Loki
- Avengers i ty Anastazjo macie misję. Na ziemi pojawił się Loki, gdyż czegoś szuka. Nwm czego, ale za to wiemy, że ma berło.
- A kto to jest Loki?
- Nie znasz go? To bóg kłamstw i psot. Chodzi w zbroi i hełmie z rogami.
O nie to on... Szuka mnie. Dobrze, że stworzyłam Anastazję.
Nic ciekawego nie do wiedzieliśmy się więcej od Nicka. Po zebraniu udaliśmy się do swoich pokoi.
Siedzieliśmy właśnie w salonie, gdy nagle pojawił się on. Niestety rzucił czar przez co tylko ja mogłam się ruszać.
- Witajcie Avengers i ty Anastazjo? Tak wiem, że nie możecie się ze mną przywitać no ale musiałem to zrobić.
Gdy Loki gadał o tym, że chce podbić świat i inne tym podobne rzeczy ja zdjęłam czar z Avengers i przeteleportowałam ich broń do salonu.
-Co to ma być? - krzyczał Loki.
- Avengers do boju!!!
I tak zaczęła się walka. Ja nie przyłączyłam się do nich gdyż nie chciałam się zdradzić, ale w końcu musiałam im pomóc, więc rzuciłam na nich pole siłowe, ale to i tak nic nie dało.
- Głupi Midgarczycy chcieliście pokonać mnie?! Ty Anastazjo pójdziesz ze mną.
- Nigdy!
- Nie chcesz po dobroci to bedziesz musiała ulec mocy berła.
Wtedy przyłożył mi do piersi swoje berło, a ja udawałam, że to podziałało.
- Anastazjo!
- Tak panie?
- Anastazjo opamiętaj się! - Krzyczeli Avengers, ale nie znali mojego planu.
Na dłonie Lokiego założyłam magiczne kajdany, przez co nie mógł używać magii, a z jego rąk wyrwałam berło.
- Nie spodziewałeś się tego?! Nie próbuj używać swoich mocy, bo będziesz tego żałował.Zabierzmy go do celi, a tam nałoże zaklęcie żeby nie mógł się wydostać.
- Wiesz że i tak uciekne...
- Być może ale zajmie ci to trochę dłużej.
Świętowaliśmy zwycięstwo nad Lokim. Bawilismy się dobrze lecz muszę jeszcze coś zrobić zanim będą pijani.
- Przepraszam, ale teraz może was zaboleć głowa - ruszyłam ręką, a Avengersom zaczęły wracać wspomnienia ze mną, czyli Akimarą.
- Ała!!!- krzyknęli chórem
- Co ty zrobiłaś? - zapytał trzymający się za głowę kapitan.
- Zwróciłam wam wspomnienia ze mną.
- Dlaczego je usunęłaś? - zapytała Natasha
- Nie mogłam ryzykować tego, że Loki się dowie. To mnie on szuka. Chce mnie mieć po swojej stronie, bo jak widzieliście jestem od niego potężniejsza, ale niedoświadczona w magii.
- Dlaczego wcześniej nam nie powiedziałaś?- spytał ponownie Kapitan.
- Nie miałam pewności. Teraz musze trenować, bo nie mogę ryzykować że się uwolni i znajdzie mnie bezbronną. Bo zapewne już wie kim jestem.
- Dobrze, że nam o tym powiedziałaś. Teraz musisz tylko trenować. Bo nie znamy dnia ani godziny kiedy Loki coś wymyśli.
- To bawmy się dalej!!!
- Akimaro, zostaniesz z taką fryzurą.
- Wiedziałam, że o czymś zapniałam.- pstrykłam palcami i moje włosy wydłużyły się i przybrały swój dawny kolor.- Od razu mi lepiej. Nie mówcie do mnie Akimaro tylko Aki.
- Ej ja wymyśliłem to przezwisko. - odezwał się Jacob.
- Ciekawe kiedy? - zapytał Tony.
- Wczoraj jak nie mogliśmy spać to siedzieliśmy na dachu i gadaliśmy.
- Czy aby na pewno tylko gadaliście? Może się całowaliście? - powiedział z szelmowskim uśmieszkiem. Ja jak to ja nie dam sobie mnie obrażać. Zmieniłam się w tygrysa i naskoczyłam na Tonego ten się przewrócił i zaczął krzyczeć, ale i tak nie mógł przekrzyczeć mojego ryku. Dopiero jak przeprosił to wstałam i zmieniłam się w człowieka. Miny wszystkich były mieszane. Chciało im się śmiać z Tonego, ale obleciał ich strach z mojego powodu. Tylko Jacob cały czas śmiał się z ojca.
- I ty Brutusie przeciwko mnie - powiedział oburzony Stark.
- No wiesz tato mnie też tym obraziłeś - odpowiedział zakłopotany Jacob.
- Dobra, puszczajmy już muzyke i bawmy się!!!
Bawiliśmy się do samego rana. Tony jak to on schlał się w trzy dupy, a Kapitan w ogóle.Jedyne co trochę mnie niepokoiło było to, że Jacob co chwilę mi się przyglądał...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro