Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Spacer

Chyba dużo później obudził mnie Loki wchodzący do komnaty.
- Spałaś?
- Nie, oglądałam powieki od środka. Która jest godzina?
- Pamiętasz, że jesteś w Asgardzie, a tutaj nie ma takiego czegoś jak zegar, ale odpowiadając na twoje pytanie już popołudnie. Chodź ze mną mam dla ciebie niespodziankę.
- A mogę wiedzieć z jakiej okazji i mam się jakoś ubrać?
- Dowiesz się na miejscu i przebierz się w coś wygodnego. - od razu pognałam do szafy wyciągnęłam z niej czarne spodnie, długą turkusową tunikę i wysokie skórzane buty, podobne do tych, które miałam w Alfheimie.
- Ekhem Loki - odchrząknęłam do Lokiego, który rozsiadł się na moim fotelu.
- Mógłbyś wyjść chciałam się przebrać, a mi nie chce się biegać przez całą komnatę do łazienki.
- Nie przeszkadzaj sobie, ja popatrzę na ładne widoki.
- LOKI!
- No co?!
- Dobrze idę, ale będziesz tego żałował.
- Wmawiaj to sobie, Skarbie.
Weszłam do łazienki i się przebrałam, a włosy zaplotłam w warkocza.
-Chodźmy. - podał mi rękę, którą przyjęłam i poszliśmy.
Szliśmy przez miasto, a ja oglądałam z zaciekawieniem kolorowe budynki. Ludzie przyglądali nam się z zaciekawieniem. Nie dziwię im się pewnie nieczęsto Loki tędy chodził, a co dopiero z kimś za rękę. Prowadził mnie dalej, aż doszliśmy do lasu. Przedarliśmy się między drzewami i dotarliśmy nad rzekę. Zatrzymaliśmy się na polance przy wodospadzie, gdzie zobaczyłam koc zastawiony jedzeniem.
- Przygotowałem dla nas mały piknik, bo porę obiadową przespałaś, a ja nie chciałem cię budzić.
- To ile ja spałam?!
- Zważywszy na to, że za niedługo słońce będzie się chyliło ku zachodowi to się domyśl. - powiedział i uśmiechnął się w swój najbardziej charakterystyczny sposób, za co dostał ode mnie kuksańca w bok, przez co jeszcze bardziej się wyszczerzył.
- Aha, dziękuję za jakże wyczerpującą odpowiedź. - odpowiedziałam, po czym skrzyżowałam ręce i udawałam obrażoną.
- No już Aki... Nie obrażaj się na mnie. - próbował mnie udobruchać. - Wiesz jaki jestem. Tytuł Boga kłamstw i psot do czegoś zobowiązuje. - powiedział i przytulił się do mnie.
- No wiem Loki. - Obróciłam się do niego i cmoknęłam w policzek, po czym zaczęłam uciekać między drzewa śmiejąc się wniebogłosy. Usłyszałam tylko jak Loki także zaczął mnie gonić wykrzykując moje imię. Schowałam się między drzewami i czekałam co on zrobi. Szedł spokojnie, za spokojnie jak na niego. Niestety zorientowałam się za późno.
- Tak się nie będziemy bawić. - szepnął mi do ucha i złapał mnie za rękę i przeteleportował na brzeg jeziora.
- Nie Loki, nie rób tego. Będziesz tego... - nie zdążyłam dokończyć i już siedziałam w wodzie cała mokra, ale nie sama, bo zdążyłam go chwycić za szatę i on tez był cały mokry. Na szczęście woda była ciepła, ale nagle zaczęło się dziać coś dziwnego. Poczułam dziwną energię, która wydobywała się z tej wody.
- Loki co się dzieje? - zapytałam go, po czym usłyszałam jego krzyk, poczułam, że mnie łapie , a ja zemdlałam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro