Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział dwudziesty trzeci - konfrontacja z królem


No to teraz się zacznie.

- Czyś ty zwariował? Ludzi tu przyprowadzać? TU? W najbardziej sekretne miejsce dla wszystkich magicznych stworzeń? – zagrzmiał król, aż wstając z tronu. Służący i służące na czworakach skryli się za siedziskiem Cesarstwa. Rosja zauważył, że mają spięte nogi łańcuchami, które, co najdziwniejsze, wydawały przy potrząsaniu dźwięki ptasich trelów.

- Chyba się przesłyszałem. – mruknął do siebie.

- Oho, I zaczęło się. – Polska patrzył na zachowanie króla ze znudzoną miną.

Rzesza tymczasem, przerażony, zakrywał się rękami. Bał się, że ojciec go uderzy. Był tak wściekły, że mógł to z łatwością zrobić.

- No?! – Cesarstwo złapał za frak syna i potrząsnął nim dość mocno. – Gadaj smarku! Czemu to zrobiłeś? Już do reszty straciłeś rozum? A może ty go w ogóle nie miałeś, co? – złapał chłopaka za nadgarstek i podniósł do góry.

- Auauuau! – jęknął Rzesza, wyrywając się. – Przestań, to boli!

- Jak ty się do ojca zwracasz? – zagrzmiał Niemiec, rzucając synem. – I odpowiedz na moje pytanie!

Nazista uderzył ciałem o ziemię. – Agh! – sapnął. Na chwilę zabrakło mu tchu. ZSRR już chciał biec do niego, lecz w porę się zorientował, gdzie jest i z KIM jest. Lepiej nie ryzykować. Nawet dla Rzeszy. Przeprosił chłopaka w myślach i został na miejscu. Patrzył się przerażony na to co działo się przed jego oczami, gdyż to nie było normalne. Właśnie świadkował kłótni dwóch potężnych magicznych stworzeń. Nigdy się nie spodziewał, że będzie to przeżywał.

Król to wielki rarytas, gdyby go upolował, pewnie dostałby od razu najwyższą klasę. Ugh! – uderzył się w czoło pięścią, aż poczuł to w głębi czaszki. – O czym ty myślisz? Nadal ci zależy na czymś tak trywialnym jak poziom życia? – popatrzył się na swoją dłoń. – Co się ze mną dzieje? – szepnął do siebie. – Od kiedy tak obsesyjnie dążę do zniewolenia magicznych stworzeń? Przecież na początku ja w ogóle nie chciałem tego robić! Jestem zbyt wpływowy.

Podczas gdy ZSRR rozmyślał nad złymi stronami własnego jestestwa, Rzesza z trudem podszedł do ojca. Nie wyglądał jakby był ranny, choć spadł z dużej wysokości.

- No? Odpowiesz mi w końcu? – warknął król ze zniecierpliwieniem, gotowy odeprzeć pazurami syna, gdyby ten za bardzo się zbliżył.

- Tak! – Niemiec stanął prosto w pozie bojowej. – Tato! Obserwowałem, jak sam doskonale wiesz, ludzi w ich naturalnym środowisku.

- Wiem! I co mi z tego przyszło? Że mam upolowanego syna! – wrzasnął.

Wszyscy mieszkańcy lasu aż westchnęli z przerażenia, wpatrując się w mniejszego mężczyznę. Rzesza oblał się szkarłatnym rumieńcem i spuścił wzrok.

ZSRR jęknął w duchu. Argh! Już go ktoś upolował! A niech to, nie zdążyłem! – ale zaraz potem rozpalił się w nim gniew. – Który to? Zmiotę go z powierzchni ziemi! Może Włochy? Ooooo! Makaroniarz już sobie pożył! – zgiął pięści tak, aż usłyszał krek.

Tymczasem magiczne stworzenia szeptały między sobą. Niemiec skurczył się w sobie i zaczął trząść.

- Co synu? – zadrwił ojciec. – Widzisz jacy twoi ludzie są wspaniali?

Jego rozmówca nie mógł wydobyć z siebie głosu. Że też Cesarstwo zdecydował się to rozpowiedzieć. Nie spodziewał się aż tak niskiego chwytu po nim.

- Może uda się to usunąć! – szepnął ktoś z tłumu.

- Król może! – podniósł Gos kolejny.

- Tylko, że za zgodą zainteresowanego!

Cesarstwo podszedł do Nazisty, który zakrył się skrzydłem. Polska już stał w gotowości do rozdzielenia ich, gdyby doszło do walki. Wysoki mężczyzna krzyknął na sługi. – Zaprowadźcie go do mojego gabinetu!

- A co z ludźmi, Wasza Wysokość? – zapytała jedna ze służących – niewysoka kobieta z małym biustem, ledwo zakrytym pasmem odzieży. Szła boso, nawet po pokrzywach, co zdziwiło wielu z uwięzionych. Miała dwukolorową niebiesko-czerwoną flagę i małą koronę na głowie.

- Na razie wtrąćcie ich do starego kamieniołomu, na tyłach naszego królestwa. Nie chcę żeby tu bruździli. Potem zadecyduję o ich losie.

- Ojcze proszę, nie zabijaj ich! – wrzasnął Rzesza.

- Cicho mój synu! Już i tak sporo nadwyrężyłeś moją cierpliwość. Liechtenstein, zaprowadź go oraz pilnuj żeby nie uciekł. Za chwilę przyjdę i go wyleczę z tego toksycznego przywiązania do ludzi. A teraz muszę coś załatwić z tymi ludźmi, zanim ich wtrąci się do lochu. - W oczach Cesarstwa zalśnił czerwony płomień.

- Och nie! Tato, proszę! – krzyknął Niemiec, próbując się wyrwać dziewczynie, która trzymała jego ramię w żelaznym uścisku i patrzyła beznamiętnym wzrokiem na jego wysiłki. Zaczęła targać go w kierunku królewskich pomieszczeń, wyciętych w gęstej szacie roślinnej. – Proszę , nie rób im krzywdy! – wrzasnął jeszcze zanim skrył go gąszcz.





Hejka! Nowy rozdział! Dajcie znać, czy Wam się podoba!

~MadokaAi

16.07.20

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro