Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział dwudziesty szósty - czy plan zadziałał?


Rzesza obudził się już w wodzie. Głowę i górną część pleców opartą miał na twardym podłożu. Reszta była zanurzona. Spojrzał na siebie. Był bez ubrania. Czerwony ze wstydu zasłonił wstydliwą część ciała, w końcu zwykle w łaźni znajdowali się również służący płci żeńskiej. Rozejrzał się. Na razie nikogo nie było. Odetchnął z ulgą.

W umyśle miał mętlik. Wiedział, że ma o kimś pamiętać, lecz nie wiedział za bardzo o kim. Wystraszył się na początku, lecz potem uspokoił się. Skoro nie pamięta, widocznie nie było to nic ważnego. Wzruszył ramionami.

Pluskał nogami w wodę, zadowolony ze spokoju.

Nagle usłyszał, że ktoś wchodzi. Popatrzył się w tamtą stronę. Liech! Od razu z powrotem zasłonił swoją męskość. – Hej, co tam? – spytał nerwowo, próbując się uśmiechnąć.

- A w porządku. – odparła beznamiętnie dziewczyna i usiadła na piętach przy Rzeszy, który z powrotem spłonął rumieńcem. – A jak tam z twoim kochankiem? – spytała lekko.

- Z moim...czym? – zdębiał chłopak. Nagle przypomniał sobie wszystko z ostatnich kilku dni. – Och! – szepnął. Jednak nie czuł już tego dziwnego uczucia przywiązania, jakie miał wcześniej.

- No i...co? – dopytywała się służąca, przybliżając się do niego.

- N-nic! – pisnął Rzesza. Czemu ona jest tak blisko? Czy zawsze tak ładnie pachniała? I czemu wcześniej się nie zorientował, że jego przyjaciółka z dzieciństwa stała się już pełnoprawną kobietą? Zrobiło mu się gorąco. Nagle zapragnął wyjść z tej parującej wody, nieprzyjemnie oblepiającej jego skórę. Zanurzył się cały.

- Coś się stało? – zamartwiła się Liech. Czyżby jej sposób nie zadziałał? Dlaczego zapomniał o swojej miłości do ZSRR? Zawiodła! – jęknęła.

- Zawiodłam na całej linii! – zasłoniła twarz dłońmi i zaczęła płakać.

- Ojej! – pisnął wystraszony Rzesza. – Coś się stało? To moja wina? Nie płacz! – chciał ją objąć, lecz w porę przypomniał sobie, że przecież nie ma ubrania, więc nie może tego zrobić. Poprzestał tylko na komfortujących słowach.

- Oh, ty i zaufałeś, a ja cię zawiodłam! Nie! Ja nie jestem godna tego, żeby być twoją personalną służącą. Powinnam poddać się do dymisji!

- Do jakiej dymisji Liech! – krzyknął wystraszony Niemiec. – Nikt się nie poddaje do żadnej dymisji! A! – spojrzał na swoje przyrodzenie. – Mogłabyś dać mi jakieś ubranie, alb chociaż zwykły ręcznik?

Dziewczyna spaliła buraka i kiwnęła nerwowo głową. Pobiegła plaskając bosymi nogami po mokrej powierzchni łaźni i chwilę później wróciła z ręcznikami. Na głowie niosła złożone ubranie. – Masz. – podała włochatą płachtę chłopakowi, nie patrząc na niego oraz nadal czerwieniąc się. Chłopiec wziąwszy podaną rzecz od Liech, poprosił o odwrócenie się, żeby mógł wyjść z basenu. Wytarł się, obrócony tyłem do dziewczyny i ubrał się szybko. – Już możesz. – wymamrotał. Nie wiedział czemu, ale nie mógł teraz patrzeć jej w oczy. Chyba w końcu zorientował się, że jego przyjaciółka z dzieciństwa jest kobietą o naprawdę ładnych kształtach. W dodatku jest troskliwa, pamiętał jak obiecała mu, że zrobi wszystko co w jej mocy, żeby mu pomóc.

Przytulił Liech, by ją uspokoić, choć już nie płakała. – Spokojnie! To nie koniec świata, że przestałem być upolowany! – pogłaskał ją po plecach. – Nadal chcę go ratować. Tylko już nie mam zamiaru z nim zamieszkać. Czuję się dobrze, bo już nie jestem zniewolony. Zamierzam mu pomóc z własnej woli! To nawet lepiej! – zapewnił ją.

Liech nie wiedziała czemu jej plan nie zadziałał. Przecież specjalnie nie wlała tych substancji co powinna do wody, po to żeby ta cała procedura nie wypaliła. A tu się okazało, że pomimo jej starań miało to miejsce. Król wygrał. Westchnęła.

- Co wy robicie? – zagrzmiał srogi głos. Dziewczyna wyszarpała się przerażona z uścisku księcia. Do łaźni wszedł władca. 






Hejka! Nowy rozdział wpadł! Częstujcie się!

~MadokaAi

20.11.2020

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro