Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4

Płot ogrodzenia zbliża się w zastraszającym tempie. Jeszcze kilka metrów. Teraz.
W następnej sekundzie już byłam po drugiej stronie płotu i biegłam przed siebie w stronę lasu. Za sobą słyszałam stukot kopyt, zapewne były to kopyta Stardusta. Nie śmiałam się odwrócić. Po prostu coraz bardziej zagłębiałam się w stronie puszczy. W końcu zmęczenie wzięło górę i musiałam się zatrzymać. Udawałam, że się pasę i w ogóle nie słyszałam o tym stukocie kopyt.
- Symphony..?
Szybko odwróciłam głowę. Żałuję, że nie mogę zabijać wzrokiem.
- Co? - spytałam zajadliwie.
- Ja..Chciałaś pogadać, więc..
Nie dałam mu dojść do słowa i od razu mu przerwałam.
- Co z Gold Dream? Dlaczego mnie ignorujesz..? Wolisz Golden? - zapytałam patrząc na niego wzrokiem pełnym bólu.
- Przepraszam, ona...Po prostu chciałem się z nią zaprzyjaźnić. - próbował się tłumaczyć.
- Ignorując mnie? Nawet nie wiesz jak się czuję... - to mówiąc znowu zerwałam się i odeszłam kilka kroków.
- Zaczekaj!
- Star, ja..Wiem, że zachowuję się dziwnie i jestem zazdrosna... ale..Po prostu nie chcę cię stracić. - trochę wstydziłam się do tego przyznać, ale przecież Star jest moim najlepszym przyjacielem.
- Wiem. Ja ciebie też. - podszedł do mnie i wydmuchał powietrze w moje chrapy. Odwdzięczyłam mu się tym samym. - Zresztą ta Dream jest tylko napuszoną arabką, chciałem ją tylko bliznę poznać, czy będzie nadawała się na przyjaciółkę. Pozostanę przy tym, że stanowisko mojej najlepszej przyjaciółki pozostawię tobie. - parsknął śmiechem.
- Dobrze, ale... jak się stąd wydostać?
230 słów.
W komentarzach możecie pisać sposoby jak mnie zabić ;-; W ogóle ten rozdział jest nudny, sorki >.<

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro