Walka
~Co to za berło? - zapytał Stark
~To Berło Pradawnych, ma moc wzmacniania magii osoby, która go używa.
Z dachu widzieliśmy uciekających w popłochu ludzi oraz Avengers walczących z oddziałami HYDRY.
-Loki, pomóż Thorowi, bo sobie nie radzi.
-A ty?- zapytał, choć w jego szmaragdowych oczach widziałam, że zna odpowiedź.
-Ja zajmę się Rojtarem, bo żaden z Avengersów nie ma z nim szans.
-Powodzenia, ale proszę cię o jedno...- odparł smutnym tonem.
- O co Loki?- Czy on mnie o coś prosi, on chyba naprawdę się zmienił...
-Wróć do m... nas - Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo zostałam na dachu sama, a w dodatku osłupiała po tym, co przed chwilą usłyszałam.
~Avengers spróbujcie zwrócić na siebie uwagę wszystkich agentów, ja zajmę się Rojtarem. Gdyby mi się nie udało, wiedzcie, że byliście dla mnie jak rodzina - zerwałam połączenie, żeby nie słyszeć ich protestów.
Ruszyłam w poszukiwaniu Rojtara, po drodze pozbywając się agentów HYDRY oraz chroniąc ludzi przed nimi. Avengers i TARCZA bardzo dobrze sobie radzili, a agentów HYDRY było coraz mniej, nie została ich już nawet połowa. Wreszcie go zobaczyłam. Stał dumnie dzierżąc berło w dłoni. Gdy mnie zauważył uśmiechnął się szyderczo i ruszył w moją stronę. Zaczął mnie atakować, używając na początku prostych zaklęć, nie trudnych dla mnie, ja odpowiadałam mu tym samym, ale berło było dla mnie za silne. Po woli opadałam z sił. Nie wiedziałam jakich zaklęć używać. Upadłam na ziemię po jednym z ataków, leżałam około 10 metrów od niego.
- Pozbędę się ciebie, a gdy berło pochłonie twoją moc, nawet Thor i Loki nie będą w stanie obronić ziemi - wykrzyczał do mnie, po czym zaśmiał się szyderczo.
Nie miałam siły nawet na to by mu odpowiedzieć. Próbowałam wstać. Nic nie mogłam zrobić. Przygotowywałam się na ostatni cios. Zamknęłam oczy po tym jak zobaczyłam fioletowe światło lecące w moją stronę. To mój koniec...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro