Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pożar

Minęły już dwa tygodnie od złapania Lokiego. Obudziłam się o godzinie 6.00. Stwierdziłam, że nie mam co robić więc pójdę pobiegać. Założyłam kaptur na głowę i wyszłam. Biegnąc ulicą zauważyłam pożar. Usłyszałam krzyki dziecka z budynku z 8 piętra. Weszłam do umysłu strażaków i dowiedziałam się, że nie mają jak się tam dostać. Rozłożyłam skrzydła i wleciałam do budynku przez okno. Następnie wzięłam dziecko i wyleciałam.
- Jak się nazywas?
- Dla przyjaciół Aki, nie bój się zaniosę cię do rodziców.
- Dziękuję, jesteś super.
Oddałam dziecko rodzicom i poleciałam w stronę Stark Tower. Wylądowałam nieopodal i weszłam do wieży. W pokoju wskoczyłam pod prysznic, a później pobiegłam na śniadanie.
- Witaj Aki!- przywitał mnie Jacob.
- Cześć Jacob! Witajcie Avengers! - powiedziałam do siedzących na kanapie i gapiących się w wiadomości, w których była pokazana moja osoba?!
- Ciekawe kim jest ta bohaterka? - powiedział Stark
- Ty jesteś taki tępy czy tylko udajesz?
- O co ci chodzi? Ty sobie słodko spałaś, a ktoś małe dziecko uratował.
Po tym jak to powiedział wybiegłam do pokoju. Przebrałam się w poranne ciuchy i rozłożyłam skrzydła. Otworzyłam balkon w pokoju i poleciałam na balkon w salonie.
- Witajcie Avengers.
- Witaj yyy... jak się nazywasz? - zapytał Tony, a w tym momencie zdjęłam kaptur.
- O kurde, sorry Akimaro, ale cię nie poznałem. Jak ty się tam znalazłaś? - Obudziłam się dosyć wcześnie i poszłam pobiegać, a później już widzieliście.

Tak sobie gadaliśmy, a nagle rozbrzmiał alarm. Mogę się założyć, że to pewnie Loki uciekł. Dobrze, że trenowałam swoją moc.
- Avengers za trzy minuty ponownie w salonie!- Krzyczał Kapitan
Pobiegłam do pokoju przebrać się w mój strój. Był on czarny z niebieskimi wstawkami.
Gdy już byłam gotowa stwierdziłam, że pojadę do celi Lokiego. Gdy wyszłam z windy zobaczyłam jak siedzi w celi nie wzruszony i wgapia się we mnie. Oczywiście wyczułam, że jest to iluzja.

- Możesz się pokazać, bo i tak wiem, że to iluzja. - Stojąca iluzja znikła, a wtedy zobaczyłam Lokiego leżącego na łóżku.

- Jesteś silniejsza niż sądziłem Akimaro.

- Miło mi to słyszeć. A może wyjawisz mi co tym razem zaplanowałeś?

- Ja tym razem nic. Nie miałem zamiaru się stąd ruszać, bo i tak bym nie dał rady.-nie mogłam uwierzyć w to co słyszę, ale Loki mówił prawdę. Pomimo tego, że był Bogiem Kłamstw, to nie mógł się oprzeć moim zaklęciom, więc to wszystko to szczera prawda. Wyszłam stamtąd i udałam się na zebranie do Avengers.

- Avengers to nie jest sprawka Lokiego!

- To kogo? - zapytał zdziwiony Iron man.

- Nie wiem, tego mi nie wyjawił, ale wiem, że to nie on. JARVIS pokaż nam kamery w Nowym Yorku. - Na ogromnym ekranie wyświetliły się zniszczone budynki i palące się samochody, lecz my dalej nie wiedzieliśmy kto za tym stoi. Wtem na ekranie pojawił się nie znany mi mężczyzna, a raczej coś co z niego zostało, bo twarz miał całą w bliznach. Rozejrzałam się po wszystkich Avengersach i u każdego na twarzy zobaczyłam wymalowane zdziwienie.

- Witajcie Avengers i ty Akimaro. Nie znacie mnie jeszcze, ale poznacie. Jestem Rojtor. Niektórzy powiadają, że jestem szalony w tym co robię i nie zaprzeczam. Dążę tylko do jednego. Chcę panować nad światem. Poddajcie się Avengers.

Po tych słowach obraz zniknął. Zaczęliśmy się zastanawiać co robić. Rojtor miał wielką przewagę, ale ja miałam pomysł.

- Avengers, a gdybyśmy poprosili o pomoc Lokiego.

- Czy ciebie pogięło? - zapytał Stark

- Jesteśmy w takiej sytuacji że każda pomoc jest nam potrzebna. - odpowiedziałam

- Tylko nie wiemy czy możemy mu zaufać - powiedział Kapitan

- Może Loki się zmienił?!

- No w to wątpię - powiedziała Wdowa

- Nie mamy innego wyjścia - powiedziałam i teleportowałam się do Lokiego. Ciekawe czy będzie chciał nam pomóc. Muszę chociaż spróbować się z nim dogadać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro