Rozdział 2
Pov Fanalis
Siedziałam w kącie ciemnej ulicy i płakałam. Padał deszcz, przez co wcale tak nie wyglądałam. Dużo ludzi-kotów przechodziło sobie obok mnie chroniąc się parasolami przed deszczem i spiesząc się do swoich domów. Wtedy ujrzałam postać w płaszczu która powiedziała mi że bym z nią poszła i tak zrobiłam. Gdy weszłyśmy wgłąb ciemnej alejki, przeteleportowaliśmy się do dużego przestronnego miejsca przypominającego komnatę księżniczki, taką jaką sobie wyobrażałam.
- Jak się nazywasz?
Na początku milczałam, a potem powiedziałam cicho:
- Fanalis... - później trochę głośniej - Fanalis Silentheart.
- Fanalis Silentheart... Silentheart... - powtórzyła - Silentheart?!
Kiwnęłam niepewnie głową. Popatrzyła na mnie i powiedziała:
- Fanalis Silentheart, czy użyczysz mi swojej mocy po pokonania czarnej magii?
Nagle poczułam coś, czego nigdy jeszcze nie doświadczyłam. Poczułam swoją własną wartość, to że ktoś mnie potrzebuje i odpowiedziałam tak.
Powoli zaczynałam otwierać swoje oczy i analizować sen.
'Mam wielkie szczęście, że spotkałam wtedy księżniczkę i że mnie nauczyła wszystkiego o magii.' Wtedy też przypomniałam sobie jak Księżniczka Luna mówiła o światach ludzi i kotów. Jak sobie przypominam od tego czasu minęło kilka lat i też wtedy księżniczka uczyła mnie utrzymywać i zmieniać postać z kota do kocicy czy człowieka w normalnym świecie, ale wtedy ani razu mi się nie udało. Może teraz bym to wykonała, bo dawno nie próbowałam, ale brakuje mi obecnie energii magicznej, by coś takiego zrobić. ' Jednak tamto zaklęcie niwelujące czarną magię pochłania za dużo energii, która nadal mi się nie zregenerowała. '
Po tych wszystkich wspomnieniach zorientowałam się że nadal leżę na książce i zaczęłam czytać ją od początku.
- Czarna magia jest odłamkiem białej magii, ale ma ona czerwony kolor, w przeciwieństwie do całości. Jest ona łatwiejsza i silniejsza od białej energii magicznej, lecz istnieją sposoby, aby z nią walczyć.
Popatrzyłam się na ostatnie słowo zdania, które było skreślone i to w dodatku innym kolorem atramentu niż druk na stronie. Ponownie użyłam czaru widzenia energii magicznej i między linijkami tekstu, był umieszczony wpis, a tam gdzie skreślone słowo, prawdopodobnie miejscowił się podpis autora tekstu, a dokładniej kreska go kończąca.' Kto to mógł być... a poza tym nie znam tego języka, mimo mojej znajomości aż siedmiu z nich. Ciekawe, kto to mógł napisać... ' Po chwili zaklęcie prysło, a ja zastanawiałam się, co robić. Spojrzałam na zegar, pokazują czy godzinę 10. ' Zdążę jeszcze wrócić i poszukać informacji w moim domu lub bibliotece.'
Więc ruszyłam w swoje rodzinne strony.
~~~
Witam!
Od razu przepraszam że tak krótko i w dodatku musieliście też długo czekać, ale w końcu zdecydowałam się skończyć to przepisywać, bo chyba nikt nie lubi czekać, co nie? Rozdział miał być dawno... A dokładniej dwa tygodnie temu. Przepraszam was za to i postaram się w tym tygodniu wyrobić się najszybciej jak się da i do razu zapowiem, że następny rozdział będzie dłuższy i mam nadzieję że wam się spodoba, tak samo jak ten.
Więc do zobaczenia!
Nya! Miau!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro