Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Loki, ja cię zabiję!

- Nadal nie rozumiem o co chodzi - powiedziałam, bo w istocie tak było.
- Chodźmy na taras, tam ci wszystko opowiemy. - Powiedział Wszechojciec. Wyszłyśmy z Wszechmatką jako pierwsze. Obejrzałam się i zobaczyłam, że Odyn mówi coś do Lokiego, patrząc w moją stronę. Nie spodobało się to chyba Lokiemu, bo trochę się skrzywił, ale później uśmiechnął. Oni rozsiedli się w fotelach, a ja stanęłam przy balustradzie. 
- Loki - zawołał Wszechojciec i kiwnął głową w moją stronę.
- Nie rozumiem o co chodzziii... - Wszystko stało się tak szybko, że nawet nie zdążyłam zareagować, a Loki zerwał się z fotela i wypchnął mnie z balkonu. Moją pierwszą myślą nie była chęć wzywania pomocy, oj nie. Pierwsze co mi przyszło na myśl, to zastanowienie w jaki sposób zginie Loki, jeśli uda mi się przeżyć. Dopiero potem zaczęłam panikować, bo z wielką prędkością zbliżałam się do ziemi. Odruchowo spróbowałam rozłożyć skrzydła. Mój rozum nadal nie pogodził się z tym, że je straciłam. Jak wielkie było moje zdziwienie gdy poczułam znajome uszczypnięcie między łopatkami i zaczęłam wolniej spadać. Poczułam tak dobrze mi znany opór powietrza. Obejrzałam się na skrzydła. Są jeszcze piękniejsze i większe od tych które miałam kiedyś. Teraz są czarne z ciemnozielonymi lotkami, Lokiemu na pewno się spodobają. Uratowałam się, więc teraz pora na zemstę na Lokim. Wróciłam na balkon. Wszechmatka od razu do mnie podbiegła
i przytuliła, Loki stał z rozdziawioną buzią, a po twarzy Wszechojca przemknął niewielki uśmieszek. Z wtuloną we mnie Wszechmatką obróciłam się w stronę Lokiego.
-Loki ja cię chyba zabiję! Masz trzy sekundy na ucieczkę.
- Aki przecież wszyscy wiemy, że nic mi nie zrobisz.
- Skończył ci się już czas na ucieczkę i nawet twoje iluzje ci teraz nie pomogą... - Początkowo nikt nie zrozumiał o co mi chodzi, gdy rzuciłam się na ścianę, ale po chwili opamiętali się gdy zauważyli, że w postaci tygrysa siedzę na Lokim, który zdjął iluzję. Loki próbował się wyrwać, ale nie udało mu się, Wszechmatka popłakała się ze śmiechu, nawet Wszechojciec zaczął się śmiać.
- Wszechmatko, może dokończysz swoją teorię - powiedziałam próbując powstrzymać śmiech.
- Aki, a może zeszłabyś z Lokiego?
- No dobrze już zejdę... - odpowiedziałam. Wstałam i zmieniłam się w ludzką postać.Loki również wstał i prędko oddalił się ode mnie stając za Wszechmatką, a na moją twarz wpełzł wesoły uśmieszek. 
- No przepraszam cię, ale taki dostałem rozkaz od Wszechojca, tak wiem że nigdy ich nie wypełniam ale w tym wypadku zrobiłem wyjątek, bo wydało mi się to zabawne i tak zdążyłbym cię uratować. To co przytulas na zgodę? 
- Zabawne! Lepiej już nic nie mów i chodź tu do mnie - uśmiechnęłam się, a on podszedł do mnie, a ja pocałowałam go w policzek, a potem walnęłam w głowę.
- Za co to?
- Domyśl się! A teraz Wszechmatko, czy mogłabyś skończyć opowiadać?
- Ależ oczywiście moje dziecko. A więc, gdy chłopcy byli mali chodziliśmy razem nad to jezioro nad które zabrał cię Loki. Pewnie nawet tego nie pamięta.
- Mam jakieś drobne przebłyski, ale nie pamiętam dokładnie. Nawet nie wiedziałem, że to nad to właśnie jezioro chodziliśmy wtedy. - potwierdził Loki
- No i wracając zawsze będąc przy nim wyczuwaliśmy jakąś energię, ale była ona tak słaba, że nawet nie próbowaliśmy znaleźć źródła. Najwidoczniej przy tobie ta moc musiała się uaktywnić. Po epizodzie z tobą, zaczęłam przeszukiwać wszystkie dostępne księgi. Znalazłam tylko starą legendę o jeziorze, w którym miała być skupiona magia natury wszystkich światów. A jak wiemy w każdej legendzie jest jakaś cząstka prawdy.
- Wszechmatko pójdę do siebie. Muszę to wszystko przemyśleć - powiedziałam i wyszłam uprzednio się kłaniając.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro