znowu.

Rosjanin lekko się uśmiechnął. Zaczynał lubić tego mężczyznę o delikatnej budowie ciała, nawet jeśli był troszkę nieokrzesany.

Popatrzył się ukradkiem na jego nadgarstki. Niestety nie mógł dojrzeć żadnej bransoletki. Ale on nie mógł być w klasie zerowej! Nie zostałby zaproszony na dzisiejsze przyjęcie, gdyby tak było! Prawda?

Postanowił jednak dokładniej mu się przyjrzeć.





Pojawiła się nowa tajemnica! Z której klasy jest Rzesza i jego synek? Czy to możliwe, że z zerowej? A może prawda jest jeszcze bardziej zadziwiająca?

Zobaczymy w kolejnych rozdziałach!

Madoka Ai

10.09.19

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro