Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Przechadzka

Położyłam się na łóżku i zaczęłam myśleć. Moje rozmyślanie nie potrwało jednak długo, ponieważ jak nikt się nie domyśla pojawił się i tu uwaga zdziwię wielu, dobra nikogo, bo kogo by interesowały moje myśli, ale wracając pojawił się nie kto inny jak Loki.
- Loki chciałam pobyć sama. Co w słowie "sama" nie zrozumiałeś? A poza tym nadal jestem na ciebie zła, nawet nie zła, jestem wściekła. Jak mogłeś zrobić mi coś takiego? - stopień mojej irytacji osiągnął swój zenit. Natychmiast zerwałam się z łóżka i stanęłam z Lokim twarzą w twarz obierając postawę osoby wkurzonej, czyli kładąc ręce na biodrach i tupiąc nogą czekałam na wyjaśnienia. 

-Nakaz Wszechojca, tak wiem że nigdy ich nie wypełniam i nie słucham, ale w tym widziałem sens nigdy nie odważyłabyś się sama spróbować otworzyć skrzydeł, bo ich strata była dla ciebie wielkim bólem. Przepraszam, że zrobiłem to w tak brutalny sposób, ale nie miałem innego pomysłu. - podszedł do mnie i mnie przytulił oraz pocałował we włosy. Podniosłam na niego wzrok i pocałowałam. Cóż mój kochany Kłamca troszczy się o mnie na swój własny i skomplikowany sposób.

- Eh no dobrze już ci wybaczyłam. Teraz powiedz mi czy wierzysz w legendę, o której mówiła twoja matka?
- Jestem przekonany, że to prawda Aki. Gdy byliśmy tam, a z tobą zaczęło się dziać coś dziwnego i zemdlałaś. Poczułem coś niesamowitego. Było to zarazem potężne jak i bardzo mocno ukryte. Nie wiedziałem co to było i dopiero opowieść Wszechmatki uświadomiła mi co to było.
- Oświeć mnie Loki co to było?
- Magia Natury Aki, a co innego może łączyć wszystkie światy i jeszcze kulminować się w jeziorze. A i Wszechojciec kazał mi przekazać, że pójdziemy tam po kolacji. 
- Magia Natury, brzmi to dziwnie ale ma to sens. Dobra koniec tego rozmyślania. W takim razie Loki obudź mnie po kolacji, nie chce mi się jeść, a muszę odpocząć bo nie wiem co mnie tam czeka.
- Dobrze, skarbie. - pocałował mnie, po czym wyszedł, a ja położyłam się na łóżku i zadziwiająco szybko zasnęłam.

- Aki wstawaj. Przyniosłem ci coś do jedzenia, a zapewne chciałabyś się jeszcze przebrać i uczesać przed wyjściem.
- Ooo... Dziękuję Loki. Przyniosłeś moją ulubiona sałatkę jak miło, że pamiętałeś. I tak chciałabym się przebrać i to na wszelki wypadek przebiorę się w mój strój do walki. Nie wiem dlaczego ale czuje niepokój, że coś się stanie. Coś złego z czym ciężko będzie walczyć.
- Czemu ty zawsze wymyślasz najczarniejsze scenariusze. Wszystko będzie dobrze Aki. Nie martw się tyle. Teraz jedz i zbierajmy się.
- No dobra już wcinam. - po, sądzę że, mniej więcej pięciu minutach jedzenia już nie było. Po zjedzonym posiłku wstałam z łóżka i udałam się do łazienki. Ubrałam się w czarny strój,  dosyć obcisły, z elementami zbroi i miejscami na sztylety. Na szyję dołożyłam chustę zasłaniającą nos i usta. W sumie nawet nie wiem po co, ale pasowało mi to do ogólnego wyglądu. Do tego wysokie nad kolano skórzane buty, oraz peleryna z kapturem oczywiście czarna. Zaplotłam jeszcze moje grube włosy w warkocz i tak przygotowana wyszłam z łazienki.
- WoW Aki ty idziesz na spacer czy na wojnę? Bo wyglądasz jak na to drugie.
- Nie nabijaj się ze mnie. Coś mi mówi, że to wyjście może się dobrze nie skończyć, ale jeśli Wszechojciec chce iść to chodźmy. - wyszliśmy z mojej komnaty i udaliśmy się do tylnego wyjścia z pałacu, tak aby nikt nas nie zauważył. Na zewnątrz czekali już na nas Wszechojciec i Wszechmatka. Ubrani w proste szaty bez drogich elementów wyglądali jak para mieszczan, która idzie wieczorem na spacer, a nie władcy światów. Zrobili dosyć dziwne miny gdy mnie zobaczyli, ale nic nie powiedzieli tylko udaliśmy się nad jezioro.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro