Prawda
Usłyszałam za sobą głos chłopaka. Gdy się obróciłam zobaczyłam wysokiego, wysportowanego bruneta o ciemnych włosach zaczesanych lekko do góry. Miał zadziwiający kolor oczu. Były one szare, z lekką domieszką błękitu i zieleni. Uśmiechnęłam się do niego i przywitałam.
- Witaj, jestem Anastazja kuzynka Wandy.
- Cześć jestem Jacob syn Starka.- faktycznie był do niego podobny ale oczy miał całkiem inne. Na oko wydawał się być w moim wieku.
Chwycił mnie za rękę i jak się okazało zaprowadził do salonu. Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy oglądać film. Akurat lecieli Szybcy i wściekli 7 bardzo lubię cała tę serię. Gdy skończył się film wraz z Wandą pożegnałyśmy się i poszłyśmy do pokoju. Poplotkowałyśmy trochę i zasnęłyśmy. Rano obudził mnie alarm.
- Pani Wando proszę wstawać, jest pani proszona w trybie natychmiastowym do salonu na pilne zebranie - powiedziała SI.
- Już idę - wybiegła z pokoju, a ja postanowiłam posłuchać o czym gadają. Weszłam do umysłu Nat. Jedyne o czego się dowiedziałam to, że TARCZA odkryła nową bazę HYDRY i że trzeba ją zniszczyć.
Zaczęli się rozchodzić więc wróciłam z powrotem do siebie i postanowiłam dalej spać. Niestety Wanda mi na to nie pozwoliła, gdyż zaczęła się szykować na misję. Dowiedziałam się tylko że zostaję z Jacobem w wieży.
~Wanda~
Właśnie dotarliśmy do tej bazy. Była ona dosyć daleko, bo aż na Grenlandii. Zabiliśmy trochę tych sługusów HYDRY i dopadliśmy kolejnego szalonego naukowca.
- Stark popełniłeś wielki błąd zostawiając go samego. Hail Hydra!- wykrzyknął i połkną tabletkę, która natychmiast go uśmierciła.
Od razu wylecieliśmy stamtąd. Spanikowany Stark próbował po drodze skontaktować się z Jacobem, ale to nie działało. Odezwałam się więc do Akimary.
•Uważaj na siebie bo zaraz może pojawić się niebezpieczeństwo.
•Dziękuję za informację.
~Akimara~
Minęło 15 minut odkąd Wanda się do mnie odezwała. Powinni tu za chwile być. Siedzieliśmy w kuchni, gdy za oknem zobaczyłam pocisk. Zdążyłam tylko okryć nas skrzydłami i wytworzyć pole siłowe. Usłyszałam wybuch i więcej już nic nie zapamiętałam.
~Wanda~
Zobaczyliśmy wybuchającą kuchnię i usłyszeliśmy krzyk Starka. Podlecieliśmy na lądowisko i wybiegliśmy z samolotu. Cała kuchnia była w gruzach, ale jedna rzecz nas zadziwiła, a mianowicie ogromna czarno-błękitna kula na środku pokoju. Nie mogliśmy jej otworzyć. Wypowiedziałam odpowiednie zaklęcie i kula zniknęła. W środku zobaczyliśmy Akimarę, która swoimi skrzydłami osłaniała Jacoba i siebie. Rozchyliłam skrzydła i pomogłam wydostać się Jacobowi. Nie odezwał się tylko od razu pobiegł do Tony'ego. Jedyne co mnie zastanawiało, to to dlaczego ona się nie budzi. Będę musiała ją o to zapytać.
~Akimara~
Powoli zaczęłam odzyskiwać czucie w kończynach. Otworzyłam oczy i od razu tego pożałowałam. Silne białe światło poraziło mnie. Gdy oczy się już przyzwyczaiły rozejrzałam się po pokoju. W rogu zobaczyłam siedzącego Starka Juniora gapiącego się w okno.
-Co tam jest takiego ciekawego, że nawet nie patrzysz na mnie, ani na moje skrzydła?- zapytałam z uśmiechem na Twarzy.
- O już się obudziłaś. Dlaczego nam o niczym nie powiedziałaś. I dziękuję za ratunek.
- Bałam się TARCZY, która już pewnie węszy skąd jestem i jak zyskałam moce.
- Dobra chodźmy już, bo zaraz po obudzeniu miałem cię zaprowadzić do salonu.
Weszliśmy, a tam zobaczyliśmy całą drużynę i Fury'ego .
- Są i nasze gołąbeczki... - powiedział Stark - ja mu dam gołąbeczki. Od razu zmieniłam się w tygrysa i dumnym krokiem podeszłam do niego ryknęłam mu prosto w twarz, a ten zaczął uciekać, więc ja zaczęłam go gonić. Gdy wybiegł z pokoju, a całe towarzystwo tarzało się ze śmiechu, usiadłam na kanapie i ponownie zaryczałam i zamieniłam się w człowieka.
Po chwili wszyscy spoważnieli. Stanęli przede mną i zaczęli mi się przyglądać .
- Kim jesteś?- zapytał Fury
- Jestem Akimara.
- Ta z przepowiedni?- zapytał Steve
- Czy już wszyscy znają tę legendę?
- Raczej tak - odpowiedzieli chórem.
- Dlaczego przed nami uciekałaś?
- Bo się was bałam- opowiedziałam. Wtedy do pokoju wszedł Stark. Zaczął się ze mnie śmiać. Ja mu dam...
~Zamknij się Stark.- zaczęłam krzyczeć w jego głowie.
- Dobra, przepraszam.- zaczął krzyczeć i klęczeć na podłodze, a ja się tylko uśmiechnęłam. - A temu co się stało, że powiedział przepraszam? - Zapytała Nat. ~ Weszłam mu do umysłu i odrobinę krzyknęłam- powiedziałam wszystkim w głowach. - Akimaro, dobrze, że już jesteś z nami- powiedział Fury i wyszedł. - Teraz chodźmy na trening- powiedziała zadowolona Natasha.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro