Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 73 ~

Drżał lekko ze stresu. Spoglądał na krew na swoim dłoniach z przerażeniem. Oddech był bardziej niespokojny, niż kiedykolwiek wcześniej w swoim życiu. Chciał coś powiedzieć, krzyknąć, jednak gula, która pojawiła się w jego gardle nie dała mu takiej możliwości. Zamknął oczy. Nie chciał na to patrzeć. Nie potrafił. Bał się, nie wiedział co dalej. Czuł się zagubiony, lecz ból w jego klatce piersiowej dawał o sobie mocniejsze znaki niż cokolwiek innego. Otworzył ponownie oczy, z których tym razem wylały się łzy. Czyżby został sam?

Czuł jakby niczego wokół niego nie było. Tylko on sam i martwe ciało przed nim. Oddech stał się jeszcze bardziej niespokojny. Chciał uciec, a zarazem nie potrafił odwrócić wzroku od osoby leżącej przed nią. Najważniejszej osoby w całym jego życiu. Osoby, która dała mu tak wiele. Osoby, która pomagała mu we wszystkim. Osoby, którą pokochał.

— Hej, tato. Nie udawaj. — Pierwsze słowa padły z ust Prewetta. Wszystkich stojących obok zamurowało. Poczuli jak chłód przeszedł po ich ciałach. Alice przytuliła się szybko do Syriusza. Hannah schowała twarz w torsie Astorii, a Blaise objął Rona w pasie. Ten wtulił się w niego, to samo zrobiła Hermiona do Harry'ego, a Pansy do Draco. — Wstawaj! Nie możesz mnie zostawić!

Fabian mocno szturchał ojcem, który niestety nie dawał żadnych znaków życia. Tylko delikatny uśmiech spoczywał na jego wargach, a oczy były półprzymknięte, przez co młodszy nie mógł zobaczyć jak martwe są. Po chwili ciszę, w której było słychać tylko nierówny oddech, przerwał krzyk z ust bruneta. Krzyczał i szlochał. Mówił, że świat jest niesprawiedliwy. Nikt nie zdobył się na odwagę, aby cokolwiek powiedzieć i dopiero gdy gardło nastolatka dawało o sobie znać, przez co ten musiał zaprzestać krzyku dało się usłyszeć ciche i spokojne kroki. Po chwili przy Fabianie kucnął Neville i objął go, a ten od razu rzucił się mu w ramiona szlochając głośno. Osiemnastolatek tylko delikatnie gładził go po włosach. Nie mówił nic.

Słowa nie były tu potrzebne.

~^~

Wiem, że rozdział krótki, ale myślę, że gdyby coś więcej się w nim znalazło, po prostu by go zniszczyło.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro