Rozdział dziewiąty - pobudka
Rano Rzesza otworzył oczy i porządnie się rozciągnął. Rozejrzał się. Spał w łóżku. Ale kiedy wrócił do domu? Przecież nie...Nie. Na pewno nie. Był zmęczony, fakt, ale nie aż tak, żeby tego używać!
Lekko się zdenerwował. Rozglądnął się uważniej. Nie poznawał tych mebli. Więc jest u kogoś!
Od razu odsunął kołdrę i przypatrzył się przerażony swojemu ubraniu. Na szczęście miał dalej na sobie garnitur. Odetchnął z ulgą. Wstał i zaczął szukać swojego synka. Przy okazji spróbował zgadnąć w czyim domu się znalazł.
Niestety, żadna z rzeczy tutaj nie dostarczyła mu dostatecznie dużo informacji na podstawie, których mógłby się dowiedzieć gdzie, do licha, się znajduje.
Przynajmniej dopóki nie zauważył zdjęcia, oprawionego w ramki i stojącego na komodzie, w którymś z pokojów. Rzesza już dawno stracił rachubę ich ilości. Na razie wszystkie, do których wszedł były puste.
Ale to musi być duże mieszkanie. Szkoda tylko, że takie zimne! – przetarł zmarznięte ramiona rękami. Ale na zewnątrz nie było przecież zimno! Ten dom aż owiewał ludzi chłodem. Było tu mroźniej niż poza nim. Wziął zdjęcie w ręce. Przedstawiało ono dwoje ludzi – wysokiego, czerwonego osobnika z żółtym sierpem i młotem na twarzy, który stał i opierał rękę na ramieniu mniejszego – trójkolorowego (jak Niemcy – pomyślał Nazista). Oboje mieli na sobie czapki uszanki.
- Ojej! To ZSRR! – zorientował się mężczyzna od razu odkładając ramkę na komodę.
- No óż. Nie mogłem trafić lepiej! – uśmiechnął się szeroko. – To ten, który złapał syrena! A chciałem się z nim zaprzyjaźnić na tyle blisko, żeby mnie tu zaprosił! – zaśmiał się w duchu. – A wystarczyło jedno przyjęcie! – zatarł ręce. – Dobra! Trza znaleźć mój cel!
...
- Ciii! – szepnął Rzesza, przykładając palec do ust. To było pierwsze, co ujrzał Niemcy, gdy się obudził. Lekko zdziwiony, podniósł się na łokciach i rozejrzał. Skierował na ojca pytające spojrzenie.
- Jesteśmy u ZSRR. – cicho powiedział Rzesza, zachęcając chłopca, żeby wstał. – Lecimy z planem!
Niemcy skinął głową. – Trzeba znaleźć syrena!
...
Rosja spał w łóżku z magiczną istotą, gdyż jak wrócili, to stworzenie piszczało i skakało z tęsknotą w oczach. Jeszcze nigdy Rosjanie nie opuścili domu na noc, więc się niepokoił. Przytulił się do młodszego i nie chciał puścić. Zatem wylądowali razem w łóżku. Teraz Rosja otworzył lekko oczy i pogłaskał głowę nowego brata. Bo tak go traktował. Jak członka rodziny, a nie zwierzątko, choć czasami zachowania miał bardziej podobne do tego drugiego.
Nagle usłyszał nacisk na klamkę. Delikatny, ale nacisk. Ktoś tu wchodzi!
Wpakował się bardziej pod kołdrę i udawał, że śpi. Może to tylko ZSRR, sprawdzający czy chłopiec jeszcze śpi? Miał nadzieję, że tak jest. No bo kto inny mógłby to robić? Syren jest w jego pościeli, więc to nie on. Kto zatem?
Hejeczka! Nowy rozdział dziś dodany. Jak Wam się podoba?
Napisałam jeszcze drugi, ale już nie przepisałam na Watt. Może będzie jutro? Zemstę oczywiście też piszę!
~MadokaAi
22.09.19
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro